wtorek, 1 marca 2016

Od Bitter Sweet'a - C.D Opowiadania Anabeth

 Dużo tutejszych psów byłoby zdziwionych nagłą zmianą postawy samca, jakim był Bitter Sweet. Jego oschłe podteksty zaczęły przeszkadzać wszystkim dookoła, a samo jego imię wywoływało odrazę wśród wielu sforzan. Nie do końca było wiadomo, dlaczego tak jest; owy pies był zwykłym Owczarkiem, który z ogromnego tłumu innych Groenendaelów mógł wyróżniać się tylko nietypowym charakterem, który często bywał zmienny. Nie mniej cieszył się, że nikt za nim nie przepada - mógł robić to, co chce, kiedy chce, nie zwracając przy tym uwagi na znajomych, przyjaciół lub rodzinę. Możliwe było, że Bitt podpadł dużej ilości psów, która opowiedziała o wszystkim swoim najbliższym; jednak wszystko sprowadzało się do tego, że pies nawet nie chce być lubiany wśród innych - według niego jest to najbardziej bezsensowna wartość w życiu, jaką kiedykolwiek mógł ktoś wymyślić. Zawsze uważał, że lepiej posiadać jednego przyjaciela, niż tysiące przyjaznych, fałszywych pysków. W chwili spotkania z Borderką Owczarek wydawał się bardzo przygaszony, a jego chamskie docinki nie satysfakcjonowały go tak, jak wczorajszego tygodnia. Nie był w stanie jej obrazić - a miał na to ochotę, kiedy suczka odpowiedziała mu w sposób, którego nie uznawał. Wiedział, iż Anabeth jest nowa wśród szeregów Sfory Psiego Uśmiechu, dlatego postanowił w ogóle się nie odzywać. Robił tak zawsze, tylko po to, by "nowi" członkowie sfory nie zniechęcili się po rozmowie z najgorszym psem, na jakiego mogli trafić przy pierwszym spotkaniu.
- Bitter! - rozległ się głośny wrzask. - Bitter!! BITTER SWEET!
Samiec automatycznie odwrócił się w stronę Anabeth, jednak ta tylko wzruszyła ramionami i wróciła do wcześniejszej czynności. Bitter rozejrzał się, przeszywając wzrokiem każdy, pojedynczy krzak czy samotne drzewko. Wtem ujrzał czarną sylwetkę, która machała mu łapą. Na jej grzbiecie leżał martwy rogacz.
- Chodź, Ana - zabrzmiał. - Pierwszy obiad w sforze podany.

Anabeth? 

Brak komentarzy: