sobota, 19 marca 2016

Od Jem'a

Wszystko co działo się ostatnio działo skłaniało mnie do... głębszych rozmyśleń. Ta cała historia z przebudzeniem się Rayan'a... Nie chciałbym by zabrzmiało to źle, ale wolałbym, żeby to nigdy się nie stało. Miałem wrażenie, że teraz całkiem dobrze układało się między mną, a Suzzie. Ale on pewnie chcę naprawić swoje błędy. Nie zdziwiłbym się gdyby do niego wróciła. Miała z nim szczenięta, może dla niej znaczy to dużo więcej niż dla mnie... Chciałbym umieć uszanować jej decyzję. Nie potrafię sobie wyobrazić tego co teraz czuje Roy. Jego była partnerka spotyka się z kimś innym, nawet jeśli on chce wszystko odbudować, żeby znów byli szczęśliwą rodziną... Nie wiem jak było między nimi, nie sądzę, żeby jedna kłótnia tak zniszczyła czyjś związek. Nie pasowali do siebie? A jeśli to ja tak wszystko zniszczyłem...? Nie myślałem dotąd o tym w ten sposób. To ja wzbudzałem w nim taką zazdrość i jakby chciałem zyskać Suzzie... Odebrać mu ją... Jestem podły.
Przez chwilę siedziałem w bezruchu, wstrzymując oddech. Dopiero teraz wszystko do mnie dotarło. Kilka bić serca (teksty z Warrior'ów B ) ) zajęło mi oswojenie się z tą myślą. Gdy ochłonąłem, stwierdziłem, że zajmę się sprawami sfory, inaczej - pomogę Jocker'owi w obowiązkach. Droga z mojego domu do jaskini Alf nie była długa, tym bardziej, że pokonałem ją truchtem. W pobliżu wejścia wyczułem znajomy zapach samca, ale także i Su. Położyłem uszy i skrzywiłem się lekko. Wolałbym na razie spędzić czas z Jock'em, ale nic nie poradzę, że jego siostra również tam była. Wszedłem powoli do środka. Oba psy już na mnie czekały, najwyraźniej wyczuły mnie wcześniej. Samiec Alfa powitał mnie skinięciem pyska, a ja odpowiedziałem tym samym. Podszedłem do Suzzie i przystawiłem nos do jej sierści wciągając nieznaną woń, zmieszaną z jej słodkim zapachem. Jocker cofnął się taktownie w głąb jaskini, za co z pewnością mógłbym być mu wdzięczny. 
Su pachniała definitywnie samcem ze sfory, którego widziała niedawno. Zmarszczyłem brwi i uniosłem łeb nad nią. Posłałem jej pytające spojrzenie. Być może spotkała po prostu psa, który dołączył do sfory, ale nie sądzę, żeby pachniała tak intensywnie po spotkaniu z kimś... mało znanym. Przyjaźnili się?
- To tylko Meversue.
Uniosłem kąciki ust w delikatnym uśmiechu, po czym liznąłem Su w nos. Chyba nie mam się czego obawiać. Suczka odwzajemniła gest. Po krótkiej chwili pokierowała się w stronę szczeliny w skale, służącej jako wejście do jaskini. 
- Może wybralibyśmy się na spacer? - spytała. Kiwnąłem łbem i dźwignąłem się z ziemi. Znów zjawił się Jocker, a ja przypomniałem sobie po co tu przyszedłem. Alfa wskazał tylko łapą w stronę Suzzie znikającej za progiem i spojrzał na mnie ze zrozumieniem.
- Kiedy indziej porozmawiamy, Jem.
Podniosłem ogon w górę i ruszyłem za suczką. Dogoniłem ją w mgnieniu oka. Szła z lekko spuszczonym łbem, mimo wszystko spoglądając przed siebie. Może była lekko przygnębiona... Szturchnąłem ją na pocieszenie w bok, a ta spojrzała na mnie zaskoczona. Pchnęła mnie na bok. Wylądowałem w miękkiej, wiosennej trawie. Podniosłem się, ale Suzzie już pognała przed siebie głośno się śmiejąc. Puściłem się za nią biegiem, ale wydawało mi się, że raczej jej nie dogonię, musiałaby zwolnić. Ku mojemu zdziwieniu - zrobiła to. Nie zdążyłem wyhamować i wylądowałem prosto na jej grzbiecie. Su zaczęła się szarpać i zrzuciła mnie znowu gdzieś na bok. Tym razem wylądowaliśmy w wysokiej trawie. To była zdecydowanie ta "dziksza" część terenów sfory. Tu byłem zdany tylko na węch i słuch. Wiatr szumiał w koronach drzew. Wciągnąłem nosem leśną woń i tym samym wyczułem Su. Ale było już za późno, bo wyskoczyła znikąd, po czym przygniotła mnie do ziemi. Bawiliśmy się zupełnie jak szczenięta, zawsze pełne energii i chętne do zabawy. Turlaliśmy się po ziemi jeszcze kilka chwil. Gdy poczuliśmy się już zmęczeni runęliśmy w na trawę ciężko dysząc. Położyłem się na boku, a Suzzie obok z łbem na łapach.


Suzzie?

Brak komentarzy: