Wziąłem głęboki oddech i ignorując nadal towarzyszącą mi złość, rzekłem:
- Spoko.
Nachyliłem się do niej chcąc musnąć wargami jej policzek, ona jednak zwinęła się na podłodze i jęknęła.
- Co się dzieje?! - spanikowałem.
- Szczeniaki... To chyba już! Leć po kogoś!
O Boże.
⭐⭐⭐
- Możesz już wejść - powiedziała lekarka. Wbiegłem do sali, w której wcześniej rodziła Michelle. Teraz leżała wyczerpana na czerwonym od krwi kocu. Obok niej spoczywały trzy małe kuleczki.
- To Arya - odezwała się Mich na powitanie, wskazując małą kulkę przypominającą owczarka. - A to Heroine i Amigo.
Spojrzałem z czułością na swoje dzieci. Później przeniosłem wzrok na partnerkę.
- Jak się czujesz... Księżniczko?
Michelle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz