piątek, 25 marca 2016

Od Suzzie - CD opowiadania Jem'a

Podniosłam pysk i spojrzałam w niebo. Było jasne i błękitne, nie było na nim żadnej chmurki. Dyszałam z lekko wystawionym językiem. Czułam się wspaniale. Dzisiaj pierwszy raz od dawna spotkałam się z Jemem. Zapomniałam już, jak mi z nim dobrze. Przy nim czułam się bezpieczna i... kochana. Poczułam mocny szturch w żebra. Zwróciłam uwagę na psa, który akurat pokazywał mi żebyśmy szli dalej. Tia, nauczyłam się języka migowego. Czego się nie zrobi dla bliskich ci osób?
Nagle usłyszeliśmy głośny, piskliwy krzyk. Aż złapałam się za uszy. Jem, bez ceregieli ścisnął moją łapę i pociągnął mnie w stronę z której dobiegał odgłos. Wbiegliśmy na małą polankę, gdzie znajdował się strumyk. Obecnie woda była czerwona od krwi. Przy samym brzegu siedziało z siedem olbrzymich wilków. Jeden trzymał małą, białą istotkę z rodzaju Canis Lupus Familiaris za szyję, zanurzając ją w wodzie po nos. To z jej ciałka wylała się czerwona ciecz, która barwiła strumyk...
Reszta wilków trzymała jeszcze dwa pieski. Jeden był brązowo-biały, a drugi czarny. Chwycili mocniej tego brązowo-białego i mocno rozerwali skórę na łapie i brzuchu. Zaraz zaczęła ciec krew. Tego pieska również zanurzyli w wodzie.
   - Od teraz to miejsce nazywa się Strumień Krwi - roześmiał się ochryple jeden wilk. Inny w tym momencie puścił do wody białą istotkę... Nie zważając na nic wybiegłam z ukrycia, podbiegłam do wody i wyciągnęłam suczkę z niej. Wilki były bardzo zaskoczone.
   - Ej... To ty jesteś Alfą SPU... Już kiedyś mieliśmy ze sobą do czynienia, pamiętasz?
To były te wilki, które by mnie zabiły, gdyby nie Jem. Stanęłam jak wryta.
   - Zostawcie te szczeniaki - warknęłam.
   - A c...
Nie skończył basior, gdyż wepchnęłam mu głęboko do gardła kamień. Zaczął się dławić. Pozostałe wilczyska osłupiały. Wykorzystując okazję, z drugim postąpiłam tak samo. Oba padły martwe. Wtedy pozostała piątka rzuciła się na mnie.
   - Uciekajcie! - wrzasnęłam do szczeniąt. Zdolny do ucieczki był tylko czarny i natychmiast to uczynił.
Z całej siły kopnęłam najbliższego z basiorów w krocze, a on wywrócił się do tyłu. Z krzaków wyskoczył Jem, błyskawicznie wpychając go do strumienia.
   - Jeśli do nas podejdziesz, ona zginie! - szary wilk przejął inicjatywę. Byliśmy w kropce. Nagle wpadł mi do głowy pomysł. Udałam skrajnie wycieńczoną i wychrypiałam: "Pić..."
   - Wychlej krew tych szczyli - jeden wilk wepchnął mi łeb to strumienia i... puścił. Udawałam, że nie umiem pływać i tonę. Wstrzymałam oddech. Widziałam tylko trochę, ale od czego miałam słuch i węch? Słyszałam, jak Jem bije się z którymś basiorem i go zabija. Czyli została trójka.
Wyskoczyłam z wody i odbiłam się od rudego wilka, wpychając go do wody. Przypilnowałam, by utonął. Z pozostałą dwójką poszło bardzo łatwo. Tak się przestraszyli, że uciekli. Nie zważając na swoje obrażenia, podbiegłam do białej suczki. Była już martwa. Z moich oczu wypłynęły łzy smutku i złości.
Po czarnym szczeniaku nie było śladu. Zaś brązowo-biały walczył o każdy oddech. Jem zaczął go reanimować. Niestety na nic się to nie zdało. Popatrzyłam na dwa martwe psiaki.
   - Musimy zrobić im pogrzeb - pociągnęłam nosem.

Jem? Bezwen ;-;

Brak komentarzy: