wtorek, 29 marca 2016

Od Meversue'a CD opowiadania Melisy

Samiec co jakiś czas obserwował, jak płomienna sylwetka przebiega tuż obok niego. Zwolnił tempo swojego spacerowania, aby suczka nie musiała posuwać się do biegu, tylko po to, żeby dorównać mu kroku. Rozglądał się dookoła, próbując przypomnieć sobie o wcześniej wspomnianej sprawie, którą musiał niezwłocznie rozwiązać. Mógł spokojnie stwierdzić, że jego pamięć odmówiła mu jakiejkolwiek współpracy; tym razem jednak powinien, a raczej był zmuszony pamiętać o tym, co miał załatwić - przecież nie był tu sam. Wyciągnął Melisę na bezsensowny spacer, zupełnie bez celu, pod niejasnym pretekstem rozwikłania jakiegoś problemu. Problemu, którego nie był w stanie przywołać z powrotem do swojego łba. Uśmiechnął się w stronę rudej Tollerki, która niepewnie odwzajemniła podobny gest, unosząc kąciki swoich warg. Po kolejnym kwadransie wędrówki Meversue przystanął, odwracając swój pysk w kierunku mieszkalnych jaskiń. Suka również poczęła obracać się w stronę centralnego placu, nadal bacznie przyglądając się Never'owi. Mogło się zdawać, że kompletnie nie pojmowała istoty, która widniała przed jej oczami.. A czy ktoś inny rozumiał samca, jakim był Meversue? Możliwe, chociaż każdy miałby co do tego mieszane uczucia. Po upływie kilku minut Sue powolnym krokiem zawracał, tym razem przybierając kierunek wschodni, który wprost prowadził do jego jaskini. Gestem łapy pożegnał suczkę, nie chcąc mówić jej nic więcej. Właściwie, nie miał najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę. Marzył, aby jakimś cudownym sposobem zasnąć.
- Nie śpij, posiadam Twój kocyk. - usłyszał cichy, ledwo dosłyszalny szept.
- Tak, tak. - uśmiechnął się. - Połóż go, kimkolwiek jesteś.

Melisa? Luzik, wybaczam. xD

Brak komentarzy: