czwartek, 10 marca 2016

Od Anabeth CD opowiadania Bitter Sweet'a

Bethy wzięła głęboki wdech, poczym spojrzała w sufit i przekręciła oczami. Po chwili jej wzrok padł znów na owczarka, który patrzył na nią wzrokiem domagającym się odpowiedzi. Ana dobrze wiedziała, że nie może ciągnąć dłużej tych sekund ciszy, wydających się być nieskończonym milczeniem, w którym słychać wzjamne bicie serc. Otworzyła więc pysk i w tej chwili, jej melodyjny i spokojny ton wrócił: - Nie mogę stać bezczynnie, gry komuś dzieje się krzywda. Ja nie jestem obojętna na to, gdy ktoś jest ranny - I nagle odezwał się głos drugiej borderki: - Bitter, już jesteś opatrzony - Pies posłusznie wstał i nie spuszczał wzroku z Any, póki nie przekroczył progu jaskini. Ta natomiast, śledziła go wzrokiem dopóki nie zniknął jej z oczu. Wtedy zwróciła się do pielęgniarki: - Dziękuję ci, dowidzenia...- I wyszła wolnym krokiem, pełnym elegancji, dumy i spokoju zarazem. Beth dreptała wąskimi ścieżkami, aż dotarła do łąki rozciągającej się na kilkanaście hektarów i tak nie widać było jej końca. Suczka wkroczyła na wydeptaną, już nawet nie ścieżkę, a drogę wokół której były wysokie, żółte trawy. W oddali widać było pola uprawne, ale oprócz bujnie rosnącej trawy, pól zboża, żyta i pszenicy, rzadnej innej roślinności dostrzec nie było można, a tym bardziej żywej duszy, choćby nawet krów. Więc Anabeth poczuła się bardzo nieswojo w tej okolicy, w której nie można było usłyszeć nawet zająców. Jedynie powiew wiatru targającego i niemal pokładającego trawę do ziemi.

Bitter? xd

Brak komentarzy: