piątek, 4 marca 2016

Od Meversue'a - C.D Opowiadania Suzzie.

 - Meversue, pilnuj tych królików. Przyjdę za kilka minut. - głos samca Alfa od szóstej brzęczał w głowie Mever'a.
Wątpliwe jest to, że zgodziłby się na wartę przy osobistym posiłku Jocker'a przez cały dzień. Owe pilnowanie miało  trwać nie więcej, niż kwadrans; Aussie jednak nie wracał, mimo wcześniej wypowiedzianych słów. Sue od dłuższego czasu siedział w jaskini Alf, nie mając żadnego zajęcia - nie potrafił znaleźć jakiejkolwiek rzeczy, która byłaby w stanie go zaciekawić. Godziny mijały, a samiec nadal stał przy kudłatych zwłokach. Senność napierała na samca coraz bardziej, a on nie był w stanie odciągnąć od siebie myśli o krótkiej drzemce..
   - Co Ty tu robisz? - rozległ się dźwięczny głos, który wprost wyrwał Never'a ze snu.
Właśnie, co on tam robił? Samiec zamrugał kontrolnie kilka razy, aż jego wzrok odzyskał naturalną ostrość. Spuścił łeb; siedział właśnie na schludnym, czystym posłaniu, które z pewnością nie należało do psa. Jocker'a nie było do tej pory, a przynajmniej nie było go w tamtej chwili. Króliki nadal leżały nietknięte w szeregu, a niebo na zewnątrz przybierało odcień ciemnego błękitu. Pies nadal znajdował się w jaskini Alf, ale do tej pory nie znalazł kogoś, kto był w stanie go obudzić. Był pewny, że zrobiła to właścicielka, lub też właściciel legowiska, na którym obecnie leżał. Łóżko Jock'a znajdowało się tuż za stosem białych, czystych kartek, dlatego nie mógł być posiadaczem łoża. Była tutaj jeszcze Suzzie, ale.. to niemożliwe. Samiec nerwowo rozejrzał się dookoła, a jego oczom ukazał się taki sam widok, jak podczas pierwszej wizycie u Alf. Pośladki samicy Alfa widniały tuż przy porcjach mięsa, których miał pilnować Meversue. Momentalnie podbiegł do królików, omijając Su z zaciśniętymi kłami. 
- Co Ty robisz? - zapytała ponownie, a jej aksamitny głos przeszył łeb psa.
- To Jocker'a - oznajmił. Kiedy biała suka posłała mu znudzone spojrzenie, nie był w stanie odmówić jej odstąpienia mięsa.
Zawrócił do posłania suczki. Nałożył na siebie cienki, prześwitujący koc. Nie mógł wytrzymać obecności Suzzie w tym samym pomieszczeniu, co on. Po kilku minutach poczuł, jak coś średniej wagi ułożyło się na jego brzuchu. Nic nie powiedział, przeczuwając, co - a raczej kto - na nim usiadł. Było mu całkiem wygodnie, nie biorąc pod uwagę tego, że pod jego łbem nie było niczego miękkiego.

Suzzie? xD

Brak komentarzy: