Ależ z tego Colina to pajac!!! Myślałam, że to ''pies na baby'', tak jak inne mówiły ( choć nie chciałam być jego jednorazową przygodą) i, że okaże trochę męskości i delikatności. Aj.... Cała ta sytuacja tak mnie zażenowała, że musiałam usiąść przy pobliskiej skale i trochę ochłonąć. Ciszę przerwał mój brat, który spytał o powód mojego smutku:
-Hej, co jest?
-A... wiesz... nieważne...- odpowiedziałam z brakiem tchu
-Ej siora, możesz mi przecież powiedzieć-rzekł pocieszająco
- No bo, chodzi o... Znasz Colina?- spytałam
-Tego psa na baby, który bawi się każdą napotkaną przez niego sukę?- odpowiedział stanowczo
-Tsa...więc już się pewnie domyślasz- powiedziałam
-Nie przejmuj się, w końcu znajdziesz tego jedynego, który będzie zawsze przy tobie- pocieszył mnie
-Dzięki- podziękowałam z uśmiechem
-Nie ma za co- powiedział- wiesz, ja muszę się już zmywać, spotkamy się potem?- spytał
-Ta jasne- odpowiedziałam
-To trzymaj się, pa!- pożegnał się i ruszył
Ja jeszcze chwilę zostałam, otarłam świeżą łzę, wzięłam głęboki oddech i również ruszyłam.
Postanowiłam poszukać jakiejś przygody, by móc zapomnieć o tamtym incydencie z tym.. Ajć, nawet w głowie nie chcę wymiawiać sobie tego imienia. No więc poszłam w śnieżny las. Tam zauważyłam jakieś dwie postacie, wyostrzyłam swój wzrok by lepiej je ujrzeć. Podeszłam nieco bliżej, by się im lepiej przyjrzeć, nie chciałam im przeszkadzać, lecz chyba jeden z nich mnie zauważył. Odeszłam, lecz ktoś dotknął mego ramienia.
Meversue?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz