Nikt nie sądził, że
impreza okrzyknięta przez kilka słów mogła rozwinąć się na tak ogromną
skalę. Mimo tego, że w skład Sfory Psiego Uśmiechu wchodziło mniej niż
sto psów, to z jaskini Owczarka wręcz wylewało się kilkadziesiąt
energicznie podskakujących łap, każda skierowana w jedną stronę. Tłum
rozbawionych sforzan tłoczyło się w mieszkaniu Bitt'a, która mimo swoich
średnich rozmiarów pomieściła ogromną ich ilość. Wiedział, że po wojnie
imprezy, przyjęcia czy bale wcale nie są organizowane. Każdy bardzo
przeżywa stratę bliskich, niektórzy z nich najboleśniej utracenie
wcześniejszego samca Alfa, Mashine'a.
- Kończymy! - warknął, przepychając się przez masę ruchomych ciał.
Takie
właśnie słowo zabrzmiało w całej jaskini, obijając się echem o kamienne
ścianki. Po ponownym ryknięciu Owczarka przez cały tłum przeszedł
pomruk niezadowolenia i rezygnacji. Gospodarz stanął na samym końcu
kolejki, aby w razie potrzeby zniechęcać natrętnych imprezowiczów. Kiedy
jaskinia była opróżniona do połowy, usiadł tuż obok młodego samca,
który bazgrał coś na żółtej kartce. Zerknął zza jego ramienia na napis i
momentalnie pochwycił kartkę. Zgniótł ją w swojej masywnej łapie, a
zmiętą kulkę rzucił psu wprost pod łapy. Zachęcił go do dalszej podróży
mocnym pchnięciem, które wywołało u niego cichy skowyt. Uśmiechnął się,
kiedy został w jaskini sam. Usiadł ponownie przy gasnących już
węgielkach. Ponownie usłyszał głośne chrząknięcie, które od razu
dopasował do pewnej suki. Przewróciwszy oczami odwrócił się w stronę
dźwięku.
Lassie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz