Imię: Justin
Ksywka: Jego imię samo w sobie jest wdzięczne i krótkie, więc niepotrzebuje skrótów.
Głos: We the kings
Rasa: Golder Retriever, nie inaczej
Wiek: 5 lat na karku
Płeć: Pies
Stanowisko: Wojownik Północny
Rodzina:
Partner: Może kiedyś zazna miłości...
Charakter: Charakterek Justin'a bywa bardzo różny; raz jest miły,
dobroduszny, ofiarny, radosny i spokojny, a raz na ruski rok chamski,
zły i wkurzający...Lubi wtrącać się w nie swoje sprawy, potrafi naprawdę
dopiec. Umie zachować powagę, jak i o niej kompletnie zapomnieć - i się
zabawić. Jak się na prawdę rozkręci lub dostanie psiego power'a, może
cały czas bić rekordy Quinessa...Uwielbia wyzwania, nie boi się
przegranej. Nie lubi wytykać komuś że z nim przegrał, ani chwalić się że
wygrał, jak i mieć pretensje że drugi oszukiwał, tylko dla tego, że nie
chce się pogodzić z przegraną. Jest w ogóle skromny i spokojny.
Baaaardzo gadatliwy...Nie szczędzi sobie miłych i pochwalnych tekstów,
lecz gdy jest w złym nastroju, rzucać może suche teksty cały czas. Jego
głównymi cechami są odwaga, spokojność, gadatliwość, wierność,
wdzięczność. Justin kocha ponad wszystko sport, lubi udoskonalać swoje
umiejętności.
Historia: Urodził się podczas wojny między ludźmi, w schronie, razem z
czworgiem rodzeństwa z którego przeżył on jeden jako że był najstarszy i
najodporniejszy. Matka wyruszyła na poszukiwanie pożywienia - i już nie
wróciła...I nie doczekała już końca wojny...Gdy ten okropny, pełny
trudów okres minął, ojciec Justin'a wyruszył by uratować choć ostatniego
młodego z miotu; jednak w drodze po jedzenie, już nie wrócił. Padł z
wycieńczenia. Tak więc, bezpański rasowy pies z czasem na ulicach miasta
stał się podziwianym ze zwinności, szybkości i sprytu przez okoliczne
kundle, oraz z rozumności słów, przez ludzi. Odszedł jednak wolnym
krokiem od rodzinnego miasta w którym spędził już dalej, po wojnie
spokojne dzieciństwo, gdy stracił całkowicie ufność do ludzi. Złapali
Justin'a pewni naukowcy pracujący w laboratorium. Prowadzili
eksperymenty właśnie na nim, jako ,,obiekt najlepszych badań". Pewnego
razu, odcięli mu kawałek ucha, a innego, bez wiedzy o tym, sprowadzili
psa do utraty węchu...Justin wciąż im to w myślach wytykając, uciekł
pewnego razu, gdy nieumyślnie ludzie otworzyli na oścież okno. Justin
skorzystał na tym i wyskoczył z otworu. Błąkał się przez trzy lata. Raz
przebywał góry, raz łąki, doliny, wzgórza, brzegi jezior, przeszedł
nawet pustynię w której prawie zdechł z pragnienia, przepłynął wrzesz
rzekę o średnicy bliskiej 500 metrów. Dotarł wreszcie do SPU i ma
nadzieję wieść już dalej spokojny żywot...
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Asha999999
Inne Zdjęcia: Inne Inne Inne Inne
Inne Inne
Inne
Inne
Inne Inne Inne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz