środa, 9 marca 2016

Od Anabeth

Borderka biegła lekkim truchtem przez łąkę. Wkrótce dotarła do małej rzeczki, otoczonej z obu brzegów kamykami. Położyła się tak, że jej przednie łapy zwisały do połowy w chłodzącej wodzie. Ana przez chwilę przyglądała się rwącemu potokowi, aż jej wzrok utkwił na kamieniu z którego cienkimi strużkami płynął ów strumyk. Podeszła więc do źródła wody i delikatnie wsuneła łapę pod strużkę wody, opuszkami do góry. Było to coś w stylu prysznica dla łapy. Chłodna woda cieknąca z szczeliny pomiędzy dwoma kamieniami, ukojała ślady krwi po dzisiejszym wypadku, w którym to łapa Beth trafiła na drzazgę, która wbiła jej się mocno w opuszki. Krew która zdąrzyła już zaschnąć, powoli się zmywała. Wtem Bethy nadstawiła uszu; bowiem, do ucha suczki dotarł cichy szmer. Odwróciła łeb, wciąż kątem oka pilnując kończyny biorącej prysznic, aż zmieniła pozycję gałek, które teraz przyglądały się kremowo-białej przedstawicielece tej samej rasy, co Anabeth. Nie odrywała jednak łapy od strumyka i z serdecznym uśmiechem zapytała: - Jak się nazywasz? Rozumiem, że jesteś nowa...
- Jestem Cleo, i taak, nowa tu jestem - przedstawiła się i już chciała otworzyć pysk by zadać pytanie borderce o ciemniejszym umaszczeniu, ale ta prześcignęła ją, mówiąc: - Jestem Anabeth - i podała jej przyjaźnie nie okaleczoną łapę, jednakże nie miała tak wielkiego zaufania do płci pięknej, jak do męskiej płci...Lecz Beth świeciły oczy tak przyjaźnie, iż Cleo z radością podała jej swoją przednią kończynę.

Cleo?

Brak komentarzy: