sobota, 5 marca 2016

Od Suzzie - CD opowiadania Meversue'a

Uśmiechnęłam się. Miałam nadzieję, że tym siądnięciem na Meversue'a wypędzę go z jaskini, a przede wszystkim z mojego legowiska. Było mu jednak chyba wszystko jedno, że coś miażdży mu bok. Zaczełam więc po nim chodzić, co również nie dało efektu. Nie wytrzymałam.
- Co ja mam zrobić żebyś sobie poszedł?! - wykrzyknęłam.
- Daj mi dotknąć swojego tyłka - wymruczał. Gałki oczne mi się rozszerzyły, wzięłam oddech i wrzasnęłam tak, że dziesięć metrów przed jaskinią ptak spadł z drzewa.
- MEVER!!!!! - pewnie słychać mnie było w całej sforze. Ogłuszony pies, z możliwością utraty słuchu uciekł czym prędzej, a ja ległam na swoje posłanie. Z pomiędzy kilku materiałów wypadła karteczka.
"Dobranoc, księżniczko".
O losie, pomyślałam. Księżniczko?!
- NIE JESTEM TWOJĄ KSIĘŻNICZKĄ! - krzyknęłam tak, że pies masujący swoje uszy przed jaskinią, usłyszał to. Wtuliłam głowę w koc.
- Nie jestem niczyją księżniczką - powiedziałam jeszcze cicho w przestrzeń.

Meversue? *smutna muzyczka w tle*

Brak komentarzy: