sobota, 31 stycznia 2015

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Chodź, a zobaczysz - uśmiechnąłem się tajemniczo. Coco też się uśmiechnęła i zaczęliśmy iść.
- Bym zapomniał - powiedziałem i wyjąłem chusteczkę.
- Po co to?- zapytała trochę zdenerwowanym głosem.
- Spokojnie - powiedziałem i nałożyłem jej chusteczkę na oczy. Złapałem ją za łapę, by uniknąć niepotrzebnego stuknięcia w drzewo. Trochę to zajęło, zanim doszliśmy
- Jesteśmy, podoba się?- pokazałem łapą teren wokół.


- Chusteczka - mruknęła Coco.
- O sorka - powiedziałem i zabrałem jej przedmiot.
- Ładnie - przyznała suczka i położyła się na śniegu. Położyłem się obok niej.
- To jeszcze nic. W nocy jest tu ładniej - powiedziałem i pomachałem przed nosem łapą, jakbym przecierał szybę. Zaczęliśmy się się śmiać.

Coco?

Od Aceland - CD opowiadania Mashine

-Raz na jakiś czas musimy się rozerwać-powiedziałam.
-No pewnie-odpowiedział Mashi.
Jeszcze raz zanurkowaliśmy pod wodę i robiliśmy fikołki.Potem wyszliśmy na brzeg i wygrzewaliśmy na zimowo-wiosennym słońcu.Po mile spędzonym dniu Mashine oprowadził mnie do jaskini.
-Powinniśmy tak częściej się spotykać,co nie?

Mashi?

Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

- Okejka Naklejka!- zaśmiałem się - Tylko Ty prowadź
- Spoko - powiedziała Bligrht i zaczęła iść. Gdy byliśmy na miejscu, znów trzeba było wybrać tunel.
- Teraz Ty wybierasz - powiedziałem, dając Bligrht pole wyboru. Wybrała trzeci tunel i od razu zaczęła iść. Ruszyłem za nią. W razie co miałem łapy blisko uszu. Bligrht odwróciła się i zaczęła śmiać się ze mnie.
- Przezorny, zawsze ubezpieczony?- powiedziała przez śmiech.
- Taak - pokiwałem głową i uśmiechnąłem się kwaśno. To jednak nie było potrzebne, bo tym razem nic nie wyskoczyło. Znów trafiliśmy na rozgałęzienie tuneli.
- Ile tu jest wyborów???- zapytałem zdziwiony.
- Dużo - powiedziała krótko Bligrht. Wzruszyłem ramionami. Poszliśmy tym razem do pierwszego tunelu. Idąc przez ten tunel, stawało się co raz to chłodniej.
- Mam nadzieje, że nie zamarzniemy - zaśmiałem się do Bligrht. Suczka nic nie odpowiedziała tylko szła dalej. Ze ścian korytarza zwisały sople lodu, a podłoga zaczęła być śliska.
- Teraz trzeba iść ostrożnie powiedziała Bligrht. Gdyby powiedziała to trochę wcześniej, może posłuchał bym się jej rady, lecz byłem daleko z tyłu. Rozpędziłem się i z całej siły stuknąłem Bli, która leżała na ziemi.
- Sorka - uśmiechnąłem się kwaśno i podałem jej łapę - Nic się chyba nie stało???
- Nie. Wszystko jest okej - powiedziała, masując łapą głowę.
- To dobrze - uśmiechnąłem się do niej ciepło. Gdy wyszliśmy z korytarza, było dosyć zimno i trochę ciemno. Chodź byłe te składniki ujemne, dla mnie było bardzo pięknie.
Skoczyłem na ławkę i popatrzyłem na Bligrht.
- Chodź - powiedziałem do suczki i poklepałem miejsce obok. Bli powoli przyszła na miejsce.
- Zzzziiiimmmnooo - powiedziała, trzęsąc się. Westchnąłem i pytuliłem ją.
- Lepiej???- zaśmiałem się.

Bligrht?

Od Qetsiyah- CD opowiadania Ferraro

Patrzyłam na niego milcząc. Wiedziałam że jeśli powiem „Tak”, to go urażę, a jeśli powiem „Nie”, to uzna, że go okłamuję i wyjdzie na to samo. Uśmiechnęłam się do niego, żeby chociaż troche odsunąć tą dziwną atmosferę.
- Fajnie tam było, ale wole zostać tutaj, przy tobie. – Powiedziałam spokojnie, jednak miałam jeszcze ochotę na powrót do słonecznej Kalifornii. Chyba Fero to zauważył, więc szybko dodałam – Wiesz tutaj jest mniej samobójców.
- Samobójców ???
- No tak. Tam nawet wejście do płytkiej wody groziło śmiercią, booo…. Były tam rekiny, orki i inne drapieżne walenie. – Przyznałam niepewnie. – Tam jak się chodziło po ziemi to można było zginąć bolesną śmiercią. Mógł mnie ukąsić grzechotnik, albo zjeść aligator. W zasadzie mogła mnie zaatakować jakaś puma, albo…
- Nie musisz kończyć. – Uśmiechnął się
-  Mogło być trzęsienie ziemi. – Wtrąciłam się.
- Tu też może być.
- Tak, ale gdyby było na Pacyfiku, którego tutaj nie ma, to by wywołało tsunami. Największe zanotowano właśnie w stanach, miało 524 metry długości i wymordowało miliony ludzi i psów też. W zasadzie jakbym tam wtedy trafiła, to…
- To co ???
- Bym prawdopodobnie się utopiła. – Zamyśliłam się.
-A skąd Ci w ogóle przyszedł pomysł z tym tsunami ???
- Yyy… Techno kiedyś mi o tym wspomniał, jak leżał prawie martwy, po tym jak fala na ,której płyną, wyrzuciła go na rafę i dostał jeżowcem. Potem został poparzony, przez meduzę i trafił do weterynarza, bo baliśmy się, że to była osa morska. Po tym wypadku miał depresję przez jakiś tydzień.
- Ale jak ja przypłynąłem, to był jakiś bardziej normalny, nie wyglądał jakby był w depresji.
- Bo zdążył się pozbierać. Wkradł się do wielkiego oceanarium i spuścił kulę do kręgli na rafę koralową i wsypał trutkę na szczury do basenu z meduzami. Uznał, że to będzie zemsta, za jego wizytę u weterynarza. – Cicho zachichotałam.

 Ferraro ??? 

Od Mashine- CD opowiadania Aceland

Zaśmiałem się.
- Jasne!-powiedziałem i zanurkowałem.
Podpłynąłem od spodu i Ace znalazła się na moich plecach. Zacząłem pływać i mówić.
- Uwaga! Zaczynamy lot za...-śmiałem się.
Zacząłem odliczać.
-10, 9, 8 ,7 ,6 ,5 ,4 ,3 ,2,1!!!- i zrzuciłem Ace z wody.
Ace wypłynęła i zaczęła się śmiać.
- Jesteśmy dorośli.-zaśmiała się.- A zachowujemy się jak dzieci.
- A co nie można?-uśmiechnąłem się.

Aceland?

Od Quiet- CD opowiadania Toromaru

Wsłuchałam się. Była na prawdę nie zła. Na pewno lepsza od mojej. Widząc to że moja nie była jeszcze skończona.
- Pięknie!-krzyknęłam.
- A twoja?
- Jeszcze chwilka.-przyznałam.- Muszę dokończyć.
Toromaru zaśmiał się. Potem zaczął przeglądać swoją listę. Na widok jednego punktu westchnął.
- Co jest?-zapytałam odrywając się na chwilę od pisania mojej piosenki.
- Nic...-powiedział.- Pisz dalej.
Wróciłam do pisania. Domyślałam się co to mógł być za punkt. Ja też ciągle nad nim myślałam. No dobra... Muszę się skupić. Po jakiejś godzinie udało mi się skończyć piosenkę. Zaczęłam śpiewać.


Kiedy skończyłam śpiewać. Okazało się że została godzina do wschodu słońca! Tylko jeszcze rzuciłam pytanie wiedząc że chyba nie dostanę odpowiedzi, ponieważ Toro był zaciekawiony wschodem.
- Co co?-zapytał nie patrząc na mnie.
- Czy podoba ci się moja piosenka?-zapytałam.
- Tak, tak.-powiedział w pośpiechu.
- Ehhhh...-westchnęłam.- Kiedy ten wschód?...

Toromaru?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

Zerknęłam z kąta na Cheroon'a. Podeszłam powoli do niego o usiadłam obok. Mój wzrok również poszybował na niebo. Byłam przygnębiona. Jak jeden płatek śniegu spadł mi na nos zaczęłam lekko chichotać. Gdy Cheroon to zauważył skorzystał z mojego wrażliwego nosa i za każdym razem jak spadał jakiś płatek śniegu on zdmuchiwał go na mój nos. Śmiałam się jakby przez cały czas ktoś mnie łaskotał. W końcu się tak stało bo Cheroon zostawił śnieg i zaczął łaskotać mnie łapami. Śmiałam się tak głośno że wszystkie psy zerkały co się ze mną dzieje. Potem przestał i powiedział:
- Masz ładny śmiech.-uśmiechnął się.
- Hahhahahah...-kończyłam jeszcze się śmiać.- Dzięki.. hah..
- Już ci lepiej?-zapytał.
- Po tym co mi zrobiłeś to na pewno.-odpowiedziałam uspokajając się.- Idziemy do następnego tunelu?

Cheroon?

piątek, 30 stycznia 2015

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

Następnego dnia po powrocie ze wspólnej podróży szybko wstałam.Ta wycieczka była super.Na pewno nigdy jej nie zapomnę.Poznałam lepiej krajobrazy,zwierzęta mieszkające poza sforą,a przede wszystkim Damona.Nawet dowiedziałam się że potrafi śpiewać.Wyszłam z jaskini na trawę i usiadłam.Przypomniało mi się jak Damon się na mnie przewrócił.Zaśmiałam sie sama do siebie-to dziwne.Czas szybko minął i przyszedł do mnie Damon
-Hejka-powiedziałam-gdzie dzisiaj mnie zabierzesz?

Damon?

Nowa Para!

Mamy nową parę którą są...


                                                          Naveda&Rocky

Od Aceland - CD opowiadania Mashine

-Hmm,co powiesz jeszcze na spacer nad rzekę Jafiszof-zaproponowałam.
-Brzmi fajnie.
Poszedł za mną.Zanim dotarliśmy na miejsce położyliśmy się na trawie i wspominaliśmy wspólne chwile.Nie wiem jak długo leżeliśmy,ale było wspaniale.Potem wstaliśmy i zamoczyliśmy łapy w wodzie.Po chwili wstałam i wepchnęłam go do rzeki.
-Potrzeba nam rozrywki-krzyknęłam do Mashine.
Potem wskoczyłam do wody za nim.
-Podoba się kąpiel?-spytałam.

Mashine?

Od Rocky'ego - CD opowiadania Navedy

-Nie słyszałem,żeby suczka proponowała partnerstwo...ale wiesz co-zgadzam się-uśmiechnąłem się.
Liznąłem ją po pysku i przewróciłem na ziemię.To był super dzień.

Od Toromaru – CD opowiadania Quiet

- Zachód słońca ??? – Zapytałem lekko zawiedzionym głosem.
- O co chodzi ??? Nie podoba Ci się ten pomysł –Zasmuciła się.
- No, trochę – Dobiłem ją moim tekstem, jednak szybko dodałem - Każdy wie, że wschód jest ładniejszy.
- Ale do wschodu zostało jeszcze jakieś 12 godzin.
- I o to chodzi !!! –Krzyknąłem pełen euforii – Im więcej tym lepiej co nie ???
- Nie zawsze - Przyznała.
 - Spoko Quietly, wystarczy że mi zaufasz, a te 10 godziny upłyną z prędkością światła – Powiedziałem
- Yyy… 12
- Co ???
- Nie 10, tylko 12
- To nie jest ważne, ale zgadzasz się na mój pomysł???
-Ok
- Dobra, a więc trzeba poszukać fajnego miejsca, żeby widzieć wschód, a nie zachód. – Chwyciłem szybko Quiet i pobiegłem w przeciwną stronę do tej, którą proponowała suczka. Biegłem na złamanie łba, z tego wszystkiego potknąłem się i sturlałem się w dół. Zrobiłem parę fikołków, aż mi się zakręciło w głowie. Miałem ochotę zwrócić te kilka Hot dogów, które wcześniej zjadłem.  Gdy się w końcu zatrzymałem nie widziałem nic. Zrobiło mi się czarno przed oczami, jednak stanąłem na nogi. Trochę się kiwałem na boki, nie zauważyłem, że jestem tuż obok urwiska, zanim sobie o tym uświadomiłem, było już za późno. Znowu zacząłem mieć mroczki i przechyliłem się prosto na urwisko, po czym zsunąłem się z jego brzegu. I znowu koziołkowałem… Po jakichś 5 minutach sturlałem się na sam dół. Quiet szybko do mnie podbiegła.
- Nic Ci nie jest ?!?!? – Zapytała przerażona.
- Yyy czy to źle, jak widzę motylki ??? – Powiedziałem wciąż leżąc. Następnie potrząsłem kilka razy swoją głową i wszystko znowu wróciło do normy. – Mówiłem coś ???
- Że widzisz motylki – Zachichotała.

- To musiało wyglądać bardzo dołująco. – Przyznałem, oglądając jednocześnie miejsce, do którego się sturlałem. Wciąż unosił się pył, po moim spotkaniu z ziemią, jednak kiedy już opadł, pojawił się piękny kanion.


- Ale tu ładnie. – Powiedziała Quiet.
- To idealne miejsce na oglądanie wschodu słońca, tylko …
- Tylko co ???
- Trzeba będzie wspiąć się nieco wyżej, bo skały będą nam zasłaniać widok. – Zacząłem wspinaczkę, po stromym urwisku. Co chwilę cię osuwałem, jednak moja determinacja nie spadła, wręcz przeciwnie. Paliłem się do tego, aby się wspiąć na szczyt. Quiet też nie najlepiej szło. Po długiej walce udało nam się dostać na szczyt. – Nareszcie !!! –Padłem na ziemię i chwile odsapnąłem.
- To jak długo do wschodu ???
- Yyy… długo, bo słońce jeszcze nawet nie zaszło.
- Chyba 11 godzin będziemy jeszcze czekać.
- Coooo… !?!?!?!? Wspinaliśmy się tylko jedną godzinę !!!! – Krzyknąłem przerażony. – Przecież to trwało wieki !!!!
- Widocznie nie. – Przyznała. – Musimy jakoś zabić czas. Masz może jakiś kolejny, wspaniały pomysł ???
- No jasne, że mam. – Zamyśliłem się. – Możemy zagrać w „Kamień, papier, nożyce” –Zaproponowałem.
-Ok. – Zaczęliśmy grać. Quiet co chwilę wygrywała, a ja byłem cały czas tym przegranym. Zleciało tak tylko parę minut.
- Może zrobimy coś innego, bo jestem już trochę znudzony tym że przegrywam. – Przyznałem
- To co chcesz robić ???
- Pamiętasz moją listę zabijaczy czasu ???
- No
- A pamiętasz numer 503 ???
- Nie
- Wymyślałem w nim piosenką – Podpowiedziałem.
- No tak.
- Podobała Ci się, więc tak sobie pomyślałem, czy by nie wymyślić drugiej… - Zacząłem
- To może być całkiem nie złe. Mam Ci pomóc ???
- Nieee… zróbmy sobie wyścig.
- Wyścig ???
- Yhym, ten kto będzie pierwszy, ten wygra, ok ???
- Ok – I zaczęliśmy. To był naprawdę świetny pomysł, nim się obejrzałem, nadeszła noc. Oboje przez cały czas wylewaliśmy siódme poty z mózgu. Wiedziałem, że na pewno prowadzę. Nie czekając na Quiet zacząłem swoją piosenkę.


 


- I jak ??? –Uśmiechnąłem się.

 Quiet ??? 


Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

Podszedłem do niej i ją przytuliłem tak mocno, by nie mogła się wyrwać. Wiem, może jestem trochę okrutny.
- Nie jesteś dziwna - powiedziałem cicho. Odsunąłem się i położyłem na jej barkach łapy - Nie musisz się bać, nic Ci nie zrobię - zaśmiałem się.
- Nie boję się - mruknęła Bligrht, zdejmując moje łapy.
- No ja myślę - powiedziałem siadając. Akurat zaczął padać śnieg, nie taki lekki. W ciągu kilku minut zaczęło wokół być biało. Westchnąłem i zacząłem patrzeć do góry.

Bligrht?

Od Navedy- CD opowiadania Rocky'ego

-Czemu nie. - przytuliłam psa.
Pies zrobił się cały czerwony.W głębi serca czułam coś do niego,ale czy to miłość? Może ja go kocham,ale on na pewno mnie nie...
-Rocky?
-Tak? - odparł.
-Zostaniesz moim partnerem do końca naszego życia. - uśmiechnęłam się z myślą że się zgodzi.
Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Rocky? <3

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Chętnie -  uśmiechnąłem się - Może przyjść po Ciebie?- zapytałem.
- Okej. Może być po południu?- spytała szybko Coco, ruszając w głąb jaskini. Pokiwałem głową i poszedłem do swojej jaskini. Wciągnąłem powietrze i padłem na ziemie, przytulając ją. Jak mniemam, nikt nie był pod moją nieobecność w jaskini, więc nie sprawdzałem czy coś zginęło. Obróciłem się tylko na plecy i patrzyłem w sufit. Nawet fajnie było na wycieczce z Coco. To była taka odskocznia, od sfory i codzienności. Westchnąłem i zacząłem sobie przypominać wszystkie miłe chwilę.

Coco? Jakie wrażenia z wycieczki?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

Położyłam się obok niego. Głęboko wdechnęłam świeże powietrze i odpowiedziałam.
- Masz rację.-przyznałam i położyłam głowę na jego ramieniu.
Szybko ją zdjęłam kiedy pomyślałam że to nie było zamierzane. Cheroon się uśmiechnął. Ja jednak się nieco odsunęłam. Wole zachować ostrożność. Jeszcze wogle nie będzie chciał ze mną spędzać czasu. Patrzyłam nadal na wróżki. Zwróciłam uwagę na jedną parę. Wyobraziłam sobie mnie i Cheroon'a tak tańczących. Zaraz... Co?!?!? Czy ja to powiedziałam na głos?!
- Wydaje mi się że tak..-powiedział Cheroon.
Zarumieniłam się i zrobiło mi się głupio. Uciekłam szybko. Cheroon zaczął biec za mną. Dobiegłam pierwsza do mojej jaskini. Cheroon zdyszany podszedł do mnie i powiedział:
- Czemu uciekałaś?-zapytał.
- Nie pytaj.-odpowiedziałam.- Jestem po prostu dziwna!

Cheroon?

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

- Wiesz..-przyznałem.- Nie. Oczywiście że nie jestem.
Pocałowałem ją by się nie martwiła. Dopóki nie ma wilkołaków jest pięknie. Może i nie jest najcieplej ale zachód słońca zawsze będzie olśniewający. Taki jak dzisiaj:







- No przyznać mogę że zachody słońca są tu piękne.-Położyła głowę na moim ramieniu.
- A nie mówiłem.- liznąłem ją po uchu.
- Ale tam był lepszy...-westchnęła.
Zasmuciłem się. Może nie potrzebnie wracaliśmy? Mogła tam zostać. Chcę żeby była szczęśliwa. Qet nadal miała trochę skwaszoną minę.
- Może chciałaś tam zostać?-zapytałem nieco przygnębiony.

Qetsiyah?


Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

Zacząłem patrzeć na tańczące wróżki. Tańczył na moim grzbiecie, więc trochę mnie to łaskotało. Momentalnie padłem na plecy. Teraz za to wróżki tańczyły mi na brzuchu. Zacząłem się śmiać i wiercić.
- Pomóż - powiedziałem do Bligrht przez śmiech. Suczka podeszła i zaczęła powoli odganiać wróżków łapą. Wstałem i otrząsnęłam się.
- Dziękuje - powiedziałem i spojrzałem na stworzonka.
- Spoko - zaśmiała się Bligrht. Teraz latały trochę wyżej.
- Fajne te wróżki - przyznałem. Położyłem się, wciąż patrząc na te dziwne, a zarazem interesujące organizmy.

Bligrht? xd

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

Obudziłam się.Damon szturchał mnie łapą.
-Wstawaj,jesteśmy prawie na miejscu-powiedział.
-Okej,okej już...-odparłam zmęczonym głosem.
Najpierw usiadłam aby się dobudzić,potem już stałam na czterech łapach i otrzepałam się.Słońce dopiero wschodziło.



Nie wiem ile spałam ale byłam w miarę wypoczęta.
-Chodź,skaczemy na trzy-szepnął Damon-Raz,dwa ...TRZY!
Wyskoczyliśmy z wagon,turlając się z górki.Widziałam z dala drzewa,które na pewno były w naszej sforze.Ospale poszliśmy w ich stronę.Po 10 minutach dotarliśmy.Damon zaprowadził mnie pod moją jaskinię.
-Masz ochotę się jutro spotkać?-spytałam psa bo podczas tej podróży bardzo się do niego przywiązałam.

Damon?

Od Qetsiyah – CD opowiadania Ferraro

Zamyśliłam się, jak zwykle nie wiedziałam co powiedzieć. Wzięłam głęboki w dech i zaczęłam :
- Techno… nie powiem, że mi go teraz nie brakuje, bo to by było kłamstwo. – Położyłam się na ziemi. - W ogóle brakuje mi tamtego ciepłego klimatu. Tu jest zimno i słońce ledwo co wydostaje się zza chmur. Czuje się tutaj tak, jakby przez wieczność była noc polarna.
- Ale przecież za niedługo będzie wiosna, pojawia się trawa i ptaki wracają z ciepłych krajów. – Położył się obok mnie.
-Ja to widzę inaczej. – Przyznałam. – W tym klimacie ptaki zamarzną, trawa zszarzeje, a wampiry będą miały raj na ziemi. Mówiłam Ci, że znałam wcześniej Techno.
- Jak wcześniej ???
- No jak byłam jeszcze szczeniakiem. Dopiero po jakimś czasie sobie to uświadomiłam. – Popatrzyłam na Ferraro. Jego wyraz twarzy nagle się zmienił, więc czym prędzej dodałam : - Ale nie jesteś o to zazdrosny, prawda ???

Ferraro ??? <3 <3 <3

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Mam. A Ty masz?- zapytałem, patrząc w jej stronę. Coco pokiwała głową. Ja siedziałem nadal, a Coco poszła w róg wagonu.
- Dobranoc - powiedziała do mnie.
- Dobranoc - odpowiedziałem ściszonym głosem i uśmiechnąłem się. Popatrzyłem na trawę i pędzące koła. Usłyszałem nagle szczękanie zębami. Odwróciłem się i zobaczyłem trzęsąca się Coco. Wziąłem w pysk jakiś koc i nakryłem suczkę. Sam położyłem się na wejściu i po paru minutach takiego leżenia, sam zasnąłem.

Coco?

Ogłoszenie!

Psy imienia:
- Majki 2/4
- Genny Stricker 2/4
- Aqua  2/4
- Dark Star  2/4
- Tundra 1/4
Dostają po upomnieniu.
 Przykro mi że nie odwiedziliście fory przez rok i pół. No cóż. Jeden pies napisał opowiadanie i znów go miesiąc nie widać. Jak tak dalej pójdzie wywale was ze sfory. Chyba bez sensu mieć takich członków którzy są nie aktywni i nic nie robią.

~Z poważaniem~Mashine

Od Sintesu - CD opowiadania Magic the Heart

Popatrzyłem na suczkę i przekręciłem łeb. Nagle przyszedł mi do głowy pomysł, może nie za mądry, ale jakiś. Pociągnąłem Magic za łapę i pobiegłem do wody. Zacząłem chlapać w nią wodą, by trochę poprawić jej humor. Heart była cała mokra. Uśmiechnąłem się i nadal chlapałem wodą. Popatrzyłem na suczkę. Ta uśmiechnęła się lekko. Magic w końcu zaczęła wychodzić z wody. Wyszedłem za nią.
- Teraz ja Ci coś pokarzę - uśmiechnąłem się, wziąłem ją za łapę i pobiegłem. Zwolniłem, gdy zobaczyłem, że Magic nie nadąża. W końcu doszliśmy.


- Ładnie co?- usiadłem i czekałem na reakcje Heart.

Magic the Heart? c:

Nowa Suczka!

Imię: Victoria
Ksywka: Vica
Głos: Taylor Swift- Shake It Of
Rasa: Owczarek Niemiecki
Wiek: 1,5 lat
Płeć: Suczka
Stanowisko: Projektantka
Rodzina: Zginęli w wypadku...
Partner: Nie ma
Młode: Może kiedyś...
Historia: Urodziła się w znanej hodowli Owczarków Niemieckich,kiedy jej rodzice wyjechali na wystawę psów,był wypadek i zginęli na miejscu. Vica na szczęście była tam szczęśliwa. Od pewnego czasu właściciele hodowli mieli problemy,psów zaczęło ubywać a suczki i tak nie zachodziły w ciążę. Mieli jeszcze 3 owczarki,ale postanowili oddać je do schroniska,Victoria uciekła i trafiła do Sfory Psiego Uśmiechu i ma nadzieję,że tam pozostanie.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Lewelcia900

Od Mashine- CD opowiadnia Aceland

Pocałowałem ją i powiedziałem:
- Świetny pomysł.- stwierdziłem.
Zaprowadziłem Ace do miejsca gdzie na pewno kiedyś chciała pójść. Zawiązałem jej oczy chustką i prowadziłem ostrożnie. Gdy dotarliśmy na miejsce zdjąłem Ace chustkę a ona przewracając się wylądowała w moich objęciach.



Ace rozejrzała się i przytuliła mnie.
- Mashi to jest najpiękniejsze zjawisko jakie kiedy kolwiek widziałam!-krzyknęła uradowana.
- A dla mnie nie.- przyznałem.- Bo tym zjawiskiem jesteś ty.
Pocałowała mnie. Przeszliśmy się trochę po alei zakochanych i w pewnym miejscu ułożyliśmy się na ziemi wyłożonej różowymi płatkami kwiatów. Ja położyłem się do góry brzuchem a suczka położyła głowę na mój brzuch. Wygrzewaliśmy się na słońcu. Co prawda jest zima ale to miejsce jest zawsze ciepłe. Miło jest tak spędzić czas z dala od sfory, od dzieci, od obowiązków związanych z byciem Alfą. Mogę spędzić ten czas z moją ukochaną żoną. Co ja bym bez niej zrobił. Czasami sobie myślę co by się ze mną stało jak bym nie założył tej sfory. Nie poznał tak wspaniałych psów. Pewnie jak bym się dobrze nie ukrywał wylądował bym dawno w schronisku. Dziękuję ci Boże że tak potoczył się mój los.
- Masz jeszcze na coś ochotę?-zapytałem uśmiechnięty.

Aceland?

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

Wpatrywałam się w gwieździste niebo razem z Damonem.Mruczałam sobie pod nosem.
-Co ty robisz?-spytał Damon.
-Mruczę-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem-nigdy nie przyglądałam się gwiazdom.
Na niebie świeciła Droga Mleczna a wokół niej mnóstwo ognistych kul.


 Nad pociągiem przeleciała kometa.
-Masz jakieś życzenie-spytałam Damona?

Damon?

O Aceland - CD opowiadania Mashine

-Mam pomył,przekupimy go.-powiedziałam.
-Ale jak?-spytał zrezygnowany Mashi.
-Już ja się tym zajmę.
I poszłam do Nuki'ego.Siedział w jaskini.Chyba niedawno wstał.
-Hejka,Snowy-powiedziałam.
-Cześć mamo-odpowiedział-co tam?
-Wszystko dobrze.Co byś powiedział na to:Pojedziesz na kilku dniowy obóz,poznasz rówieśników,a my z tatą potem damy ci spokój i będziesz mógł chodzić gdzie i kiedy zechcesz.-zaproponowałam.
-Przemyśle to-mruknął Nuki.
-Wiesz,jak byłam młodsza to często tak było,że wiele rzeczy nie przypadało mi do gustu,ale potem okazywało się,że są fajne.-zwierzyłam mu się.
-No dobra pojadę.-rzekł.
Przytuliłam go i liznęłam.Cieszyłam się,że odiosłam sukces.
-Mashi,pojedzie-krzyknęłam.
-Jesteś niesamowita-powiedział.
-Co powiesz na mini spacerek,dawno razem nigdzie nie byliśmy?

Mashine? ♥

Od Rocky'ego - CD opowiadania Navedy

Wstałem i otrzepałem z siebie śnieg.
-Ja?Jestem w dobrej formie i na pewno jeszcze się nie zmęczyłem.-stwierdziłem i udowadniając jej to ulepiłem śnieżkę i rzuciłem nią w drzewo.Oboje patrzyliśmy jak rozbryzguje się na nim.-ale może przejdziemy się gdzie indziej.Trzeba urozmaicać wolny czas.
Uśmiechnęła się do mnie i podążyła za mną.Za lasem znajdowała sie polanka.Poszliśmy tam i o dziwo tam też był śnieg i...stado żubrów.Na czele nich stał ogromny byk i srogo się na nas spojrzał.








-Nic nam nie zrobi.-powiedziałem do Navedy bo zauważyłem,że lekko się przestraszyła jego wzroku.
Poszliśmy dalej-nie chciałem dzielić kawałka ziemi z dzikimi zwierzętami,a bynajmniej nie z tymi.Są za duże.Kolejnym przystankiem była sfora bo według mnie trochę za późno było na spacerowanie dalej.
-Wybierzemy się gdzieś jutro?Pod warunkiem,że teraz ty będziesz prowadzić.-spytałem.

Naveda?

Od Snowy'ego - CD opowiadania Omegi

-Niech ci będzie-odpowiedziałem bo miałem ochotę jeszcze chwilę zostać,ale nie chciałem się naprzykrzać.
W drodze powrotnej rzuciłem ją śnieżką bo biały puch jeszcze leżał na skraju Śnieżnej Polany.Zaśmiała się i ukryła za drzewo.Pomyślałem,że chce się bawić w chowanego.Potrzebowałem zabawy.Byłem pewny,że jest za dużym świerkiem bo mignęło mi rude futerko.Skradałem sie po cichu i nagle wyskoczyłem i krzyknąłem.
-Tu jesteś!-mina mi zrzędła bo nie było tam Omegi tylko lis.





-Yyy,nie widziałeś może takiej rudej suczki gdzieś w pobliżu?-spytałem grzecznie.
-A co?-odpowiedział pytaniem.
-Potrzebuję ją znaleźć.
-Pobiegła na północ-rzekł lis i poszedł.
Dobrze,ze jestem obeznany w kierunkach świata.Tak bym jej nie znalazł.Przed sobą jakieś 50 metrów od tamtego świerku została wykopana dziura w ziemi.To chyba była kryjówka Omegi.Tym razem się nie pomyliłem
-Hej,przez Ciebie musiałem się pytać lisa gdzie jesteś,to było dziwne-powiedziałem jej z udawanym żalem.
-Oj,biedny Snowy- zaśmiała się.
-Może tym razem przed powrotem do sfory ja się schowam-zaproponowałem wiedząc już gdzie się schowam i obmyślając plan.

Omega?

Od Natalie- CD opowiadania Indiany

-Dziękuję. -Zarumieniłam się. -Twoje imię też jest ładne.
-Proszę, należy ci się. -Powiedział i dał mi fiołka.
-Nie trzeba było, ale jeśli już. - Powiedziałam i przyczepiłam sobie koło ucha.
-Teraz jeszcze piękniej wyglądasz ;) .
-Oh nie przesadzaj, gdzie inni? - Spytałam i popatrzyłam się psu w oczy. Nagle mój wzrok zwrócił zając.
-Chcesz coś zjeść? To się ucz! - Krzyknęłam i ruszyłam za zwierzątkiem.
-Czekaj!
Chwilę potem zajadaliśmy soczyste mięsko.
-Dobre. Dobrze polujesz.
-Wiem, bardzo często to robię. -Odparłam i usiadłam na kamieniu, z którego widok był nieziemski :





Indiana?

Od Indiany

Dzień był wyjątkowo słoneczny. Spacerowałem po okolicy. Łąka nieziemskich fiołków pachniała na kilometr. Zerwałem jeden kwiat i poszedłem dalej. Bagna starych ropuch tętniły życiem. Las zielony zagajnik powiewał zapachem igieł sosny. Nad rzeką Jafiszof zgromadziły się ptaki. Natomiast Jezioro Anskunmay wyglądało jak tęcza na ziemi. Zauważyłem piękną suczkę.
-Jestem Indiana, a ty?
-Natalie.
-Piękne imię, pięknej suczki.

Natalie?

Nowa Suczka!

Imię: Natalie (Czyt.Natali)
Ksywka: Nie ma...
Głos: Agata Dziarmagowska- Mogę wszystko, nic nie muszę
Rasa: Owczarek niemiecki
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Stanowisko: Piosenkarka
Rodzina: Siostra cioteczna- Magic The heart
Partner: Podoba jej się Indiana.
Młode: brak
Historia: Hah, ona urodziła się w innej sforze. Odeszła z niej i natrafiła na tą.
Upomnienia: 0
Kontakt: wale 
Inne zdjęcia: KLIK

Od Magic the heart- CD opowiadania Sintesu

-Tak to tutaj...-Powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Masz trochę wody? Strasznie chcę mi się pić...
-Oczywiście.Ale zaraz jak skończysz pokaże ci takie miejsce. -Podeszłam do małego źródełka i napełniłam wiaderko wodą. Jak tylko Sin skończył pić, poszliśmy schodkami na górę mojej jaskini.
-Jesteśmy. To te moje piękne miejsce:








-No, ładnie tutaj. A jak twoje zdrowie? - Spytał pies.
-Już trochę lepiej jeśli chodzi o chodzenie, ale jak by spojrzeć na moje samopoczucie to nie za bardzo... - Powiedziałam i spuściłam łeb w dół.

Sintesu?

Od Ferraro- CD opowiadania Rezy

Poszliśmy. Jako pierwszą wybrałem Qet. Podeszliśmy do niej.
- Witaj Qet.- pocałowałem ją.- To jest Reza.
- Miło mi.-zaśmiała się.- Ja jestem Qetsiyah.
Reza uśmiechnęła się i powiedziała.
- Kogo jeszcze mogłabym poznać?-zapytała.
- Może Bligrht.-powiedziałem.- To bardzo miła suczka.

Reza? Sory że takie krótkie :c

Od Quiet- CD opowiadania Toromaru

Uśmiechnęłam się wiedząc już że to co tam jest nie zależy od nazwy.
- Czemu tak wogle to nazwano?-zapytałam.
- Ponieważ są dość długie. A rasa psa- jamnik jest równie długa.-zaśmiał się przy objaśnianiu.
- Czyli ten Hot-Dog pochodzi od jamnika?-zapytałam jeszcze raz.
- Tak.-potwierdził.- Ale teraz możesz już jeść? Wystygnie ci.
Przytaknęłam i zaczęłam jeść był przepyszny. Jak kęs po kęsie jadłam popatrzyłam na Toro który już dawno zjadł. Patrzył się na mnie jak zaczarowany.
- Coś nie tak?-zaśmiałam się.
- Nie, nie.-potrząsnął głową na boki.
- Pójdziemy pooglądać zachód słońca?-wskazałam łapą park.


Toromaru?

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Pocałowałem ją mocno po czym jeszcze raz przytuliłem. Aż upadliśmy na ziemię. Z tej naszej miłości zapomnieliśmy nawet o samolocie. Na szczęście w odpowiednim momencie się zorientowałem. Pognaliśmy na lotnisko. Na szczęście dopiero otwierali wejście do samolotu. Qet objaśniła mi jak wtedy dostała się na pokład. W taki sam sposób wpełznęliśmy do wielkiej maszyny ze skrzydłami. Usiedliśmy spokojnie i cicho. Lecieliśmy długo. Qetsiyah zasnęła w połowie lotu. Nie dziwie jej się. Całą noc trzymać bez snu i jeszcze na siedząco. Położyłem się obok niej i objąłem ją. Ja również zasnąłem. Obudziłem się widząc że ludzie wychodzą z samolotu. Nie chciałem budzić Qet więc wziąłem ją na grzbiet i wyszedłem powoli z samolotu. Pognałem do sfory. Qet obudziła się gdy byliśmy już na fiołkowej łące.
- Gdzie my jesteśmy?-zapytała zaspana.- Fiołkowa łąka?!
- Tak!-ucieszyłem się i zniosłem ją z moich pleców.
Qetsiyah uśmiechnęła się i dalej pobiegliśmy. Nie wiadomo czemu n dziedzińcu zgromadziły się wszystkie psy. Pewnie mama ogłaszała coś z tymi wampirami. Wbiegliśmy na środek i wspólnie krzyknęliśmy:
- Jesteśmy!!!
Wszyscy podbiegli do nas pytając się o wszystko. Ale najbardziej tata, mama i Irfan zaciekawili się i przytulali nas baaaaardzo mocno. Potem ogłosiłem:
- Ogłaszam wszystkim tu zgromadzonym że.-powiedziałem.
- Że Qetsiyah i Ferraro zostali parą!-dokończyła Qet.
Rodzice jeszcze bardziej nas całowali i przytulali. Świętowali teraz wszyscy zamiast słuchać przejmującego planu mamy. Zabrałem z tego tłumu Qet na bok. Pocałowałem ją jeszcze raz i zapytałem:
- Brakuje ci Techno?

Qetsiyah?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

Zamyśliłam się.
- Każdy tunel prowadzi do innego miejsca.-potwierdziłam.- A czy po drugiej stronie każdego jest tak ładnie jak tutaj to niestety nie wiem.
Cheroon uśmiechnął się chytrze. Usiadłam na ziemię wiedząc co ma na myśli. Jednak potwierdził swoje plany słowami:
- Możemy to sprawdzić.-uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- No wiesz...-mruknęłam.- Tu jest tak pięknie. Zostańmy tu a jutro możemy iść do innego.
Moja propozycja została przyjęta. Poszliśmy nieco dalej. Zauważyłam mały staw więc pobiegłam się napić. W trakcie picia poczułam jakieś draśnięcie na plecach. Myślałam że to Cheroon więc nie zwróciłam na to uwagi. Po chwili jeszcze raz.
- Cheroon przestań.-zaśmiałam się.
- Coś mówiłaś?!-krzyknął z oddali turlając się w kwiatach.
Skoro jest tak daleko to co mnie dodyka?! Odwróciłam się i zauważyłam że nad moimi plecami latają







Było chyba z dziesięć takich samych. Latały i tańczyły mi na plecach. Nie strącałam ich bo były o wiele mniejsze ode mnie. Zaczęłam się lekko śmiać.
- Witajcie.-powiedziałam.-Jestem Bligrht.
- Witaj-powiedziały wszystkie naraz i po kolei wymieniały swoje imienia.-A ten to kto?
- To jest Cheroon.-przedstawiłam go bez jego zgody.
- To twój chłopak?-zażartowały.
- Nie...-westchnęłam.- Wy pewnie też nie macie.
Zaczęłam lekko chichotać. Po moim śmiechu nie zostało śladu gdy przylecieli takiej samej wielkości wróżki tylko samce. Każdy miał parę. Złapali się za ręce i tańczyli w powietrzu jak płatki śniegu. Zawołałam Cheroona który nie wiedział nawet że je spotkałam. Przybiegł do mnie i otworzył szeroko buzię.
- Co... Co to jest?-zapytał.
- To wróżki.-odparłam.
- Ahaaaa....-pociągnął.
- Może chcesz się z nimi pobawić?-zapytałam i nie dając mu chwili na odpowiedź wepchnęłam go w rój wróżek. Zaczęły na nim tańczyć. Ja tylko patrzyłam na niego i się śmiałam.

Cheroon?

Nowa Para!

Nasza nowa para w sforze to...                                       



                                                        Qetsiyah&Ferraro

czwartek, 29 stycznia 2015

Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

Uśmiechnąłem się i przytuliłem Bligrht. Już nie bałem się, że zginę w męczarniach. Szliśmy tak, rozglądając się. Był naprawdę piękny widok, po prostu radował oczy. Popatrzyłem na suczkę, która ciągle patrzyła z zachwytem w morze. Podszedłem do niej i położyłem swoją łapę na jej karku.
- Fajnie mieć obok siebie takiego kogoś jak Ty - uśmiechnąłem się.
- Dzięki - powiedziała zmieszana, lecz też lekko się uśmiechnęła. Stanąłem nagle i popatrzyłem przed siebie.
- Co ci?- zaśmiała się Bli.
- Jak tu jest tak ładnie, to do czego prowadzą inne?- zamyśliłem się - Może jednak dobrze, że wybraliśmy ten tunel - przyznałem w zamyśleniu.
- Dlaczego? Co, myślisz, że w tamtych tunelach były wielkie potwory?- zażartowała Bligrht.
- To jest możliwe - wzruszyłem ramionami.

Bligrht?

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

Popatrzyłem w niebo i wzruszyłem ramionami.
- Jakoś tak wyszło - powiedziałem i zamknąłem oczy. Zaczął wiać północny wiatr.
- Wiesz. może wracajmy już do domu - mruknęła Coco.
- Chyba tak - wstałem i otrzepałem łapą kilka źdźbeł trawy. Na szczęście  pociąg który jechał ze sfory wcześniej, właśnie wracał.
- Chodź - powiedziałem i wskoczyłam do otwartego wagonu. Coco skoczyła za mną. Jechaliśmy tak dobre parę minut, albo godzin. Zrobiło się ciemno, tylko wielki księżyc i małe gwiazdeczki świeciły na niebie. Oparłem się o wyjście i zacząłem patrzeć w gwiazdy.

Coco?

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

Wsłuchałam się w jego podśpiewywanie bo nigdy jeszcze nie słyszałam,żeby śpiewał.Muszę przyznać,że jego wokal jest super.Zamknęłam oczy i siedziałam obok niego,nie przerywając mu.Minęło jakieś 5minut kiedy skończył.To było najprzyjemniejsze 5 minut jakie przeżyłam podczas wspólnej wyprawy.
-I jak,podobało ci się?-spytał z determinacją.
-Pewnie,powinieneś mi tak częściej śpiewać.Twój głos jest na moją wyłączność.-powiedziałam.
Zaśmiał się z tego i spojrzał na mnie poważnie.
-Naprawdę podobało ci się?-spytał ze zdumieniem.
-Oczywiście-odpowiedziałam-czemu nigdy nie śpiewasz tylko dopiero dzisiaj zacząłeś?

Damon?

Od Qetsiyah – CD opowiadania Ferraro

Szczęka mi opadła jak to usłyszałam. Patrzyłam się tylko na niego i nic nie mówiłam. Gdy Ferraro to widział uśmiech znikał z jego pyszczka. Nie chciałam go zasmucić.
-Yyy… Nie wiem co powiedzieć – Wydusiłam z siebie.
- Powiedz „Tak” – Zaproponował.
- Yyy… Tak ??? – Zapytałam, jednak to nie było pytanie, tylko odpowiedź. Byłam wciąż wstrząśnięta tym co się stało. Nie mogłam nawet zaakcentować twierdzenia. –Tak – Nareszcie powiedziałam, po czym rzuciłam mu się na szyję.


Ferraro ??? <3

Od Irfan’a –CD opowiadania Raven

Popatrzyłem na agresywnego psa, a potem na Raven. Nie wiedziałem co robić. Skamieniałem ze strachu,  nie mogłem nic z siebie wydusić.
-Yyy… może ja ??? – Wtrąciłem pełen strachu.
- A co mi zrobisz ??? – Warknął Bosco. Zacząłem powoli się cofać, a on coraz bardziej warczał. W końcu nie miałem już gdzie się cofnąć. Stałem przybity do ściany. Pies gdy to zauważył ruszył prosto na mnie. Starałem się wymyśleć plan , nagle sobie przypomniałem. To że on jest silny, to może być jego największa zguba !!! Ruszył na mnie z wielką prędkością, która się jednostajnie zwiększa. Ma duży rozbieg, lecz małe pole do manewru. Zacząłem przeliczać wszystko w myślach.
- Nie wyhamuje – Powiedziałem cicho, po czym w odpowiedniej chwili zrobiłem swobodny krok w bok. Bosco tak jak myślałem, nie wyhamował . Przywalił łbem w ceglaną ścianę. To wystarczyło, żeby go zatrzymać. Wielka siła psa sprawiła, że ściana drgnęła podczas uderzenia. – Ja żyję ??? – Zapytałem spoglądając na samego siebie. Westchnąłem głośno. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie wiedziałem, że wkuwanie zasad dynamiki Newtona kiedyś mi się przyda.  


Raven ??? brak weny xd

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Słyszałem jej słowa. Szybko wyskoczyłem n Qet przytulając ją. Wystraszyłem ją nieco ale potem zaczęła się śmiać.
- Śledziłeś mnie?-zapytała.
- No a co myślałaś że będę się bawił z Techno?!-zaśmiałem się.
- Nie pasowałoby to do ciebie.- uśmiechnęła się.
Zerknąłem jeszcze raz na chmury. Nadal się nie zmywały tak jak to robią naturalne chmury. Popatrzyłem na Qet. Jej piękne oczy patrzyły jak zaczarowane na dwa serca na niebie.
~powiem jej...~ myślałem. ~Nie bo powie że jestem dziwny...~ Nie mam pojęcia co zrobić. To chyba odpowiednia chwila. Nie! Matko! Help me! Serce mi wali i nie mam pojęcia co zrobić. Ufffffffffff.... Spokój... Podsunąłem się nieco do Qet. Nie odsunęła się więc podsuwałem się jeszcze. W końcu dotknęliśmy się bokami. Qetsiyah położyła łeb na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się i objąłem ją jedną łapą.
- Qet...-mruknąłem.
- Co?...- zapytała uśmiechnięta.
- Kocham cię...-szepnąłem jej do ucha.
Podniosła się i popatrzyła na mnie. Wtedy ja wstałem i zapytałem stanowczo:
- Chcesz zostać moją partnerką?

Qetsiyah?

Od Qetsiyah – CD opowiadania Ferraro

- Ale, co mam zrobić ??? – Zapytałam.
- Przerwij walkę – Powiedział Ferraro .Byłam zamyślona po jego słowach. Wiedziałam, że jeśli się poddam, to Techno wygra i prawdopodobnie będzie znowu czepiał się Ferraro, a co najgorsze on o tym nie wie.
- Dobra Techno – Westchnęłam. – Wygrałeś – Powiedziałam, po czym odeszłam powoli z plaży. Z daleka słyszałam krzyki triumfu Techno, jednak tylko jego głos słyszałam. Inni wciąż milczeli. Szłam powoli na lotnisko, chcąc sprawdzić, jak długo muszę czekać na następny lot do domu. Okazało się, że to będzie za dwie godziny. Poszłam do parku i położyłam się na kępce liści. Myślałam, gdzie poszedł Ferraro, po zakończeniu mojej bitwy na wytrzymałość z Techno. Popatrzyłam się na niebo i zaczęłam liczyć chmury.



Dwie z nich miały dziwny kształt. Trzepnęłam głową, żeby sprawdzić, czy mi się nie przewidziało, lecz wciąż je widziałam. Były oddzielone od reszty i wydawały się bardzo nienaturalne. Widziała, że są bielsze i gęstsze od innych. Miło było na nie patrzeć.
- Szkoda, że Ferraro ich nie widzi. –Mruknęłam. Usłyszałam nagle jakiś szelest za mną.

 Ferraro ???  

Od Toromaru – CD opowiadania Quiet

- Yyy...a na co masz ochotę ??? – Zapytałem.
- Może na kawałek sarny, albo pstrąga.
- To chodźmy na to, co się łatwiej złapie. – Przyznałem i ruszyliśmy nad rzekę. Dopiero wtedy zrozumiałem, że rybka, to zły pomysł. Nie miałem zamiaru się zmoczyć w wodzie, a żeby dama dla mnie szukała ryb, to nie wypada. Nachyliłem się nad wodą i zacząłem wypatrywać ryb. Zauważyłem sporą ławicę, jednak było po drugiej stronie rzeki. Zamoczyłem jedną łapę w wodzie, po czym szybko odskoczyłem.
- Co się stało ??? – Zapytała zdziwiona suczka.
- Woooda jeeest looodoooowataaa. – Powiedziałem, przez szczękające zęby. Po chwili przestałem szczękać kłami i popatrzyłem z powrotem na rzeką. – A może zjemy coś na mieście ??? Coś cieplejszego ???
- Yyy.. ok. – Ruszyliśmy. Po godzinie, szybkiego marszu ukazały nam się szczyty wieżowców.



Szliśmy, przez chwilę alejką, znajdującą się już w środku miasta. Zauważyłem po jakimś czasie budkę z miejskim jedzeniem.
- Dobra Quietly, ty tu poczekaj chwilę, a ja pójdę po śniadanie.
- Ale przecież człowiek ci nie da jedzenia, tak po dobroci.
- A kto powiedział, że będę go prosić ???
- Chyba nie zamierzasz mu coś ukraść ???
- Nie, nie mam zamiaru nic od niego zabierać. Nawet się do niego nie zbliżę. – Powiedziałem zostawiając ją z rogiem. Czekałem na odpowiednią okazję, która się nadarzyła po chwili. Któryś z ludzi kupujących jedzenie usiadł i położył opakowanie na ławce. Szybkim susem wyskoczyłem i chwyciłem pudełko, wraz z zawartością, po czym poszedłem do Quiet. –Śniadanie podano. – Powiedziałem podsuwając suczce moją zdobycz.
- A co to jest ??? – Zapytała.
- Chyba Hot Dogi.
- Że jak ???
- Spoko nie ma w nich psiego mięsa. Są tu tylko ogony, uszy , racice owiec, albo jakichś innych zwierząt. – Uśmiechnąłem się.

 Quiet ??? Wiem, że na zdjęciu jest zła pora roku :p

Od Raven- CD opowiadania Irfan'a

Czułam, że nie powiedział mi całej prawdy.
- Dobra, już idziemy - powiedziałam.
Wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę sfory. Nagle coś ciemnego wyszło z jednej z uliczek. Zatrzymałam się. Zapach tego czegoś wydawał mi się dziwnie znajomy.
- Co jest? - spytał Irfan - Czemu się zatrzymałaś?
Stanął i odwrócił się do mnie. Spojrzałam na to coś. Ciemna sylwetka zarysowywała się na tle niebieskiego nieba. Była duża, potężna. Wtem zaczęła się przybliżać.
- Spójrz - powiedziałam do Irfana.
Pies odwrócił się i spojrzał na sylwetkę. Z ciemności wyszedł pit bull. Wtedy walka przemknęła mi przed oczami. Bosco. Obnażyłam kły i warknęłam groźnie. Pit bull przybliżył się o kilka kroków. Wyglądał groźnie.

KLIK


Irfan też obnażył kły. Spojrzałam na Bosco. Uśmiechał się szyderczo. Warknęłam głośno.
- Ha, ha! - zaśmiał się ochryple Bosco - No i co? Pamiętasz mnie?
Doskoczył do mnie i odpychając Irfana, przycisnął mnie do ziemi.
- Aż za dobrze - wydusiłam, gdyż trzymał mnie za gardło.
- To dobrze. Policzymy się teraz - odparł i kłapnął mi zębami tuż przy oczach.
- Zostaw ją! - krzyknął nagle Irfan.
- Nie zgrywaj bohatera, i nie wtrącaj się! - warknął na niego pit bull.
- Znowu wysłał cię tu Boss? - piekliłam się.
- Nie, tym razem nie. Bardzo mi się spodobałaś, chciałem cię wykończyć z własnej woli...- odparł Bosco.
- Nie uda ci się - wycedziłam.
- A kto mnie powstrzyma?
Posłałam Irfanowi błagające spojrzenie.

Irfan? Ratuj...

Od Rezy

Chodziłam po polach, można powiedzieć że nawet się błąkałam bez celu. Pomyślałam że może znalazł by się ktoś kto połaził by ze mną tu i tam...Natrafiłam na jakiegoś psa, bardzo podobnego do mnie. Postanowiłam się z nim zaznajomić.
-Cześć, należysz do sfory psiego uśmiechu? - Spytałam.
-Tak. Nazywam się Ferraro. - Odpowiedział i podał mi łapę.
-Yyyyyyy....Reza.
-Co tu robisz? Wyglądasz na zagubioną.
-Tak, nie mam gdzie się podziać...
-To może cię przedstawię innym?
-No to przedstaw. - Powiedziałam i ruszyliśmy kogoś szukać.

Ferraro?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

- Pewnie tak.- uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać.

Cheroon patrzył się na mnie jak zaczarowany. Uśmiechał się słodko.
- Ładna piosenka.-przyznał.- Sama wymyśliłaś?
- Tak.- odpowiedziałam.- Całkiem niedawno.
Cheroo się uśmiechnął i poszliśmy dalej. Jeszcze nuciłam tą piosenkę. Tak długo wędrujemy.
- Tak wogle to gdzie prowadzi ten tunel?-zapytał przejęty.
- Każdy tunel prowadzi gdzie indziej.-odpowiedziałam.
- A ten gdzie?- zapytał.
Machnęłam łapą widząc białą kropkę. To tam! Zaczęłam biec a Cheroon biegł za mną. Gdy wychodziliśmy z tunelu przymknęliśmy oczy bo słońce nas oślepiało.


- Nawet nie wiedziałem że w sforze coś takiego jest!-krzyknął z ucieszenia Cheroo.
- Ja też...

Cheroon?

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

Westchnąłem.
- Nic. Tak skaczę - zaśmiałem się i spojrzałem na Coco. Suczka przekręciła łeb. Położyłem się.
Coco położyła się obok mnie. Popatrzyłem na nią. Zamknęła oczy. Uśmiechnąłem się do siebie, zerwałem jakiś kwiat i włożyłem jej za ucho.
- Co to?- krzyknęła, szybko podnosząc się. Zaśmiałem się.
- Nic. - powiedziałem i zacząłem cicho śpiewać.

 

Coco?

Nowa Suczka!

Imię: Reza
Ksywka: nie ma ksywki
Głos: Kasia Popowska- Przyjdzie taki dzień
Rasa: Aussie
Wiek: 3 lata
Płeć: Suczka
Stanowisko: Nauczyciel szczeniąt
Rodzina: Brak
Partner: Podoba jej się paru...
Młode: Pfff...by sie chciało.
Historia: Urodziła się w hodowli "Top dog`s". Od 2 miesięcy uczono ją sztuczek,wierności,odwagi a przede wszystkim strachu do obcych ludzi. Nie mieszkała tam zbyt długo...Pewna bogata rodzina ją wzięła, też chcieli zrobić "hodowlę" rasowych psów.Niestety była za mała na szczeniaki, więc kupili starszą suczkę. No, wiadomo po co...Te małe kundle gryzły mnie, po prostu się bawiły. Nie mogłam znieść tego wszystkiego, więc postanowiłam uciec. Pewnego ranka próbując przeskoczyć siatkę po prostu nadziałam się. Zabrano mnie do weterynarza, a tam zaszyli ranę. Teraz w tym miejscu mam bliznę. Jak tylko wyszliśmy z budynku dałam dyla, wraz ze smyczą. Spotkałam pewnego psa który pomógł mi zdjąć obrożę. Podróżowałam przez wiele tygodni aż napotkałam Sforę Psiego Uśmiechu, oczywiście że w niej zostałam...
Upomnienia: 0/4
Kontakt: OdiEND

Nowy Pies!

Imię: Alan
Ksywka: Al, Lan, An jak tam chcesz
Głos:We Are One (Ole Ola)
Rasa: Labrador
Wiek: 3 lata
Płeć: Pies
Stanowisko: Wojownik Wschodni
Rodzina: Zna jedynie matkę Ariane z poza sfory.
Partner: Zakochał się w "Naveda" i "Bligrht"
Młode: brak
Historia: Urodził się na wsi.Po kilu dniach jego matka wyjechała do Ameryki a ona został sam w domu.Po kilku dniach uciekł z domu i dotarł do sfory.
Upomnienia: 0
Inne zdjęcia: KLIK
Kontakt: pepe12

Od Navedy - CD opowiadania Rocky'ego

Doigrał się Rocky.Jak śmiał ten *kundel* uderzyć Navede.Oczywiście,że mam ochotę na bitwę śnieżną!
-Padłeś. - rzuciłam śnieżką w Rockiego.
-Och ty.... - zaśmiał się.
Długo bawiliśmy się w bitwę,aż nagle Rocky padł na ziemię.
-Już się zmęczyłeś? - uśmiechnęłam się.

Rocky?

Od Mashine- CD opowiadania Aceland

I znowu zostawiła mnie samego. Ehhhhh... Tak to jest. Poszedłem do Snowy'ego domyślając się jjego reakcji. Siedział samotnie w jaskini i rysował coś na śniegu który wleciał z powiewami wiatru.
- Snowy.-podszedłem ostrożnie.- Możemy pogadać?
- Jasne.-powiedział smutno i poklepał łapą obok siebie.
Usiadłem w tamtym miejscu i objąłem go łapa.
- Mamy z mamą taki pewiem pomysł.-oświadczyłem.
- Jaki?-zrobił dziwny wyraz twarzy.
- Wyślemy cię do szkółki.-powiedziałem.- Poznasz tam dużo rówieśników!
- Tato, oszalałeś?!-zdenerwował się.- Jestem dorosły! Gdzie mnie na takie obozy!
Przytaknąłem i pobiegłem do Ace.
- Co teraz zrobic?-zapytałem.

Aceland?


Nowa Suczka!

Imię: Triada
Ksywka: Tria, Trio
Głos: Mariah Carey- All I Want For Christmas Is Toy
Rasa: wyżeł węgierski
Wiek: 3 lata
Płeć: Suczka
Stanowisko: Nauczycielka szczeniąt
Rodzina: nie zna
Partner: brak, ale szuka
Młode: brak
Historia: Mieszkała w zwykłym domu. Pojechała z właścicielami nad rzekę, ale mieli wypadek samochodowy. Jej właściciele nie przeżyli a ona trafiła do schroniska. Uciekła ze schroniska. Spotkała Mashine i dołączyła do sfory.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: romiona

Nowy Pies!

Imię: Indiana
Ksywka: Indy
Głos: Michael Jackson- Thriller
Rasa: Owczarek szwajcarski biały
Wiek: 3 lata
Płeć: pies
Stanowisko: wojownik wschodni
Rodzina: Nie zna
Partner: szuka
Młode: -
Historia: Urodził się w rodzinie championów, ale matka umarła po porodzie a ojca nie znał. Nie lubił wystaw, ale musiał w nich uczestniczyć. Uciekł. Błąkał się, aż Alfa pewnej sfory spotkała go. Dołączył tam i obiecał sobie, że nigdy nie odejdzie.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Queenpola2003

Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

- Trochę - uśmiechnąłem się kwaśno. Przynajmniej są te świetliki, to widać gdzie się idzie, tak to nie ukrywam - strach by mnie zeżarł. Ni z tego ni z owego zacząłem śpiewać.
- Do celu masz, nie wiele tak - mój głos trochę był drżący.
- Co Ty robisz?- zaczęła się śmiać Bligrht.
- Śpiewam - mruknąłem - Muszę jakoś podnieść się na duchu

Bligrht? Wiem krótkie :c

Nowy Sojusz!

Przyjęliśmy sojusz ze sforą- Gwiezdne Psy. Jakże miła sfora prowadzona jest przez Cheroon'ka ^-^. Mamy nadzieję że ktoś z nas zechce tam dołączyć. Pozdrawiam.

Gwiezdne Psy

~Mashine

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroona

Cheroo był nieco spłoszony. Dało się to zauważyć. Ciemno tu było jak w ...... . W pewnym momencie zauważyłem na suficie kilka świecących świetlików. Próbowałam się z nimi porozumieć. O dziwo wszystko rozumiałam.
- Cześć.- zaczęłam.- Moglibyście nam pomóc?
- Kiskiskisksiks...- pisnęły.
- W oświetleni nam drogi.- odpowiedziałam na pytanie.
- Kiskiskiskiskisksis...
- Świetnie!-ucieszyłam się.- Dziękuję.
Świetliki zleciały na dół. Podzieliły się na pół. Jedne usiadły na moim grzbiecie inne na Cheroona. Cheroo z początku je odganiał bo nie za bardzo wiedział co świetliki robią na jego plecach. Objaśniłam mu wszystko i westchnął. Szliśmy dalej. Po drodze słyszeliśmy dziwne krzyki typu:
- Hrrrrrrrrrr..
- Wrrrrrrrrrrrhhhhhhhh....
- Huuuuuuuuuuuuu....
Nie kłamiąc mówię że ciarki mnie przechodziły. Ale chyba Cheroona bardziej.
- Nie bój się.- podeszłam do niego i go przytuliłam.- Już lepiej?

Cheroon?

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Nie wiedziałem co robić. W końcu to była walka. A w walce się nie przeszkadza. Ja też tak mam. Więc na noc położyłem się w bezpiecznej odległości od nich i zasnąłem. Gdy się obudziłem podszedłem do miejsca gdzie odgrywała się bójka. Tacy przyjaciele... Hehe... Zerknąłem zza murku a oni nadal siedzieli tyłem do siebie nie patrząc się na siebie. Żaden z nich nawet nie śmiał drgnąć. Przyniosłem obu z nich wodę. Nie było mi żal Techno ani nie chciałem mu pomagać ale całą noc i połowę dnia bez wody?! Nawet ja bym nie wytrzymał. Podstawiłem im obie miski delikatnie pod łapy. Oba psy schyliły się i zaczęły pić. Tylko znaczące mrugnięcie jednym okiem uświadomiło mnie że są wdzięczni. Gdy wypili napełniłem miski ponownie i postawiłem troszkę dalej od nich żeby gdyby zachciało im się pić mogli trochę siorbnąć. Usiadłem trochę dalej od nich. Patrzenie na nich było nudne. Podszedłem do morza i usiadłem patrząc w swoje odbicie. Oglądałem się z wielką ciekawością. Nagle zobaczyłem że jakaś biała plamka przelatuje wysoko nad moją głową. Oderwałem łeb od wody i popatrzyłem w niebo. O nie... Kurde!!! Pobiegłem szybko do Qet nie zwracając już uwagi na ich głupią zabawę. To było pilniejsze.
- Qet!!!-wrzasnąłem jak najmocniej mogłem.
- Czego chcesz?!-zdenerwowała się.- Nie przeszkadzaj!
- Nasz samolot!- krzyknąłem.
- No wiem.- przewróciła oczami.- Stoi na lotnisku.
- Nie wydaje mi się.- wskazałem łapą w niebo.
Qet zwróciła wzrok na szybujący wysoko samolot którym mieliśmy dolecieć do domu. Zadrżała z przerażenia.
- Nadal ci tak do śmiechu?!- zasmuciłem się.

Qetsiyah?

Od Omegi- CD opowiadania Snowy'ego

-No, to chodźmy. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Najpierw poszliśmy na łąkę nieziemskich fiołków.
-To tutaj. Łąka nieziemskich fiołków.
-No ładne miejsce. -Powiedziałam i rzuciłam śnieżką w psa.
-Ah masz racje. - Odparł i zrobił unik. Śnieżka przeleciała górą a Snowy tylko się zaśmiał.
-Tylko na tyle cię stać? Jestem mistrzem w rzucaniu.
-Hahaha ty? Dobra, ale ja jestem mistrzynią w lepieniu kulek!!! - Krzyknęłam i w dosłownie kilka sekund ulepiłam bałwana.
-No, brawo. A teraz orientuj się! - Powiedział i dostałam wielką śnieżką...
Jak znudziło nam się, poszliśmy do Rzeki Jafiszof. Napiłam się trochę wody i popędziliśmy dalej.
-O już jesteśmy...ĆĆĆĆĆĆĆ.
-Chyba sobie żarty stroisz, tu można nawet krzyczeć!!! - Wykrzyczał Snowy.
-Dobra...Już się ściemnia, może wracajmy?

Snowy?

Od Irfan’a- CD opowiadania Raven

- Hmm.. Od czego tu zacząć ??? – Zastanawiałem się.
- Ja zaczęłam od początku, więc ty też możesz. –Uśmiechnęła się suczka.
- No więc… yyy… kocham Japonię i wszystko co stamtąd pochodzi. – Zacząłem wymieniać. Wiśnie, wyspy, Godzilla, trzęsienia ziemi i oczywiście tam się urodziłem i przez długi czas mieszkałem. Mój pierwszy właściciel nie miał warunków żeby trzymać tyle psów i jak trochę podrosłem to postanowił wydać mnie i resztę mojego rodzeństwa.
- A ile was było. – Zapytała ciekawa Raven, po czym zacząłem liczyć na palcach u łap.
- Chyba z jedenaścioro, albo więcej… nie pamiętam. Ciężko zapamiętać tyle imion. – Przyznałem.
- To sporo.
- Dlatego właśnie właściciel nie mógł nas zatrzymać, to wykraczało poza jego budżet. Wystawił nas przed kwiaciarnię w pudełku z napisem „Za Free” i dużo rodzin z dziećmi wybierało moje rodzeństwo, a mi się trafił stary zgred, który uznał, że jestem intelektualistą. Cały czas mówił o różnych teoriach na przykład o teorii strun, albo prędkości światła. Wspominał też o wzorach na ciśnienie, prace, moc, gęstość i tak dalej. Było tego tak dużo, że nie dało się nic zapamiętać, z resztą, tak jak nie pamiętam imion moich braci i sióstr. Zawsze na obiad jadł sushi, czasami dawał mi kawałek.
-Ale mówiłeś, że jesteś wegetarianinem. – Zdziwiła się suczka.
- Wiem, ale jednak sushi to coś, czemu się nie oprę. Pyszny ryż, zawinięty w wysuszone wodorosty, z dodatkami owoców morza i kawałków ryb. – Zamarzyłem się. – Zaraz… na czym skończyłem ????
- Na tym, że twój pan dawał Ci sushi.
- Aha… No więc…. yyy… co by tu dodać ??? Może…, nie jednak to nie to…  - Zamyśliłem się. – W jego domu było strasznie dużo książek i jedno wielkie panoramiczne akwarium. Było chyba słonowodne, zawsze paczyłem na błazenki. Pewnego dnia zauważyłem …. – Przerwałem. – Nie pamiętam już co dalej było… możemy już wracać ??? – Zapytałem przerywając temat.


Raven ??? 

środa, 28 stycznia 2015

Od Snowy'ego

 W sforze teraz tyle się dzieje,że nie wszystko teraz rozumiem.Tutaj jakiś nowy pies,tu co innego.Aż się połapać nie można.A może ja po prostu jestem jakiś zacofany.Chyba powinienem iść pobiegać nad rzeką,żeby sie przewietrzyć.Zrobię tak.Po paru minutach już śmigałem koło brzegu.Przy kłodzie drzewa siedziała mała,ruda kulka.
-Hej co tam?-zagadałem.
-Aaa,poznaję sforę.Cześć,jestem Omega,a ty?-spytała.
-Snowy,oprowadzić Cię,wyglądasz na zagubioną.

Omega?

Od Aceland

Wybrałam się do Tajemniczego Lasu.To miejsce sprawia,że czuję się zrelaksowana.Może po prostu chciałam ujrzeć feniksa.Brakuje mi tego widoku.Patrzyłam czy wokół nie ma innych psów bo feniksa znali nieliczni i tak powinno zostać.Na szczęście zobaczyłam jego jak zawsze na tej samej gałęzi.
-Chyba nazwę go Insendius - pomyślałam i tak zostanie.

 

Na miejscu pod drzewem zauważyłam jakiegoś psa.Niekoniecznie byłam zadowolona z tego,że jakiś kolejny kundel przyszedł tutaj patrzeć na mojego feniksa.Podeszłam do dobermana siedzącego pod sosna.
-Co tutaj robisz?-spojrzałam na suczkę.
-Siedzę i spoglądam na niego.
-On jest MÓJ-powiedziałam dobitnie-to ja go odkryłam i on należy się MNIE.
-Nieprawda-zaprzeczyła.
-Tak w ogóle jak się nazywasz?-spytałam.
-Raven,a ty/
-Ace  -odpowiedziałam lekko zażenowana tym,że na nią naskoczyłam z tego powodu.
-Przepraszam za moją arogancję,ale nie chcę aby wiele psów wiedziało o Insendiusie bo może to się dla niego źle skończyć,a z tego co mi wiadomo to jedyny feniks w obrębie dalekich,niezapuszczanych przez prawie nikogo terenów poza sforą.Wybaczysz mi moje złe zachowanie?-spytałam zmartwiona,że odpowie przecząco,a i tak już wystarczająco głupio się czułam.

Raven?

Od Rocky'ego- CD opowiadania Navedy

-No pewnie,aż mnie rozpiera energia.Z racji tego,ze jesteś nowa pokażę ci fajne miejsce adekwatne do pory roku-powiedziałem.
-Już się nie mogę doczekać.-odpowiedziała suczka.
Zaprowadziłem ją do miejsca,które sam odkryłem z Lokim,nie wiem czy Ace wcześniej tego nie zrobiła,ale to się nie liczy.Prowadziłem ją przez las okrężnymi drogami,aby nie zorientowała się gdzie jest i miała niespodziankę.No nareszcie,byliśmy na miejscu.Zakryłem jej oczy lekko umazanymi błotkiem.
-Uwaga,dum dum dum - Śnieżna Polana!-krzyknąłem entuzjastycznie.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8Tv9srQcFiDtn9Pb2ThH3dcwa4ocKzLIiV6kcd0bGH5uJzO1uzqyXQ_bDnofVmnI_64IieY2phDhv4UKZgw919b9-JQ693DXnuaO7gyO5dzldhv1vAnHkxIAg0S8Y0e_AKR9FJXNwULo/s1600/60625_fantasy-zima-planety-ptaki.jpg

-Uuu,ale fajowo-westchnęła Naveda.
Tak się zachwyciła,że aż nie zauważyła,że się ulotniłem.Uformowałem(sam nie wiem jak) potężną kulę śniegu i rzuciłem prosto w kark.Przestraszyła się na początku,ale potem ogarnęła o co chodzi.Uśmiechnąłem sie.
-Masz ochotę na bitwę śnieżną?-spytałem i pokazałem jej stos kulek śnieżnych-bo ja jestem przygotowany nawet na najgorsze.Na potwierdzenie tego rzuciłem jej śnieżką w nos.

Naveda?

Od Coco- CD opowiadania Damon'a

-Jak ładnie poprosisz-powiedziałam.Stałam jeszcze w miejscu aby się z nim podroczyć,ale w końcu pomaszerowałam za nim.Dopiero teraz zauważyłam,nie wiem czy byłam rozkojarzona czy co,że wokoło nas są góry.W oddali można było zobaczyć grupkę świstaków.Wpadłam na świetny pomysł.
-Może odpuścimy sobie zabawę w niedźwiedzia,tylko zamiast tego pobiegniemy na tamto wzgórze - pokazałam Damon'owi je łapą-i przyczaimy się na świstaki?-zaproponowałam.
-Ale ja chciałem...-wydukał coś.
-Innym razem,Grizzly nie ucieknie-zaśmiałam się,widząc jego naburmuszoną minę,ale po chwili rozchmurzył się.-Za mną marsz.
O dziwo,ten pagórek nie był wcale tak blisko jak by się wydawało,ale to nic ,w końcu nie mamy jeszcze reumatyzmu.Świstaki to bardzo sprytne zwierzęta i nie łatwo jest je złapać.Potrzeba cierpliwości,a mojemu przyjacielowi za pewne to się przyda.Po 15 minutach byliśmy pod górką.Przechodziliśmy przez piękną polankę.





 Zielona,młoda trawa łaskotała mi łapy.Damon nagle chciał przeskoczyć jakiś głaz,ale coś mu nie wyszło.Przy swoim efektownym skoku zrobił dziwny gest łapami,a jego mina wyrażała zdezorientowanie.Nie spadł normalnie na ziemie tylko na mnie,ponieważ stałam pod głazem i obserwowałam go,a że jego skok nie należał do najdłuższych to wylądował na mnie.A ja leżałam na trawie z nim i się śmiałam.
-Co ty robisz?-spytałam,śmiejąc się z jego wybryków.

Damon?