czwartek, 10 marca 2016

Od Justin'a

Justin biegł truchtem przez gęsto porośnięty las. Od czasu do czasu przeskakiwał, gdy na jego drodze znalazł się jakiś korzeń. Zwolnił nieco i zaczął przyglądać się tej bujnej, nietkniętej przez człowieka roślinności. Las ten, to było coś w stylu dżungli; dżungli, w której nie znajdzie się tygrysów, małp, czy jadowitych węży boa, lecz roślinność była tak zdziczała, że do złudzenia przypominała jedną z takich puszczy...Wtem na drodze retrievera staneła rzeka. Pies dostrzegłwszy problem, którym była bardzo rwąca, chłodna woda, westchnął i powiedział na głos: - Drapacze chmur, biurowce, galeriowce; a już zwykłego mostu to ludzie wybudować nie mogli...- I wsadził łapę do rzeki, potem ją wyjął i wskoczył do wody. Zaczął płynąć przed siebie, ale wartka woda ciągneła go na lewo, więc nabrał sił i odepchnął się tylną łapą od kamienia na dnie, po czym skręcił i począł płynąć pod prąd...Samiec otrzepał się z wody wciąż tkwiącej w jego sierści i odszedł dalej od brzegu rzeki. Nagle natrafił na kogoś, albo coś. Po przyjrzeniu się istocie, zmiarkował, iż ma doczynienia z borderką. Uśmiechnął się lekko i przedstawił się: - Jestem Justin - Suczka nieśmiało spojrzała na retrievera i powiedziała: - Jestem Avalon

Av?

Brak komentarzy: