niedziela, 30 listopada 2014

Od Bligrht-CD opowiadania Cheroon'a

- Yyyy...- zawachałam się.- A może nie aż tak daleko?...
- No nie gadaj że się boisz?- zdziwił się.
- Nie...- powiedziałam wiedząc że i tak cała prawda wyjdzie na jaw.
- No to chodź!!!- uśmiechnął się.
- Przepraszam...- spuściłam łeb i skierowałam się w stronę drogi powrotnej.
Cheroon wybiegł z wody stanął przede mną i powiedział:
- Nie masz się czego bać...- szepnął.- Jesteś ze mną...
No i jak ja miałam nie zaufać tak pięknym słowom?! Oczywiście się uśmiechnęłam i razem z Cherem weszliśmy na głęboką wodę. W pewnym momencie straciłam panowanie i zaczęłam się szarpać i tonąć. Cheroon zanurkował i z pod wody wziął mnie na swoje plecy. Wyszliśmy z wody. Cheroon przestraszony już chciał biegnąć po pomoc lecz ja uśmiechnięta powiedziałam że jest wszystko okey. Wysuszyliśmy się na trawie gadając. Zobaczyliśmy w pobliżu Qetsiyah,Damon'a i Quiet. Woleliśmy uniknąć tamtej sytuacji i zamiast zabawy z szczeniakami spokojnie od nich odpocząć. Skradaliśmy się do krzewów. Niestety Chero musiał coś zrobić bo usłyszałam krzyki...
- Patrzcie Cheroon!!! Jejjjjjj!!! Chodźcie!!!


Cheroon?

Od Lokiego - CD opowiadania Rocky'ego

-Dlaczego zwracasz się z tym do mnie? - przekrzywiłem łeb. - To nie ode mnie zależy.
-Może nie, ale przyda mi się ktoś do pomocy - uśmiechnął się.
-Bez urazy, ale święta... nie, to nie dla mnie.
-Nie lubisz świąt?! Śnieg, choinka, cudowne ozdoby, radość, rodzina...
-Zimno, mokro, ciemno - przerwałem. - Poproś kogoś innego.
-Ale - spojrzał na mnie smętnie - to nasze pierwsze święta w tej sforze. Wszyscy spędzą je razem. Bez ciebie to nie będzie to samo... Przynajmniej nie psuj tej przyjemności innym, zwłaszcza dzieciakom.
Milczałem, nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-Przepraszam - westchnąłem. - Zrobię to. Pomogę ci, ale tylko dla dzieciaków.
-Super! - zerwał się z miejsca. - Chodź!
-Dokąd? - pobiegłem za nim.

Rocky?

Od Stanley'a - CD opowiadania Mashine

-Dobrze wiedzieć - uśmiechnąłem się lekceważąco.
-Ani trochę cię to nie rusza? - zdziwił się Loki. - Przecież...
-Co ma mnie ruszać? Twój szczeniacki żart. W sumie dobrze, że poruszyłeś ten temat. Pomożesz mi ich znaleźć, dowiemy się czemu mnie zostawili.
-Ja... nie żartuję, chciałbym, ale to prawda. Czy ja ci wyglądam na kogoś kto żartuje?
-Nie... - zamyśliłem się. - Raczej na kogoś, kto wali suchary. Idziesz ze mną?
-Nie rozumiesz. To nie wygłupy. Zresztą co ty możesz wiedzieć o poważnych rozmowach...
-Masz rację. Nie wiem nic. Nie nauczyli mnie tego.
-Teraz będziesz ich obwiniać? Ciut późno. Przyjmij to jak na twoje lata przystało. Oni nie wrócą, nie spotkasz się już z nimi.
-Idź ty pesymisto. Odnajdę ich i ci udowodnię. To że ich ze mną nie było, nie znaczy że ich nie ma.
Zostawiłem Lokiego i pobiegłem do lasu. Wiedziałem, że nie kłamał, mimo to nie potrafiłem w to uwierzyć. Moi kochani rodzice nie żyją?! Nie chciałem żeby widział mnie jak płaczę, nie chciałem aby ktokolwiek mnie teraz widział. Nie byłem sobą. Pierwszy raz w życiu coś chwyciło mnie za serce.

sobota, 29 listopada 2014

Wyniki Konkursu!!!

W końcu oceniłam wasze cudowne prace. A oto pierwsze miejsce...

1.
Lilith!!! 
Nagroda: 80PNS i Eliksir Niewidzialności


2.
Irfan, Qetsiyah
Nagroda: 50PNS i Eliksir Latania


3.
Loki
Nagroda: 40PNS



4.
Cheroon
Nagroda: 20PNS


Gratulacje wszystkim!!!



Od Lilith- CD opowiadania Irfan'a

- Trochę przerażające - kolejny raz objęłam wzrokiem krajobraz.
- To prawda - przytaknął.
- TO gdzie dalej? - spojrzałam na niego, a on skarcił mnie wzrokiem. - Sorry.. - zaśmiałam się cicho.
W ciszy zaczął iść. Podążałam za nim, ale tuż po chwili zmienił chód w bieg.
- Szybciej! To może zdążymy! - krzyknął nie odwracając się w moją stronę.
- Ale na co?! - odkrzyknęłam zdezorientowana próbując go dogonić.
Irfan cały czas przyśpieszał. W pewnym momencie zatrzymał się natychmiastowo, a ja wpadłam na niego. Samiec nawet nie drgnął tylko uśmiechał się szeroko.
- Na to
Zachód słońca. To temu się tak śpieszył? No cóż, było pięknie.

<Irfan? c: >

Od Qetsiyah- CD opowiadania Quiet


To dla mnie trochę dziwny pomysł żeby w sforze wyodrębniała się paczka. W końcu sfora to taka jakby paczka.
- Słuchajcie, nie to że jestem sceptyczką tego pomysłu, ale myślę, że to się nie przyjmie. – Przyznałam.
- Dlaczego ??? – Zapytała zawiedziona Quiet.
- No bo to trochę dziwne mieć paczkę w sforze. Nieprawdaż ?
- Według mnie to jest dobry pomysł. – Wtrącił się Damon.
- Co??? Jaki pies chciałby spędzać całe godziny z suczkami??? – Zapytałam.
- No… ja sądzę, że każdy.
- Nie w tym sensie. – Wkurzyłam się.
-To w jakim?
- No na przykładdd…. Już wiem, nie mamy żadnych wspólnych tematów.
- Słaby argument. – Przyznał Damon.
- To akurat jest nie prawda. Bo na przykład jako dziewczyna nie powiem Ci kto mi się podoba i w dodatku to działa w obie strony. Ty też raczej nie będziesz mi teraz wyznawał swojego życia towarzyskiego.
- Przykro mi Qet, ale ty jedyna się nie zgadzasz na założenie paczki, więc wygrywamy przewagą głosów „ Za”. – Powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Dobra, więc jak ją nazwiesz ??? – Zapytałam.

< Damon, albo Quiet ?>

Od Cheroon'a- CD opowiadania Bligrht

Popatrzyłem w stronę suczki i stanowczo kiwnąłem łbem. Ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. Próbowałem gwizdać razem z ptakami, jednak nie szło mi to najlepiej. Bligrht zaśmiała się. Popatrzyłem w niebo. Było takie piękne, bezchmurne. Westchnąłem głęboko i spuściłem łeb.
- Wszystko okej?- zapytała suczka stukając mnie w bark.
- Chyba tak...- odrzekłem z kwaśnym uśmiechem. Gdy doszliśmy na miejsce wiał lekki wiatr. Stanąłem i dałem się mu owiać. Bligrht usiadła i patrzyła na mnie swoimi ciekawskimi oczami.
- Co robisz?- zapytała się, kryjąc lekki śmiech.
- "orzeźwiam"- odpowiedziałem uśmiechając się.
- Zaraz się orzeźwisz.- odpowiedziała szybko i wepchnęła mnie do wody. Ja odpłynąłem od brzegu i zatrzymałem się na środku zbiornika.
- No co? Chodź.- zaśmiałem się.

< Bligrhi?>

piątek, 28 listopada 2014

Od Rocky'ego-

Już niedługo święta.Kiedy patrzyłem się na białe futerko Aceland wpadłem na pomysł.Nie chciałem żeby to były nudne święta.Pomaszerowałem do Loki'ego.
-Hej Loki-krzyknąłem na powitanie.
-Siema-odpowiedział mi głos.
-Mam pewien pomysł.Co sądzisz aby na Święta Bożego Narodzenia porozwieszać wokół polany kolorowe światełka,odstawić może jakieś przedstawienie?Albo żeby uczcić ten dzień dodając do terenów sfory tajemniczy las?

Loki?

środa, 26 listopada 2014

Od Quiet

Nudy... Nudy... Nudy... tylko to mogę powiedzieć o moim życiu. Ale dzisiaj to zmienie. Mam zamiar żeby w moim życiu wydarzyło się coś co zapamiętam na wieki...

***

Z rana wstałam tuż po chłopakach. Coco jeszcze spała. No ale chyba nie będę się bawić tylko z braćmi bo jeszcze się jakoś zmienie. No więc usiłowałam obudzić moją siostrę. Szturchałam ją, lekko biłam łapą a jak zaczynałam krzyczeć jej do ucha rodzice kazali mi się uciszyć. No kaman!!! Co ja mam innego robić... Za mała jestem żeby gdzieś wychodzić... Ale chwila... Ferraro nie!!! Podbiegłam do Fero i zapytałam czy zaprowadzi mnie do Qetsiyah. Z lekkim zawachaniem ale zgodził się. Pobiegłam szczęśliwa. Mam nadzieję że po tej ich zgubie bezpiecznie mnie zaprowadzi. Gdy byłam już przy jaskini Qet obruciłam się a Ferraro szybko zniknął w głębi lasu.
- Dziensobry!- przywitałam Irfan'a.- Jest może Qetsiyah?
- Tak, już ją wołam.- uśmiechnął się.
- Cześć Quiet!!!- krzyknęła Qet na mój widok.
- Hej. -powiedziałam.- Coco śpi bracia się bawią ze sobą a ja chcę się pobawić z kimś normalnym.
- Hahaha...-zaśmiała się.- No dobra chodźmy. Pa tato!!!
Porzegnała i pognałyśmy na jakąś fajną łąkę. Na miejscu Qet wymyśliła taką zabawę że będziemy się turlać z pagórków. ,,Okey'' zgodziłam się. Zaczęłyśmy się turlać. Nasze śmiechy usłyszał Damon który przechodził blisko. Bodbiegł do nas.
- Cześć!- krzyknął.- Co wy tu robicie?
- Bawimy się... -powiedziałyśmy naraz próbując nabrać tchu...- Przyłączysz się?
- No jasne!
I bawiliśmy się tak do wieczora. Jak wracaliśmy już do siebie powiedziałam wystawiając łapę na przód.
- Mam pomysła...- powiedziałam.
- Jaki?-zapytali.
- Założymy paczkę... Hmmm... Może paczka trzech szybkich wilków...
- Nie... To znaczy jasne załóżmy paczkę ale ta nazwa nie pasuje...- powiedział Damon.
- Ja mam pomyśł...- powiedziała Qetsiyah.
- Jaki?!-krzyknęłam


Damon? Qetsiyah?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroona

- No wsumie to było bardzo fajnie...-zaśmiałam się lekko.
- Spoko.- rzucił rzegnając mnie.
Chero pobiegł do siebie a ja weszłam do swojej jaskini. Przed spaniem, już leżąc, cały czas o nim rozmyślałam. Z rana po przebudzeniu wyszłam na zewnątrz trochę pochodzić. Pobiegłam na fiołkową łąkę,ponieważ zapach tych kwiatów zawsze z rana mnie pobudza, tak jak ludzi kawa. Pao powrocie zauważyłam Cheroona odchodzącego od mojej jaskini.
- Chero!!!- krzyknęłam. Pies się obrócił i szczęśliwy podbiegł do mnie.
- Gdzie ty byłaś?!- zapytał.
- Na łące. Przychodziłeś po mnie?!- zapytałam.
- Tak... - powiedział.
- Przepraszam!- powiedziałam smutna.- Może teraz pójdziemy razem nad jezioro?


Cheroon?

wtorek, 25 listopada 2014

Od Cheroona- CD opowiadania Bligrht

Uśmiechnąłem się. Suczka przewróciła oczami i zaśmiała się.
- Naprawdę nie trzeba.- odrzekła.
- Ale ja nalegam.- zaśmiałem się.
- Jak chcesz.- wzruszyła ramionami. I znów ruszyliśmy. Nie tak daleko, lecz wieczorny spacer przyda się przed spaniem. Było już zupełnie ciemno.
- Ale gwiazdy ładnie świecą.- powiedziałem zerkając w niebo.
- O patrz! Spadająca gwiazda.- krzyknęła nagle Bligrht. Od razu pomyślałem życzenie, cóż taki odruch. Zaśmiałem się cicho.
- Pomyślałaś życzenie?- zapytałem ciekawy. Bligrht pokiwał łebkiem.
- A jakie?
- Nie powiem bo się nie spełni.
- No cóż, może kiedyś się dowiem.- zaśmiałem się. Szliśmy dalej.
- Może powtórzymy ten spacer, na przykład jutro?- zapytałem, gdy byliśmy przed jaskinią suczki.

< Bligrht?>

poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Irfan'a- CD opowiadania Lilith

Zacząłem myśleć jak oprowadzić suczkę po terenach ? Nie jestem przewodnikiem tylko lekarzem, to mi nie pomagało uporać się z problemem.
- Hmmm… wiesz co ? – Zacząłem, lecz nie skończyłem, ponieważ Lilith mi przerwała.
- Nie, nie wiem.
- Daj mi dokończyć. – Warknąłem. – Podejrzewam , że Mashine oprowadzał Cię po kolei po wszystkich terenach sfory. – Zacząłem mówić z lekkim zastanowieniem.
- To raczej żadna filozofia.- To co powiedziała suczka trochę mnie obraziło, ale rzadko mam coś komuś za złe.
- Znowu mi przerwałaś !!! Dobra, nie ważne. Chciałem powiedzieć , że ja nie jestem ani alfa, ani darmowy przewodnik. Zatem oprowadzę Cię nie po tych ważnych miejscach, tylko po tych interesujących. Ale ustalmy jedną zasadę…
- Jaką ? – Zapytała trochę ponuro.
- Nie będziesz się pytać gdzie idziemy , ok ???
- Dobra.
- Więc ruszajmy. – Niespodziewanie ruszyłem. Miałem nadzieją, że Lilith dotrzyma mojego szybkiego truchtu. Szliśmy cały czas pod górę i mimo, że jest jesień robiło się coraz cieplej. Nie dziwiło mnie to, może dlatego, że wiedziałem dokładnie gdzie idę. Ale Lilith tego nie wiedziała i na jej pyszczku zaczęła się malować ciekawość. Gdy nareszcie doszliśmy do celu podróży, pojawiło się przed nami wielkie wulkaniczne jezioro.



Suczka omal nie padła z wrażenia, szczęka jej poleciała w dół. W tym samym czasie zacząłem się cicho śmiać.
- Uważaj bo jeszcze zjesz muchę !!! – Powiedziałem przez śmiech. Lilith zamknęła pyszczek, lecz nadal wyglądała na zachwyconą.
- Co to za miejsce ??? – Zapytała.
- Łamiesz moją jedyną zasadę. – Westchnąłem. – Ale ok, przedstawiam Ci Jezioro Askunmay, którego nazwa w jakimś zapomnianym języku znaczy rozszczepiony promień słońca. – Powiedziałem powoli.

< Lilith? Też sorry za tak długie oczekiwanie >

Od Mashine- CD opowiadania Loki'ego

- Po prostu mu o tym powiedział...- rzekłem.- Jest dorosły pozatym tak zwariowany że nawet gdyby żyli by ich olewał...
- No nie wiem...- zawachał się.- Może i tak..
- To na co czekasz?!
- Czekaj!- powiedział.- Daj mi czas do jutra...
- Zakład?- zapytałem zawadiacko.- O trzy króliki!
- Króliki?!- zdziwił się.- Sarnę!
- Niech będzie...
Podaliśmy sobie łapę na podjęcie zakładu. Loki i ja poszliśmy do swoich jaskiń. Z rana już wcześnie szekałem na Lokiego przed jego jaskinią żeby nie zdołał się gdzieś wykręcić.
- Cześć Lokiś!!!- krzyknąłem jak zobaczyłem że uchylił jedną powiekę.- Co tam u ciebie?!
- A wiesz..- wymamrotał.- Fajnie ,,spałem''
- To dobrze. Bo czas na zaliczenie zadania!- powiedziałem.
Loki przewracał się z boku na bok a jak coś krzyknąłem zakrywał łapą ucho. W końcu nie wytrzymałem i podbiegłem do leniwca i zacząłem po nim skakać.
- Ałaaaa!!!  Aj!!!- krzyczał.- Przestań!!!
- No to choć!!!
W końcu zszedłem i Loki wstał. Poszliśmy do Stana. Ja poczekałem na zewnątrz oczywiście zadbałem o to żeby całą akcję słyszeć.
- Stan... Muszę ci coś powiedzieć...- wymruczał Loki.- Bo...
- No wal śmiało stary!!! Pzyjmę wrzystko na klatę.- rzekł jak zwykle wyluzowany.
- Bo twoi rodzice nie uciekli... Rozszarpały ich wilki...


Stanley?

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroona

Poszliśmy. Co chwila zerkałam na Chera ale jak on na mnie to szybko odwracałam wzrok. Cheroon zaczął się do mnie zbliżać. Aż w końcu był tak blisko mnie że prawie się przewruciłam.
- Oj... Sorki- powiedział zawstydzony.
- Haha... Nic się nie stało- wstałam mówiąc.
Poszliśmy dalej. Byliśmy przy jaskini Cheroona. Moja było dalej. Cheroon skręcając do swojej jaskini zerknął na mnie i krzyknął widząc że odchodzę.
- Czekaj!- krzyknął.
- Co?!- zapytałam.
- Może cię odprowadzić.- zapytał.
- Nie trzeba... Zciemnia się...- powiedziałam.- Dojdę sama.
Cheroon spojrzał na mnie i podbiegł do mnie i powiedział:
- Nie ma mowy!!!- powiedział.- Nie będziesz szła sama w taką ciemnicę...


Cheroon?

niedziela, 23 listopada 2014

Od Irfan'a- CD opowiadania Cheroona


- Hmm… dobre pytanie, tylko nie za bardzo umiem na nie odpowiedzieć. Ja jestem lekarzem, a ty wojownikiem, więc raczej wspólnych zainteresowań nie mamy. Jedyne co nas łączy to świadomość, że jak weźmiesz udział w jakiejś walce i zostaniesz poturbowany to trafiasz do mnie. – Zaśmiałem się pod nosem. – Ostatecznie mogę ustąpić i zamiast tortur umysłowych możemy zrobić coś co wymaga siły fizycznej. Zatem decyzja należy do ciebie, zaskocz mnie. – Na twarzy Check’a widać było pogłębione zamyślenie. Pewnie tak jak ja nie miał żadnych planów na dzień .

<Cheroon ? Sorry, że tak długo pisałam xd >

sobota, 22 listopada 2014

Od Aceland

Długo mnie nie było,ponieważ byłam pochłonięta wychowywaniem szczeniaków.A to wyrzynek na pełny etat.Kiedy Mashine nareszcie się nimi zajął,pomyślałam:
-Ale ulga!
Na drodze zobaczyłam psa lub suczkę.
-Hej jak się nazywasz,sorry za mój refleks ale byłam trochę zapracowana-odparłam
<Ktoś nowy?>

środa, 19 listopada 2014

Od Lilith- CD opowiadania Irfan'a

Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ja z Wielkiej Brytanii. Wiesz, herbatka o 17, czerwone autobusiki i ruch lewostronny. - zpapugowałam go.
- Yhym... - uniósł lekko pysk w górę, odpowiadając gardłowo.
- To dokąd idziemy? - zapytałam po chwili ciszy.
W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.
- Zależy co chciałabyś pierwsze zobaczyć. - zagaił.
- Nie znam tych terenów geniuszu. - zaśmiałam się lekko drwiąc. - Lepiej sam coś wymyśl.

<Irfan? c:>

wtorek, 18 listopada 2014

Od Cheroona- CD opowiadania Irfan'a

Zobaczyłem z oddali jakąś rudą sierść, od razu rozpoznałem, że to Irfan.
- Spokojnie, nie zabiorę Ci tego tytułu.- zaśmiałem się. Po pyszczku znajomego też przeniknął uśmiech.
- Wcześnie wstajesz.- powiedziałem.
- Ty też.- odpowiedział.
- Chyba tylko od święta.- zażartowałem - To co możemy zrobić?- zapytałem zmieniając temat.

<Irfan?>

poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Irfan'a- CD opowiadania Lilith


Szybko, lecz dokładnie przyjrzałem się nowej suczce. Po czym zaśmiałem się pod nosem.
- Co cię śmieszy ? – Zapytał ze zdziwieniem Mashine.
- Nic, ale może lepiej ja ją oprowadzę.
- Dlaczego ? –Maszi coraz bardziej wydawał się zdziwiony.
- Bo sądzę ,że w niedługim czasie Ace zapadnie na bardzo ciężką chorobę. – Zdziwienie ustąpiło zaniepokojeniu. Mashine był lekko przerażony. – To jest ZAZDROŚĆ . – Powiedziałem mu do ucha tam aby Lilith nie usłyszała. Potem odsunąłem się o parę kroków, spojrzałem na nią, a potem na Mashine. –Więc, Lilith ja oprowadzę, a ty pospacerujesz z Ace. Ostatnio rzadko co ją spotykam, więc może nakłonisz ją żeby do mnie kiedyś zapukała. Ok.?
- Dobra. – Po tych słowach pożegnał się z suczką i poszedł do swojej jaskini. Gdy był już daleko kiwnąłem głową do suczki, na znak, że czas ruszać. Na początek postanowiłem ją oprowadzić po lesie. Szliśmy w martwej ciszy, dziwiła mnie trochę małomówność Lilith. Widocznie to ja muszę się pierwszy odezwać.
- Skąd jesteś ? – Zapytałem, zakłócając ciszę. Suczka się nie odzywała przez jakiś czas. Przez myśl przeleciało mi , że one może tego nie wiedzieć. Więc postanowiłem sam odpowiedzieć na to pytanie. – Ja jestem z Japonii, wiesz Tsunami, trzęsienia ziemi i oczywiście Godzilla. Na pewno słyszałaś. – Przyznałem, czekając na jej reakcję.

< Lilith ? >

niedziela, 16 listopada 2014

Od Lokiego - CD opowiadania Mashine

-To się nazywa wyczucie stary - Stanley uśmiechnął się dumnie. - No to się muszę zadomowić. Nie chcę was wyganiać, ale drzwi są tam.
Słowom towarzyszył znaczący gest łapą.
-Nam dwa razy nie trzeba mówić - parsknąłem do niego. - Chodź Maszi.
Wyszliśmy. Za plecami słyszeliśmy tylko  radosne fałszowanie (chyba celowe) Stana.
-Powiedz... - rzekł Maszi, gdy znaleźliśmy się poza zasięgiem uszu nowego kolegi. - Wy się znacie?
-Tak, poznałem go, kiedy był jeszcze szczeniakiem - zacząłem opowiadać. - Pamiętam jego rodziców. Jego matka była cudowna, pełna ciepła, opiekuńcza. Lepsza od mojej, która się mną nie interesowała... Stan traktował mnie jak starszego brata, byłem dla niego wzorem...
-Aż dziw, że wyrósł na takiego wyluzowanego gościa - przerwał mi Mashine.
-... Wśród ludzi się tak zmienił. Zresztą zajmowałem się nim tylko przez dwa miesiące, od...- przerwałem.
-Od czego?- zainteresował się.
-Nie wiem czy powinienem...- zamyśliłem się.- No... niech będzie... Jego rodzice zostali rozszarpani przez wilki, na moich oczach. Ciężko mi o tym mówić, zwłaszcza, że wtedy zamiast pomóc, patrzyłem na to wszystko z ukrycia.
-Dobrze, że tak zrobiłeś. Nie miałeś szans z wilkami. A Stan przeżyłby jeszcze bardziej, gdyby straciłby i ciebie. A tak pewnie już zapomniał.
Zatrzymałem się i spojrzałem ponuro na Masziego.
-Nie powiedziałeś mu?! - krzyknął z zdziwienia.
-Jakoś... nie miałem serca- próbowałem się usprawiedliwić.
-To leć i mu to powiedz! - rozkazał.
-Nie! Nie, pójdę!... Nie teraz. Niech się urządzi, pozna więcej psów, znajdzie przyjaciela. Będzie mu lepiej to przeżyć. Zresztą co takiego luzaka, obchodzą rodzice? Pewnie nawet nie wie, że ich miał.
-Rób jak chcesz - westchnął ze zwątpieniem.
-A ty? Co byś zrobił na moim miejscu?

Mashine?

Od Cheroona- CD opowiadania Bligrht

Wstałem i przewróciłem Bligrht. Zaczęliśmy się śmiać. Leżeliśmy sobie, aż uderzyła we mnie kulka będąca Damonem.
- Czemu nikt nie goni.- powiedział smutno. Suczka wstała i krzyknęła śmiejąc się.
- Cheroon goni!- ruszyła gdzieś ze szczeniakiem.
Wstałem i uśmiechnąłem się. Począłem gonić Damon'a. Dotknąłem go i odwróciłem się, tym samym wpadając na Bligrht. Znów runęliśmy na ziemię śmiejąc się. Damon chcąc nas gonić, potknął się o mnie i upadł mi na brzuch. Leżeliśmy na ziemi pękając ze śmiechu.
- Piękny dzień.- powiedziała suczka po chwili uspokojenia.
- Bardzo.- dodał Damon.
- Dobry na zabawę.- uśmiechnąłem się. Nagle Damon wstał i ruszył przed siebie.
- Gdzie idziesz?- zapytałem ciekawy.
- Do jaskini. Ciemno się robi.- odpowiedział - To cześć.
- Cześć.- odpowiedzieliśmy równo z Bligrht.
- Wiesz, Damon chyba ma rację, że się ściemnia.- dodała suczka.
- To idziemy?- zapytałem wstając.
- Tak.- rzekła Bligrht.

<Bligrht?>

sobota, 15 listopada 2014

Od Bligrht- CD opowiadania Damona

- A w co się bawimy?-zapytałam zwracając się do psów.
- Może w...- zastanawiał się Cheroon- W Berka!!!-dotknął mnie i zaczęli uciekać.
Goniłam najpierw Damon'a. Potem zniknął mi z oczu i zabrałam się na Cheroona. Zaczęłam biec w jego stronę. Nagle potknęłam się o kamień i runełam na niego. Troche dziwnie to wyglądało ale... Ale to było miłe uczucie...


(Cheroon? Damon?)

Od Damona- CD opowiadania Cheroona

- Witaj Damon.- powiedział pies. Skąd znał moje imię? Czy tylko ja tu jestem taki niedoinformowany. Nie wiem jak wszyscy się nazywają.
- Pobawisz się za mną?- zapytałem i popatrzyłem w jego stronę cielęcym wzrokiem. Przyszedłem tu tylko po to. Podeszła też do mnie jakaś suczka i potarmosiła mnie po głowię. Pies popatrzył nierozumnie.
- Dobra.- odpowiedziała .
- Mogę w ogóle wiedzieć jak macie na imię?- spytałem cicho.
- Cheroon.- rzekł osobnik już trochę bardziej odważnie.
- A ja Bligrht.- podała mi łapę, którą uścisnąłem.

<Bligrht? Cheroon?>

Od Mashine- CD opowiadania Stanley'a

- Jaka znowu maszyna?!- zdziwiłem się- A pewnie chodzi o mnie...-parsknąłem.
- Myślę że tak...-powiedział Loki.- To jest Stanley.
- Cześć panie maszyno!- wykrzyknął uradowany Stan.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Wyglądał mi trochę strasznie licząc jego humor i podejście do innych psów. Takiego zwariowanego psa to ja nie widziałem. No może moje szczeniaki. Ale one są małe i łatwo to zrozumieć.
- Ammmm...-zacząłem.- Może dołączysz?
- No... Pewnie!!!- powiedział.
Chciałem go zaprowadzić do jego jaskini ale... Ale zeskoczył jednym susem z kamienia i pognał do przodu zostawiając za sobą kłęby piasku. Ja i Loki pobiegliśmy za nim. Jak zerknąłem do wejścia jaskini która miała być przeznaczona dla niego zobaczyłem skaczącego w górę Stana.
- Skąd ty do diaska wiedziałeś że tu będziesz mieszkać???!!!-krzyknąłem już wogle nie wiedząc co się dzieje.

( Stan? Loki?)

Nowa suczka!!!

Imię: Autumn
Ksywka: Aut,Autum
Głos: Indila- S.O.S
Rasa: Beagle
Wiek: 2lata
Płeć: suczka
Stanowsiko: Pielęgniarka
Rodzina: Zginęli
Partner: Zakochana w Lokim lecz jest typem samotnika marzy o partnerze.
Młode: Chciałaby
Historia: Pewnego dnia szli całą rodziną na spacer. Obok było przejście przez jezdnie. Mili młodsza siostra Autumn wybiegła na jezdnie. Rodzice za nią i... Potrąciło ich auto. Autumn odeszła w Siną Dal. Po paru latach błąkania się trafiła na Lokiego a potem na Mashine i Na Sforę Psiego Uśmiechu.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: łania9

Od Stanley'a

Nareszcie wolny! Tyle dni wśród tych dwunogich istot, taki kawał życia mi zmarnowały. Ale co tam, mam całe życie przed sobą. Gwizdać na przeszłość, co było, nie wróci.

Uśmiechnięty od ucha do ucha zacząłem zwiedzać mały lasek. Aż zapomniałem jak piękna jest natura. Usiadłem na niewielkim wzniesieniu, by chwilę odpocząć. Wokół mnie nikogo, żadnej żywej duszy.
-Halo? - krzyknąłem w przestrzeń.
-Haaalo! - powtórzyłem.
Jakże dziwnie jest mówić, kiedy w odpowiedzi nie słyszy się: "nie szczekaj kundlu". I kogo mam teraz wkurzać? Nie, sam sobie nie poradzę. Najwyższy czas wrócić do domu.
-Nie drzyj się!- usłyszałem za plecami.
Skoczyłem obracając się w locie.
-Jej! Nie wierzę!- powiedziałem uradowany. - Pies, prawdziwy pies!... Loki?!
Border nawet nie poruszył pyskiem.
-To ty! A już myślałem... Gdzie ty byłeś? Co z tobą? - zarzuciłem go pytaniami. - Wiesz, ja...
-Super!- przerwał.- Zamkniesz się w końcu?!
-Ej, no smile'nij się! - szturchnąłem go.
-Nie smile'ne się! Nie mam powodu! - podniósł głos.- Wydoroślej w końcu, zajmij się sobą i nie wrzeszcz na całą okolicę!
-Teraz ty krzyczysz!!! - również podniosłem głos, po czym uśmiechnąłem się.- A tak w ogóle to zakładam sforę. Ja będę szefem, czy jak to się tam nazywa, a ty... giermkiem.
-Dziecko kochane,- westchnął ciężko - nie będę żadnym giermkiem, a ty lepiej załóż tą swoją sforę gdzieś dalej, bo jak Mashine się o tym dowie...
-Co to za Maszin? - zainteresowałem się.- Przywódca giermków?
-Tak się składa, - odparł, jakby nie słyszał pytania - że to tereny sfory Mashine'a, więc nie podskakuj, bo za głupi jesteś.
-Trafny wniosek - nie zwracałem uwagi na obelgi. - To w takim razie niech mnie ta Maszyna przyjmie.
-Loki!- nagle podbiegł do nas owczarek australijski. - Szukałem cię.
Przystanął i przyjrzał mi się.
-To jest ta Maszyna?- spojrzałem na bordera.

Mashine?

piątek, 14 listopada 2014

Nowy pies!

Imię: Stanley
Ksywka: Stan
Głos: Olly Murs - Wrapped up
Rasa: siberian husky
Wiek: rok
Płeć: pies
Stanowisko: wojownik wschodni
Rodzina: brak
Partner: brak
Młode: brak
Historia: Nie pamięta swojej rodziny.Wychował się wśród ludzi, którzy traktowali go jak maskotkę. Pewnego dnia postanowił uciec.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: julcik77

Od Lilith- CD opowiadania Lokiego

Pies zniknął z mojego pola widzenia i zostałam sam na sam z alfą.
- Idziemy? - zapytał.
- Myhm - obróciłam się w jego stronę i przytaknęłam.
- Jestem mashine - podał mi łapę.
- To dokąd idziemy Mashine? - uścisnęłam kończynę drugiego psa.
Samiec nie odpowiedział na to pytanie tylko ruszył przodem. Po drodze spotkaliśmy chyba jednego ze sfory.
- Hej Masz - odparł tamten.
Nieznajomy był dosyć wysoki. Na rudawej sierści odznaczały się białe plamy na piersi.
- Kto to? - zapytał.
- To jest Lilith, własnie zapoznaję ją z terenami - Masz, jak go nazwał wcześniej, odpowiedział bez zawachania.
- Jestem Irfan - przeniósł wzrok na mnie.

<Irfan, Mashine?>

Od Irfan'a


Wcześnie rano wyszedłem sam na poranny spacer. Qet spała, więc nie chciałem ją budzić. Powietrze było świeższe niż kiedykolwiek , czuć było jesień. Spacerowałem wokół drzew, aż w końcu dotarłem na polanę. Była otoczona tylko z jednej strony drzewami, a jej granicy nie było widać. Wspiąłem się na jeden z pagórków i spojrzałem w dal. „Niebo różowiło się od strony wschodu i poprzez komplet wszystkich odcieni ceglastego, pomarańczowego i cytrynowego, przechodziło w fiołkowy szafir, na którym błyskały jeszcze gwiazd. Wszystko w dolinie było pokryte szronem, ciskającym nikłe ogniki jak miliardy rozrzuconych brylantów; wierzchołki gór, lekko zaróżowione, zawinięte były w pasma przezroczystej mgły. Powoli wschodziło słońce i sypało coraz to nowymi kolorami. To samo drzewo, ten sam szczyt zmieniały się, zrzucały jeden strój i odziewały się w inny. Świerki zmieniały także klejnoty, bo stopiony słońcem szron stawał się wielkimi kroplami wody o wszystkich barwach tęczy. Ciemny szafir nieba rozwodnił się, stał się bardziej fiołkowy aż do niebieskiego. Gwiazdy gasły w oczach i robił się dzień. Jeszcze kilka poprawek, niedbałych pociągnięć pędzlem słońca i obraz skończony.”


Już wiedziałem co miał na myśli autor tego cytatu. Przed moimi oczami wzeszło słońce i rozświetliło mroki nocy. Jednak to nie był obraz, lecz rzeczywisty widok. Moją kontemplację przerwał dziwny ruchomy kształt, który nie pasował do tego obrazu. Szybko zorientowałem się ,że to pies i to nie byle jaki pies. To był Cheroon. Ciężko jest go pomylić z innymi psami, jest on w końcu Gammą. Postanowiłem podejść do niego.
- Myślałem, że w sforze jestem jedynym rannym ptaszkiem. A jednak jest ktoś jeszcze. – Powiedziałem żartobliwie.

< Cheroon ? >

czwartek, 13 listopada 2014

Od Qetsiyah- CD opowiadania Ferraro


Tata ? Jest ranny ? Nie mogłam sobie tego wyobrazić, przecież ja mam tylko jego. Stałam jak wryta patrząc jak Fero i Qu biegną do mojej jaskini. Zatrzymali się widząc, że się nie ruszam. Wrócili szybko do mnie i nastała cisza.
- Co robisz ? – Zapytała Quiet lekko dysząc po wyczerpującym biegu.
- Myślę. – Powiedziałam odwracając od nich wzrok.
- W takiej chwili ? – Wrzasną Fero, widocznie przejmował się tym bardziej niż ja.
- Tak, w takiej chwili. Może uznacie, że to dziwne, ale zanim tam wejdę muszę wiedzieć co się stało ? - Przyznałam. Fero i Qu popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
- Dobra, szłam przez las i nagle zobaczyłam twojego tatę. Kiwnęłam mu na dzień dobry i poszłam dalej. I gdy tak sobie szłam usłyszałam jakiś syk. Nie wiedziałam co to, lecz Irfan chyba też to usłyszał i zanim się zorientowałam Irfan odepchną mnie i skoczył na węża. I z jego łapy zaczęła cieknąć krew. – Qu opowiadała to dość szybko, więc ciężko było cokolwiek zrozumieć.
- A pamiętasz może jak wyglądał ten wąż ?
- Yyy… przypominał takiego smoka bez nóg i skrzydeł. Był srebrny w turkusowe ciapki.
- To mnie ma się czym martwić. – Przyznałam z ulgą.
- Jak to, twój ojciec został ukąszony przez jadowitego węża !!! – Znowu Ferraro dał się ponieść emocją i krzyczał do moich obolałych uszów.
- Twoja siostra właśnie opisała wygląd padalca. To jest jaszczurka !!! Jaszczurki nie są jadowite !!! –Krzyknęłam do niego w odwecie.


KLIK


- Ale tam było bardzo dużo krwi . – Powiedziała z przerażeniem Quiet .
- Pewnie jego ząbki trafiły na jakąś żyłkę. Yyy… czy moglibyście zostawić mnie samą z tatą. Musimy porozmawiać w cztery oczy.
- Ok. – Powiedział Fero, po czym wycofali się w stronę swojej jaskini.
Zrobiłam głęboki wdech i skierowałam się w stronę domu . Tata leżał spokojnie na boku. Pomogłam mu opatrzyć łapę , a potem chwilę porozmawialiśmy o tym co się stało. Była już noc, więc po rozmowie poszliśmy spać.

środa, 12 listopada 2014

Od Cheroona- CD opowiadania Bligrht

Wstałem a suczka wepchnęła mnie w tym czasie do wody. Wyszedłem z niej cały mokry. Z mojego futra padały ciężkie krople wody. Sam też popchnąłem Bligrht. Zaczęliśmy się śmiać o chlapać wodą.
- Dobra już- rzekłem wychodząc z wody i otrzepując się. Suczka zrobiła to samo. Położyliśmy się by osuszyć futro. Dobrze, że wiał lekki wiatr gdyż futro szybciej schło. Przekręciłem się na brzuch gdyż słońce świeciło bardzo mocno. Nagle zaczęło mnie coś szturchać.
- Czego chcesz.- zwróciłem się do suczki gdyż myślałem, że to ona. Lecz gdy się odwróciłem zobaczyłem szczeniaczka, Damona. Otworzyłem szeroko oczy.

< Bligrht? Damon? >

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

-Tooo...- już nie wiedziałem co począć jak nagle coś mi było świta- No tak!!!
- Co?!- Podskoczyła Qet
- Mamy przecierz nosy!- powiedziałem- A u psów to atut więc wystarczy wywęszyć kilka śladów mojego taty a potem pójść już widocznymi śladami!
- To w sumie nie najgłupszy pomysł!
Więc zaczęliśmy węszyć. Ja poszedłem w jedną stronę a ona w drugą. Zrobiliśmy razem kółka i potem wpadliśmy na siebie będąc już przy naszym oczekiwanym celu.
- Jest!- krzyknąłem czując się jak przewodnik- Teraz tam!
Poszliśmy lekko wydeptanym szlakiem. Potem jak znaleźliśmy się w głównym miejscu sfory zobaczyliśmy Quiet biegającą w tą i spowrotem i krzyczącą.
- Quiet co się stało?!- przytuliłem Quiet żeby ją uspokoić.
- Irfan jest ranny!!!
Quiet na te wieści pobiegła rozpłakana to ich jaskini. Mi z tego wszystkiego też chciało się już płakać...

Qetsiyah?

Od Qetsiyah- CD opowiadania Ferraro

Rozejrzałam się dookoła, to co powiedział Fero mogło okazać się prawdą. Nic nie mogłam rozpoznać. Starałam się trochę rozluźnić sytuację.
- W zasadzie się nie zgubiliśmy, bo przecież wciąż jesteśmy na terenie sfory. Prędzej czy później znajdziemy drogę powrotną . – Powiedziałam unosząc wysoko głowę.
- A jak zamierzasz znaleźć drogę powrotną ? Wszystko wygląda tak samo, a nawet naszych śladów nie widać.
-Sfora jest na południowym wschodzie, tak ?
- Nooo… tak.
- Więc wystarczy jak zobaczymy gdzie wschodzi, lub zachodzi słońce i będziemy wiedzieć gdzie mniej więcej jesteśmy.
- Nie wzięłaś jednej rzeczy pod uwagę. – Powiedział smutny.
- Jakiej ? – Powiedziałam rozglądając się za promieniami słonecznymi, ale po chwili już wiedziałam o co chodzi. – Jesteśmy w samym środku lasu, drzewa zasłaniają słońce. – Upadłam z rozpaczy na ziemię.
- Może masz jakiś inny pomysł ? – Powiedział starając się mnie pocieszyć. Jednak nie miałam już ani jednego pomysłu. Główkowaliśmy już bardzo długo. – Wiem !!! – Zerwał się naglę, aż nawet ja się wystraszyłam. – Mech porasta drzewa bardziej od północy, musimy znaleźć na drzewie mech.
-To w tym wypadku też nie zadziała. – Już całkowicie straciłam nadzieję.
- Dlaczego ?
- Rozejrzyj się . Mech porasta drzewa liściaste, a tutaj rosną tylko sosny, a przecież każdy wie, że mech nie lubi iglaków.

< Ferraro ?>

Od Qetsiyah- CD opowiadania Miry


Patrzyłam niepewnie na suczkę. Nie widziałam ją wcześniej, więc jest pewnie nowa. Tata zawsze mówił, że nie wolno rozmawiać z obcymi, ale teoretycznie ona nie była obca.
- Jesteś tutaj nowa ? – Zapytałam z lekką pewnością siebie.
- Tak, zwiedzałam tereny i chyba się trochę zgubiłam. – Przyznała.
- To może ja cię oprowadzę. Całkiem dobrze znam tereny, w końcu cały czas jestem tutaj sama, więc muszę zapamiętywać wszystkie szczegóły żeby się nie zgubić. – Miałam nadzieję, że Mira się zgodzi, bo nie chciałam spędzić całego dnia gapiąc się w chmury.

< Mira ? Sory za brak weny xd >

Od Miry

Właśnie dołączyłam do sfory. Nie wiem czy wcześniej do jakiejś należałam. Przez ten zanik pamięci wciąż jestem zakłopotana. Ale tutejsze psy są miłe, dzięki czemu już zaczęłam się przyzwyczajać do nowego miejsca. By jeszcze bardziej się zadomowić postanowiłam pozwiedzać tereny (z nadzieją, że się nie zgubię). Ale jak to mówią "Nadzieja matką głupich". Nie odeszłam wcale tak daleko, problem w tym, że wiem z, której strony przyszłam... Usiadłam i zaczęłam próbować rozpoznać drogę powrotną. Nie minęło dużo czasu, gdy z krzaków wyłoniła się mała, biała suczka. Szczeniaczek...
Nie ukrywając zdziwiła się na mój widok, może i nawet przestraszyła. Wstałam nagle i podszedłam do niej. Ta natomiast zrobiła kilka kroków do tyłu.
-Nie musisz się mnie bać. -zapewniłam małą- Nazywam się Mira, a ty?
-Qetsiyah...- odpowiedziała niepewnie...

<Qetsiyah?>

wtorek, 11 listopada 2014

Wprowadzamy głos!

Wprowadzamy w formularzach ,,Głos''. Wysyłajcie mi na Howrse natik880  linki piosenek. Przypominam że szczeniaki nie mają głosu! Jak dorosnął. ;)

PS: Te psy:
- Majki
- Genny Stricker
- Aqua
- Dark Star
Dostają po jednym upomnieniu. Przez jakieś 6 miesięcy nie pokazały się w sforze!!! To już szczyt wszystkiego!

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroona

- Pewnie!- uśmiechnęłam się.- A gdzie idziemy?
- Może na łąkę fiołków?-zaproponował.
- Jasne.- zgodziłam się.
Powędrowaliśmy przez las aż natrafiliśmy na łąkę. Pobiegłam przodem bo pierwszy raz byłam na tak olśniewającej łące. Usiadłam obok jeziorka. Cheroon usiadł obok mnie.
- Nie wiedziałam że tu są takie piękne miejsca.- powiedziałam uradowana widokiem.
- No...-przyznał- Mashi się postarał. Nie bez powodu wybrał to miejsce.
- Pewnie masz racje.- rzuciłam.
Cheroon zerknął na mnie kiedy ja przygladałam się jeziorze. Rozciągnął się i jego jedna łapa powędrowała na moje ramie. Spojrzałam leciutko na niego zdziwiona i zachichotałam.



Cheroon?

poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Rocky'ego- CD opowiadania Bligrht

-Nie ma sprawy pięknisiu -odparłem,chciałem się zrewanżować za to warknięcie
Trochę sie zarumieniła ale poszliśmy dalej.Postanowiłem zaprowadzić ją nad wodospad w środku lasu.Szliśmy w ciszy ale w końcu ukazał nam się cel podróży.
-Wow...-otworzyła szeroko oczy i szepnęła.
-Podoba ci się?-spytałem ciekawy
-Bardzo,to ciekawe miejsce,a zarazem takie dzikie królestwo leśne.
-To dopiero pierwszy przystanek,masz ochotę na kolejne miejsce?-zaproponowałem

<Blighrt>

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Popatrzyłem na nią a potem na grupkę psów. Chciałem uniknąć tej samej sprawy co wtedy więc szybko wstałem lekko się zaśmiałem. Potem szpnąłem do Qet:
- Na znak biegniesz za mną...
Więc szczeknąłem i zerwaliśmy się do biegu w głab lasu. Wszyscy się zdziwili ale po pewnej chwili rozeszli się. Biegnąłem razem z Qet coraz dalej i dalej aż dotarliśmy na łąkę.
- Słuchaj...- zacząłem- Nie jestem na ciebie zły ale...
- Ale ja cię też muszę przeprosić!- przerwała mi.- Zachowałam się źle, tak samo zresztą jak ty.
- Hahaha...- zacząłem się śmiać.
- Co cię tak śmiesz?!- zapytała.
- Jak przemyślam sobie te sytuacje to chce mi się śmiać...-przyznałem
- Faktycznie... Haha...
Poszliśmy potem znowu do lasu żeby wrócić do domu. Nagle mówię do Qet szturchając ją:
- Gdzie ty idzesz?!- zapytałem- To przecierz tam!
- Co?!- zdziwiła się- Nie to tam!!!
I zaczęliśmy się kłucić. Potem krzyknąłem:
- QET!!!
- Co?!
- My się zgubiliśmy!!!!

( Qet?)

Od Qetsiyah- CD opowiadania Ferraro

Stałam jak wryta, patrząc na prezent. Fer zerwał dla mnie kwiatki ? Z tego co wiem kwiatki daje się chorej babci. Nie wiedziałam czy Ferraro chciał mnie wkurzyć, czy próbował zwrócić swoją uwagę. Pewnie to drugie, ale nie w głowie mi teraz amory. Jednak to było całkiem miłe uczucie, biorąc pod uwagę ile rzeczy się dowiaduję, to ta sytuacja była naprawdę fajna. Chociaż byłam trochę zła, ale nie na Fero tylko na tatę, trudno. To ja powinnam mu nazrywać kwiatków i przeprosić, ale to by trochę dziwnie wyglądało. Postanowiłam go przeprosić w bardziej normalny sposób. Poszłam do „jego” jaskini, lecz zastałam tam tylko Ace.
- Dzień dobry, czy mogę zapytać gdzie jest Fero ? – Zapytałam grzecznie.
- Poszedł z Mashine i resztą szczeniaków do lasu.
- Aha, dziękuje. – Kiwnęłam głową na znak wdzięczności i pognałam w stronę lasu. Nie zajęło długo znalezienie ich. Znowu bawili się w berka, musiałam uważać, żeby znowu nie wydać czyjejś kryjówki. Zauważyłam, że Fero siedzi znowu zaczajony w krzakach. Cichutko podeszłam do drugiego krzewu i wskoczyłam w gałęzie. Byłam mniej niż metr od Ferraro.
- Ferraro… Ferrero ? – Próbowałam go zawołać, lecz nie chyba nie słyszał. Podjęłam tą samą próbę jeszcze kilka razy, niestety na darmo. Byłam już zniecierpliwiona, więc skoczyłam prosto na niego. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że stoimy na pagórku. Przekoziołkowałam razem z Fero w dół. Cały czas miałam zamknięte oczy, lecz jak je w końcu otworzyłam byłam przygnieciona przez Ferraro do ziemi, to była bardzo dziwna sytuacja. Gdy odwróciłam głowę w bok zobaczyłam Mashine, inne szczeniaki i co najgorsze tatę.

< Ferraro ? >

Od Bligrht- CD opowiadania Rocky'ego

- Od dzisiaj...-odpowiedziałam- A ty tu kim jesteś?
- Jestem Betą- powiedział dumnie.
- Ach przepraszam...- zaczerwieniłam się.
- To ja przepraszam- przerwał mi- Przecierz ja się na ciebie czajiłem...
- A może mnie oprowadzisz???

Rocky?

niedziela, 9 listopada 2014

Od Cheroona- CD opowiadania Bligrht

- A więc Blighrt, ładne imię.- przyznałem.
- Dzięki.- uśmiechnęła się suczka.
- Może się przejdziemy i poznamy się lepiej?- zaproponowałem.

< Blighrt? Wena gaśnie:< >

Od Rockiego

Udałem się samotnie do lasu,bo szczeniaczki Ace są trochę wyczerpujące.Spojrzałem się za siebie,aby sprawdzić czy nikogo nie ma.Upewniłem się że nie i zacząłem biegać.
Myliłem się jednak.Ktoś tam był.Wyglądał jak wilk.Podbiegłem do zwierzęcia i warczałem.
-Ej,spokojnie-krzyknęła.
-Ktoś ty?-mruknąłem.
-Jestem Bligthr-powiedziała.
-Oj przepraszam,za mój refleks,naprawdę -odpowiedziałem zawstydzony.
-Od dawna tutaj jesteś?-spytałem suczkę

<Bligthr?>

Od Blighrt

Błądziłam i błądziłam... Nie miałam szczególnego celu... Może i ja umrę żeby go jeszcze raz ujrzeć: Myślałam...
Czemu życie nie może tylko nagradzać i pomagać?. Tylko plątać nam nogi. Zawsze zastanawiam się czemu to niby ma służyć... Po co to wszystko? Te pytania zostawiłam sobie na inną chwilę. Ciąglę jednak w sercu i w oczach miałam wygląd jego twarzy, jego uśmiechu... Brrrr!!! Zapomnij. Nie ma! Wędrowałam dalej próbójąc nie rozmyślać o tym...

***

Natknęłam się na jakąś łąkę. Zaczęłam po niej wędrować. Nagle w głębokiej trawie zauważyłam jakąś futrzastą sylwetkę. Myślałam że to wilk więc zaczęłam się skradać... I nagle jak już byłam blisko... Hop!  I wskoczyłam na niego. Okazało się wcale nie być to wilkiem tylko... jakimś psem szybko się podniosłam i powiedziałam:
- Oj... Przepraszam! Przepraszam!
- Spokojnie. Wszystko gra...- zaczął- Jestem Cheroon...
- A ja Blighrt...- zaczerwieniłam się- Możesz mi mówić mi Bli...

Cheroon?

Nowa suczka!

Imię: Bligrht [czytaj: Blihtr
Ksywka: Wojna, Bli, Bligi
Rasa: Syberian husky
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Urodziny: 4 dzień wiosny
Stanowisko: Wojowniczka południowa
Rodzina: Kuzyn- Mashine
Partner: Podoba jej się Cheroon.
Młode: Nie wie czy sobie poradzi...
Historia: Mieszkała w bardzo znanej hodowli husky. Była jedyna brązowa z jej miotu więc była bardzo cenna. Sprzedawało ją wiele osób żeby zarobić. Wędrowała po całej Europie. W końcu trafiła na człowieka który ją pokochał całym swoim sercem. Niestety pewnego dnia na spacerze.... samochód......krew.... Nie mogła tego przeżyć więc wędrowała bezcelowo po lesie natykając się na sforę. Postanowiła zostać tu...
Upomnienia: 0/4
Kontakt: natik880



Nie mogłam się powstrzymać... xD








sobota, 8 listopada 2014

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

- Nic tato... Nie warzne... Możemy już sobie iść...- spuściłem pysk z którego zpłynęła mi łza.
Miałem wyrzury sumienia że tak niefortunnie potraktowałem całkiem miłą suczkę. W jaskini położyłem się w moim posłaniu i zacząłem płakać. Mama podeszła do mnie położyła się obok mnie i zapytała o co chodzi:
- Co się stało Ferro?- Polizała mnie po policzku żeby zetrzeć łzę.
- No bo...- uspokoiłem się na chwilę- Qet się na mnie obraziła bo krzyknąłem na nią bo zdradziła moją kryjówkę jak garliśmi w berka.
- Synku...- lekko się zaśmiała- To taka głupia sytuacja że nie ma co płakać... Jutro poszukaj dla niej jakiś prezent przeprosinowy.
- I tak też zrobię!- wstałem ucieszony całując mamę w policzek.
Już późnego wieczora gdy tata razem z mamą leżeli i rozmawiali mnie obudziły jakieś szepty:
- Ferro... Ferrooo...- szeptała Coco
- Czego chcesz!- zdnenerwowany podniosłem głowę.
- Jak masz zamiar przeprosić Qet.
- Jutro się dowiesz...- szepnąłem kładąc łeb i zasypiając.
Następnego dnia wstałem szybko. Wszyscy jeszcze spali więc powoli wyszedłem z jaskini. Mieszkaliśmy w takim miejscu że rosło tam bardzo dużo kwiatów. Pozrywałem całkiem spory bukiet. Gdy wróciłem tata właśnie wychodził na upolowanie śniadania:
- A gdzie to się było?- zapytał tata
- Musiałem coś załatwić- powiedziałem wchodząc do jaskini.
Gdy tata przyniósł trzy zające zjadłem razem z resztą naszego i wszyscy pobiegliśmy do Qet. Zapytałem Irfan'a czy jest w jaskini. Irfan wskazał miejsce gdzie siedziała. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Możesz mi nie wybaczyć ale wiec że te kwiaty zrywałem zpecjalnie dla ciebie dzisiaj z rana. I bardzo cię przepraszam...- przytuliłem ją i uciekłem razem z rodzeńswem.

Qetsiyah?

Od Qetsiyah- CD opowiadania Ferraro


Popatrzyłam na Fero chłodnym wzrokiem. Byłam zła, ale nie tylko na niego. Byłam zła na wszystko co istnieje.
- No to c i chyba nie wyszło bo wybuchnąłeś.- Odwróciłam się w przeciwną stronę. Po mojej sierści spływały łzy. – Odczep się , chce być sama.- Widząc, że pies nie odchodzi postanowiłam sama się wycofać. Wstałam i skierowałam się ku wejściu do jaskini. Stał tam tata, jak zawsze był smutny. Cały czas zastanawiałam się dlaczego, ale już wiem co przede mną ukrywał. Mam nadzieję, że to jego ostatnie kłamstwo. Weszłam do jaskini nie patrząc mu w oczy i schowałam się w cieniu. Słyszałam tylko ich rozmowy, lecz nie chciałam do nich dołączyć.
- Co się stało Qet ? Bo Fero ją chciał przeprosić, ale chyba ona teraz powinna przeprosić jego. – Zapytał jeden ze szczeniaków, nie mogłam rozróżnić który.
- Wybraliście zły dzień na kłótnie z nią, jest wściekła na mnie. – Przyznał Irfan. – Nie mogłem już wytrzymać tych ciągłych pytań, kiedy wrócą ? Powiedziałem więc jej całą prawdę.
- Jaką prawdę ? – Zapytały. Wiedziałam, że tata im odpowie, więc szybko zasłoniłam sobie uszy. Myślałam, że dzięki temu nie usłyszę tego kolejny raz.
- Taką, że jej mama i rodzeństwo zostali zmiażdżeni przez samochód. – Niestety słyszałam to, zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- O co chodzi ? – Lekko zerknęłam z cienia i zobaczyłam Mashine, kolejna osoba , która wie więcej ode mnie.

< Ferraro, albo Mashine. Ewentualnie Coco, Snowy, Quiet ? >

Od Damona

Szedłem sobie do lasu. Spacer potrzebny był na moje młode stawy.
- Dobra czas pobiegać.- rzekłem i puściłem się pędem w las. Słońce schowało się za chmury i zaraz luną deszcz. Wszędzie zrobiło się błoto. Nie mogłem przepuścić takiej okazji i zacząłem się taplać w nim. Moja sierść zrobiła się jeszcze bardziej czarna niż była. Zabawie i śmiechu nie było końca dopóki deszcz nie przestał padać. Potem wyszło słońce i całe błoto które zebrało mi się na sierści zaschło. Szybko zacząłem iść w stronę najbliższego jeziorka. Wpadłem w nie i spróbowałem umyć się. Złapałem też dwa karpie, gdyż poziom głodu prawie spadał do zera. Skonsumowałem je ze smakiem i poszedłem na łąkę. Położyłem się w wysokich, ze słych trawach które lekko targał wiatr. Czułem na pyszczku jeszcze pyszny smak karpi. Wstałem i zobaczyłem jakiegoś szczeniaka. Podbiegłem bliżej, lecz nadal nie mogłem określić płci.
- Cześć!- krzyknąłem w jego stronę.

< Któryś ze szczeniaków?>

Od Ferraro

Pewnego ranka obudziłem się ostatni. Quiet, Snowy i Coco biegały już od dawna. Jak zobaczyli że wstałem przybiegli do mnie i powiedzieli:
- Fero szybko!- krzyczały- czekaliśmy na ciebie!
- Dobra- odpowiedziałem podnosząc się- A co chcecie porobić?
- Pójść na spacer!- szczeknęli zgodnie.
- No to choćmy!
Pobiegliśmy z stronę wyjścia. Nagle tata krzyknął:
- A gdzie to się wybieracie?- zapytał- I to nawet nie wiem gdzie?
- Na spacerek- powiedziała Coco
- Nie puszczę was samych...  Idę z wami...
- Ale tatooo... oooo...- pokoleii jęczeliśmy
Ale nie mieliśmy innego wyboru więc wyszliśmy razem z tatą. Snowy zawołał nas wszystkich na rozmowę. Zrobiliśmy małe koło i szeptaliśmy:
- Mam pomysł- Snowy
- Jaki?- Quiet
- Będziemy grać w berka i ktoś dotknie tate i powie ,, Berek ''- Snowy
- Dobra a kto?- Ferraro
- Ty!
I poszedłem skradając się do taty. Dotknąłem g krzyknąłem:
- Berek!!!
I wszyscy rozbegliśmy się na różne strony.
- Ach te dzieciaki...- szepnął Mashi
Po tych słowach poszedł nas szukać. Nagle zaczął zbliżać się do mnie. Wskoczyłem w krzaki. Okazało się że w pobliżu była Qetsiyah. I na mój widok wszasnęła. Wtedy tata mnie zauważył. Wkurzyłem się:
- Jak ty mogłaś!!! -wrzasnąłem i się rozpłakałem.
W tedy Qet uciekła płacząc.
- Ferraro!- krzyknął na mnie tata, wtedy Coco, Snowy i Quiet przybiegli- Co to za zachowanie?! Idź mi ją szybko przeprosić.
I pobiegłem zasmucony z rodzeństwem w stronę jaskini Irfan'a i Qet. Zastaliśmy ją przy jaskini płaczącą.
- Przepraszam Qet...- zwiesiłem smutny głowę- Nie chciałem tak wybuchnąć...

Qet? Snowy? Coco?

piątek, 7 listopada 2014

Aceland urodziła!!!

Wstawiam te szczeniaki ze względu że już jutro Ace by poroniła... A tego byśmy chyba nie chcieli... Ale cieszmy się noworodkami!!!



Imię: Quiet [czytaj: Kłajet]
Ksywka: Spokuj, Qu, Cisza
Rasa: mieszaniec Samoyeda i Aussie
Wiek: kilka dni
Płeć: Suczka
Rodzina: Mama- Aceland Tata- Mashine Rodzeństwo- Ferraro
Zakochany: Hi hi hi...
Historia: Urodziła się w sforze. Nie ma co opowiadać.
Kontakt: natik880












Imię: Ferraro
Ksywka: Ferrari, Fero, Fer
Rasa: Mieszaniec Samoyeda i Aussie
Wiek: kilka dni
Płeć: Pies
Rodzina: Mama- Aceland Tata- Mashine Rodzeństwo- Quiet,Snowy,Coco
Zakochany: Quetsiyah
Historia: Urodziłem się w tej pięknej sforze.
Kontakt: natik880






















Imię: Coco(czyt.Koko)
Ksywka: Coocy(czyt.Kuki)
Rasa: Mieszaniec Samoyeda i Aussie
Wiek: Kilka dni
Płeć: Suczka
Rodzina: Mama-Aceland Tata-Mashine Rodzeństwo- Quiet,Ferraro i Snowy
Zakochany: W Damonie
Historia: Urodziła się w tej sforze.
Kontakt: Natusia666










Imię: Snowy
Ksywka: Nuki
Rasa: Mieszaniec Samoyeda i Aussie
Wiek: Kilka dni
Płeć: Pies
Rodzina: Mama-Aceland Tata-Mashine Rodzeństwo- Quiet,Ferraro,Coco
Zakochany: Przecież dopiero co się urodziłem,więc skąd mam wiedzieć.
Historia: Urodził się tutaj.
Kontakt: Natusia666

Nowa suczka!!!

Imię: Mira
Ksywka: Mir
Rasa: Flatcoated Retriever
Wiek: 3 lata
Płeć: suczka
Urodziny: jesień dzień 5
Stanowsiko: opiekunka szczeniąt
Rodzina: nie pamięta
Partner: szuka
Młode: chciałaby...
Historia: Nic nie pamięta. Całkowicie straciła pamięć. Wędrowała i po kilku tygodniach natknęła się na psa, który zaproponował jej dołączenie do sfory. Oczywiście zgodziła się i ma nadzieję stworzyć nowe wspomnienia.
Upomnienia: 0
Kontakt: herma18

Od Vakuu

Szłam sobie drogą. Tego dnia promienie słoneczne przebijały się przez drzewa i było dosyć gorąco. Miałam dosyć wyczerpany organizm, więc na skutek tego runęłam na ziemie z wielkim hukiem. Przewróciłam się na brzuch i leżałam jak nieżywa. Nagle podbiegł do mnie ktoś i zaczął mnie szturchać.

< psie? c;>

Od Lokiego - CD opowiadania Lilith

Podróż nie trwała długo, ale mi dłużyła się okropnie. Lilith zamiast iść grzecznie, podskakiwała i zadawała masę pytań. Na większość z nich nie uzyskała odpowiedzi.
-Oj, co ty taki sztywny jesteś?- spytała.- Nie umiesz się cieszyć z życia? Z wolności?
-Jakoś nie mam ochoty na wygłupy- nawet na nią nie spojrzałem.
-Coś ci dolega?- przekręciła łeb.
-NIE!!!- krzyknąłem, a suczka prawie się skuliła.- Nie rozumiesz?! Mam zły humor! Nie do moich obowiązków należy opieka nad zagubionymi psami, więc powinnaś być mi wdzięczna, że postanowiłem ci pomóc.
Dalej szliśmy w ciszy. Było mi strasznie głupio, że tak na nią naskoczyłem, zwłaszcza, że to ja zacząłem tę znajomość. Chciałem jakoś przeprosić, ale nie miałem w tym żadnego doświadczenia, więc postanowiłem dalej milczeć.
W końcu, w oddali dostrzegliśmy zarys ciała Masziego. Na widok, nowej suczki od razu do nas podbiegł.
-To jest Lilith- uprzedziłem jego pytanie.- Chciałaby dołączyć.
-To super!- uśmiechną się do niej, a ona natychmiast to odwzajemniła.- Chodź Lilith, oprowadzę cię.
-Dzięki- odpowiedziała suczka.
-To ja już pójdę- odwróciłem się od nich i ruszyłem przed siebie.
-Nie tylko ty miałeś trudne dzieciństwo- szepnęła do mnie Lilith na odchodne.
Na dźwięk tych słów zatrzymałem się. Miałem ogromną ochotę podbiec do niej i jakoś ją przeprosić. Niestety strach przed kontaktami międzypsimi wziął górę. Pogalopowałem do lasu, byle tylko zgubić jej wzrok.

<Lilith? Mashine?>

środa, 5 listopada 2014

Od Qetsiyah- CD opowiadania Cheroona

Widziałam stres w oczach psa, lecz przecież jestem tylko szczeniakiem.
To mnie strasznie dołuje, że nie ma tutaj żadnych szczeniaków. W dodatku
jestem przekazywana jak jakaś pałeczka w wyścigu. Jak jedna osoba już
nie chce ze mną spędzać czasu po prostu...


Niedługo będą xd

Ogłaszam Konkurs!!!

Przypominam że trwa konkurs pt ,, Namaluj siebie ''   Zerknijcie do zakładki ,,Konkursy'' tam macie wszystkie informacje dotyczące tego konkursu.

~ Wasza Alfa- Mashine

wtorek, 4 listopada 2014

An good idea!!!

Mam pomysł!!! Może wprowadzimy do formularzy urodziny! Ja zrobię zakładkę ,,Urodziny'' i tam będą daty urodzin psów. Ale nie takie daty... Na przykład czwart dzień lata. Dopiszcie jeszcze do mnie daty urodzin. A w urodziny wasze będziemy to obchodzić!!!


~ Z poważaniem Mashine :3

Od Lilith- powitanie


Kolejny dzień w tej małej, szarej klatce. Cóż, taki los.
- Ej, Andy, śpisz? - spytałam jedna ze ścian mojego więzienia.
- Tak. Nie przeszkadzaj! - usłyszałam jeszcze zaspany połączony ze zdenerwowaniem głos psa.
- Wstawaj. Andriii! - zaczęłam szczekać jak najgłośniej używając przezwiska, które sama wymyśliłam. - Kuku ryku!
- Zamknij się! - nawet nie widząc go mogłam stwierdzić, że zakrył sobie uszy łapami.
Mój śmiech nie trwał długo, bo przerwał go dźwięk otwierających się żelaznych drzwi. Do pomieszczenia weszła dziewczyna, na oko dwudziesto latka. Miała długie czarne włosy i ściętą do połowy czoła grzywkę. Dostrzeć też można było zwisającą z jej nosa podkowe?; parę kulek w policzkach; i masę rysunków na ciele. Była zdecydowanie dziwna. Jeszcze te fioletowe plamy nad oczami. Ugh... Czego to ludzie nie wymyślą.
Kobieta zbliżyła się do mojej klatki i obejrzała dokładnie.
- Tak, chcę ją wziąść. - oznajmiła po chwili.
Odsunęłam się szybko i uderzyłam grzbietem o metalową blachę. Jeden z pracowników także podszedł do mnie i otworzył drzwiczki. Stop!
Co ja tu w ogóle robię? A no tak...

*Retrospekcja*
-Mamo, gdzie jest ciocia Laura? I czemu już nie możemy siedzieć przy ciepłym kominku? Mamo, ja chcę do domu. - lamentował jedne z moich braci.
- Zamknij się, nie mamy już domu. Jesteśmy na ulicy. - skarciłam go i uśmiechnęłam się dumnie w strone ruchliwej ulicy.
- To nie powód do uciechy Lilith. - mama trąciła mnie swoim pyskiem.
Nastał wieczór. Moja mam gdzieś zniknęła. W ciemności słyszałam tylko głosy i zbliżających się ludzi.

***

Spoglądałam przez okno w aucie, ostatni raz oglądając swoją dzielnicę. Na przednim siedzeniu siedziała Angelica, moja nowa właścicielka. Źle się czułam, bardzo. Pierwszy raz w życiu poczułam strach.

*Rok później*

Uciekłam z domu. Znów stałam się wyrzutkiem ulicy.
- Hej. - usłyszałam czyjś głos za sobą. Podskoczyłam wystraszona obracając sie przodem do przybysza.
- Hej.
- Jestem Loki, a Ty? - standardowe pytanie.
- Lilith.
- Jesteś ze Sfory Psiego Uśmiechu? - uniósł jedną brew do góry. - Nie widziałem Cię tu wcześniej.
- Bo nie mogłeś mnie widzieć. - skwitowałam z ironią w głosie.
- Aha, no to może chciałabyś dołączyć? - próbował dalej.
- Jesteś alfą?
- Nie, ale mogę CIę do nich zaprowadzić. - dodał uśmiechając się lekko.

<Loki? c:>

Nowa Suczka!!!

Imię: Lilith
Ksywka: Lili
Rasa: Border Collie
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Stanowsiko: Piosenkarka
Rodzina: -
Partner: Szuka
Młode: -
Historia: Lilith urodziła się w prestiżowej hodowli Border Collie, jednak tydzień po jej narodzinach firma upadła. Wszystkie psy wylądowały na ulicy. Ją, trzech braci i matke złapali hycle. Szczęście czy zguba? Praktycznie od dnia narodzin do wieku 2 lat tam się wychowywała. Nikt jej przez ten czas nie zabrał, a ona coraz bardziej szlifowała swój, już mocny, charakter. Jednak pewnego dnia w schronisku zjawiła się czarno włosa dziewczyna. To ona wzięła suczke do domu. Lili wreszcie oddano wolność, swobodę, a ona nie mogła się w tym odnaleźć. Z czasem stawała się coraz bardziej skryta w sobie. W dniu jej 3 urodzin uciekła od właścicielki i natrafiła na Sforę Psiego Uśmiechu.
Upomnienia: 0
Kontakt: Pasztecik

Od Cheroona CD opowiadania Salavany

- Mówię przecież, że nie.- popatrzyłem w jej stronę.
- Czy na pewno?-
- Jeszcze pewniejszy chyba być nie mogę.- uśmiechnąłem się kwaśno.

<Salavana?>

poniedziałek, 3 listopada 2014

Od Aceland- CD opowiadania Irfan'a

-Nie myśl o mnie tylko że uważam sie za ważniejszą od innych psów bo to nie prawda-powiedziałam Irfanowi.
-Wcale tak nie myślę -zawzięcie zaprzeczył
Szliśmy po wyczerpującym brzegu aż nagle zobaczyłam Qetsiyah.
-Co tutaj robisz sama w lesie malutka?-zapytałam zatroskana.

<Qetsiyah?>

Od Salavany- CD opowiadania Cheroona

-Oco ci teraz chodzi Cheroon?- Chcesz mnie upokorzyć?- a może załamać i zabić moja psichikę? Za takie żeczy dzieki ci Cheroon!- krzyknęłam wściekle.
-Nie Nie i nie!- nie mam zamiaru tego robić!- rzekł oburzony.
-Czyżby?- bo już to zrobiłeś!- wrzasnęłam na niego.

(Cheroon?)

niedziela, 2 listopada 2014

Aceland jest w ciąży!

                                                             Mama: Aceland
                                                             Tata: Mashine
                                          Liczba szczeniaków: 4 (2 psy i 2 suczki)
                                           Początek i koniec ciąży: 2.11.14- 4.11.14
                                                  Lekarz prowadzący: Irfan

Od Aceland- CD opowiadania Mashine

- Nie wiem co mi jest,moze lepiej już pójdę do siebie.
-Ok,będzie dobrze...
Po tygodniu dowiedziałam się czegoś.Biegłam ile tchu do Mashi'ego
-Jestem w ciąży !!!-wykrzyczałam.

<Mashine?>

Od Cheroona- CD opowiadania Salavane

Dogoniłem Salavane.
- Spokojnie.- szturchnąłem ją lekko w bark. Nie zwróciła na mnie uwagi.
- Ej no weź.- popatrzyłem w jej stron - No dobra, przeee... pra... szaaammm.- z trudem przyszło mi to słowo.

<Salavana?>

Szukam Adminów!!!

Potrzebni  mi są Admini!!! A wiem że prowadzicie swoje własne więc proszę abyście pisali w komentarzach albo na chacie swoje E-maile. Pomożecie mi bardzo!!! Dzięki.


~Z poważaniem Mashine

Od Salavany- CD opowiadania Cheroona

Z czego się śmiejesz?!- zapytałam.
-A już z niczego.
-Aha.
I odeszłam trącając go ogonem.
Poszłam i zostawiłam go samego.

(Cheroon?)

Nowy Pies!!!

Imię: Damon
Ksywka: Dam
Rasa: Owczarek niemiecki
Wiek: 6 miesięcy
Płeć: Pies
Rodzina: Matka potrącona przez auto, ojciec żyje gdzieś, czwórka rodzeństwa z ojcem.
Zakochany: -----
Historia: Miał kiedyś ojca i matkę jak każdy, wszystko się zmieniło gdy urodziły się nowe szczenięta. Został niezauważalny. Był jak duch. Kiedyś jeden z jego braci wybiegł na ulicę. Matka szybko zainterweniowała i sałata się rzecz straszna. Matkę Damona potrącono. Wtedy już nie miał po co tu mieszkać. Ojciec znalazł sobie inną partnerkę, której nienawidził. Więc odszedł bez słowa. Nawet go nie szukano. Po paru tygodniach znalazł go pies i zaproponował dołączenie do sfory. Nie mógł odmówić.
Kontakt: WhiteWinter

Od Qetsiyah- CD opowiadania Cheroona

Słuchałam psa, lecz jego odpowiedź mnie aż tak nie zadziwiła.
- Cheroon nie chcę ci znowu przerywać twojego niezwykle fascynującego wykładu, ale nie do końca o to mi chodziło. – Trochę się bałam jego reakcji na to, ale miałam nadzieję, że mnie nie zrówna z ziemią i zje.
- Więc o co ? – Powiedział trochę rozzłoszczony.
- Mi bardziej chodzi o krainę geograficzną, no wiesz na przykład Syberia. Skoro twierdzisz, że jesteśmy na południowym wschodzie to zakładam że jesteśmy gdzieś w Azji, albo Europie, ewentualnie Ameryka Południowa. – Widziałam już zmęczoną minę psa. Pewnie wkurzały go moje pytania. – Ale wiesz co?
- Nie wiem , co?
- Ja już chyba pójdę, pewnie masz ważniejsze zajęcia niż uczenie szczeniaków geografii. Tym się zajmują nauczyciele, a nie wojownicy. – Zachichotałam cicho i odeszłam. Może i rzeczywiście za dużo się nie dowiedziałam o nowym miejscu, ale pewnie z czasem się dowiem więcej. Na razie mi chyba tyle wystarczy.

Od Irfan'a- CD opowiadania Aceland

Nie byłem w dobrej formie, Ace była daleko przede mną.
- Sadzę że wygrasz. – Wydusiłem z siebie.
- Dlaczego ?
- Bo jestem już trochę zmęczony i raczej nie zdążę cię dogonić. – Może i bym dał radę, ale jestem z natury myślicielem, a nie maratończykiem. Potrafię tylko szybko chodzić, ale nigdy nie próbowałem się wyścigowa. Zwykle jestem bardziej poważny, ale w tej sytuacji naprawdę nie wypadało , żebym był taki sztywny. To była Alfa !!! Musiałem okazywać szacunek i być uległy. Nikt nie chce być w konflikcie z alfą, więc wolę być miły. Może i jestem starszy o parę lat, ale jednak wolę jeszcze trochę pożyć. W końcu alfa panuje nad sforą, a ja jestem praktyczne nikim, więc nie miałbym szans na wyższe stanowisko. Taka była zawsze moja logika i raczej taka pozostanie. Większość wilków pcha się do władzy, ale po co to im. Gdy staje się alfą bierze się odpowiedzialność za członków sfory, a ja wolałbym już nie mieć czyjejś śmierci lub krzywdy na sumieniu.

<Ace?>

sobota, 1 listopada 2014

Od Mashine

Pewnego dnia wstałem dość wcześnie co nie zdarza się zbyt często. Poszedłem coś upolować. Znalazłem i zaatakowałem sarnę. Zjadłem ją u siebie w jaskini i zostawiłem trochę na później. Poszedłem się przejść. Po drodze zobaczyłem Ace i Cheroona śmiejących się. Opętał mnie lekki gniew.
- Czy wam nie przeszkadzam?- zapytałem z powagą
- Yyyy...- Ace wstała i się zarumieniła- Nie, nie no skądże...
- Aha...- rzuciłem i poszedłem w inną stronę
Ace popatrzyła na mnie i na Cheroona i powiedziała do niego ,,Sorki'' i pobiegła za mną. W końcu mnie dogoniła i zaczęła się tłumaczyć.
- Mashi...- Przytuliła mnie- Przecierz wiesz że ja tylko ciebie kocham...
Z uśmiechem liznąłem ją w ucho i powiedziałem.
- Wiem...- Zaśmiałem sie- Może pójdziemy na łąkę?
- Pewnie- powiedziała ruszając.
Szliśmy i rozmawialiśmy. Jak doszliśmy usiedliśmy i powiedziała.
- Ale dzisiaj ładnie...- rozmarzyła się- Aż chce się żyć...
- Dokładnie- powiedziałem- A zwłaszcza z taką suczką jak ty...
Ace się zaśmiała. Pocałowałem ją. Gdy odprowadzałem Ace do jaskini w ostatnim momencie powiedziałem:
- A może przenocujesz u mnie?
- Nooo... Pewnie!- krzyknęła zawracając.
Gdy byliśmy już u mnie dałem jej sarnę pozostałą po śniadaniu. Potem gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Z rana wstałem pierwszy. Ace leżała. Potem było już południe a ona nadal nie wstawała. Zacząłem się niepokoić. Zacząłem ją szturchać. Ace się podniosła i szepnęła:
- Brzuch mnie bardzo boli...
- Co???- Zapytałem- Czyli....

( Ace? )

Od Cheroona- CD opowiadania Aceland

- Na jak nie, jak tak.- zaśmiałem się. Ace ruszyła. Nie będąc gorszy ruszyłem za nią.
- Długo się tam idzie?- zapytałem z mojej kochanej niecierpliwości.
- Nie, zaraz będziemy.- odpowiedziała. Poczłapaliśmy dalej.

<Aceland? Sorry, że tak długo pisałam :c >

Od Cheroona- CD opowiadania Salavany

- Nie jestem egoistą. Mam po prostu taki charakter.- powiedziałem lekceważąco. Salavana popatrzyła na mnie.
- Nie moja wina, że taki jestem.- usiadłem. Suczka znów popatrzyła na mnie i z powagą. Zacząłem się śmiać.

<Salavana?>