sobota, 28 lutego 2015

Od Indiany - CD opowiadania Natalie


-Ładnie tu, nie? Natalie?
 Suczka wydawała się mnie nie słuchać.
-Eee..Co? Wybacz nie słyszałam.
 -Nie, nic.
 Szliśmy wąską ścieżką, gdy nagle w gronie obok usłyszeliśmy pisk. Pisk szczeniaka...
-Słyszysz?- zapytała Natalie
 Bez zastanowienie pobiegłem tam i chwile później wróciłem ze szczeniakiem...
Natalie?

środa, 25 lutego 2015

Od Rocky'ego - CD opowiadania Avalon

-Po prostu idę w stronę swojego domu-jest obok twojego-powiedziałem.
-Aha,już myślałam,że mnie prześladujesz,w końcu jestem nowa i w ogóle -trochę zawstydziła się.
-Nie wszyscy są tak mili jak ja,zdarzają się różne przypadki-rozejrzałem się wkoło-nigdy nic nie wiadomo.Stało ci się coś kiedyś,że obawiasz się innych?-spytałem.

Avalon?

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

-Od kiedy się spotykamy zacząłeś śpiewać - stwierdziłam.
-To mój as w rękawie.
Sierść już całkowicie mi namokła więc wstałam.Poszliśmy do "centrum" sfory.Staliśmy pod moją jaskinią.
-Zaśpiewasz mi coś jeszcze?

Damon?

wtorek, 24 lutego 2015

Od Avalon - CD opowiadania Rocky'ego

Wzruszyłam ramionami i zaczęłam ponuro patrzeć w ziemię.
- Może - powiedziałam cicho. Odwróciłam się od nowo poznanego psa i zaczęłam iść w którąś z czterech stron świata.
- Podnieś głowę, bo na drzewo wpadniesz - mruknął Rocky. Nic nie odpowiedziałam tylko szłam dalej. Co kilka minut spoglądałam do góry. Strasznie denerwowały mnie te bandaże i zaczęłam warczeć sobie na łapy. Z chęcią zszarpała bym sobie te opatrunki. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Rocky'ego.
- Śledzisz mnie?- burknęłam.
Rocky?

poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Pół na pół - mruknąłem, śmiejąc się.
- Dlaczego?- zapytała zaciekawiona.
- Leżeć na tej brajcie nie bardzo fajnie - westchnąłem - Ale leżenie - zaśmiałam się - Tak leżeć tu z tobą - dodałem cicho.
- Co?- odwróciła się suczka
- Nic - mruknąłem i uśmiechnąłem się - dobra wstawaj bo będzie nie fajnie - chciałem wstać, jednak Coco mi to uniemożliwiła. Wzruszyłem ramionami i zacząłem patrzeć w niebo. Coocy położyła mi głowę na ramieniu i też zaczęła patrzeć w chmury. Leżeliśmy tak w ciszy. W końcu z nudów zacząłem nucić sobie piosenkę.
  <iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/YRrYClM0ly4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
Gdy skończyłem śpiewać, jakoś nie chciało mi się otwierać oczów. Leżałem nadal na śniegu z błotem i w sumie nie przeszkadzało mi to. Uśmiechnąłem się do siebie i przytuliłem Coco.

Coco?

sobota, 21 lutego 2015

Od Snowy'ego - CD opowiadania Katniss

-Chyba masz słabą kondycję-zagadnąłem do Katniss.
-I kto to mówi - odszczeknęła.
Cóż,miała charakterek.
-Jesteś zmęczona,zaprowadzę cię do twojej jaskini.Musisz odpocząć.
Tata pokazał mi wcześniej gdzie zaprowadzić koleżankę.Po 5 minutach byliśmy na miejscu.
-Masz ochotę na jutrzejsze zwiedzanie sfory ze mną?Zawsze służę pomocą.

Katniss?

Prośba do Katniss

Proszę suczkę Katniss abyś zmieniła głos psa. Ku mojej nie uwadze zdążyłam się zorientować że ten głos jest zarezerwowany przez kinia880.

Dziękuję i przepraszam za zamieszanie

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

-Osobiście też nie lubie takiej breji-odpowiedziałam szczerze.
Uśmiechnął się ze zrozumieniem.Brnęliśmy przed siebie,rozpryskując przy tym śnieg.Pierwszy raz od dawna słyszałam śpiew ptaków.Zmrużyłam oczy aby lepiej je usłyszeć.
Potem położyłam się na mokrej ziemi.
-Co ty robisz?-spytał rozbawiony Damon.
-Leżę i patrzę na Ciebie,połóż sie koło mnie-zachęciłam go.
I tak też zrobił.Przytuliłam się do jego miękkiego futra.
-Fajnie,co nie?-spytałam go.

Damon? 

Od Rocky'ego - CD opowiadania Avalon

-Cześć,jestem Rocky,wyglądasz na poobijaną-przywitałem się.
-Hej,jestem Avalon,masz rację-odpowiedziała.
-Co ty robiłaś,że doprowadziłaś się do tego stanu?-spytałem,widząc siniaki na przedniej łapie.
-Poznawałam sforę -uśmiechnęła się do mnie.
-Coś ci chyba nie poszło-stwierdziłem-zaprowadzę ciebie do Irfan'a - naszego lekarza.
-Naprawdę nie trzeba-powiedziała.
-Uwierz mi ,trzeba.
Tak też zrobiłem.Irfan założył jej opatrunki na łapy.Wyglądała śmiesznie.
-Lepiej Ci?-spytałem.

Avalon? 

Od Avalon

Oparłam się o skałę i spojrzałam na lśniące jezioro. Wyglądało pięknie w świetle księżyca. Westchnęłam i zaczęłam wstawać. Trzeba się gdzieś schować na noc. Rozejrzałam się wokół jakiejś jaskini. Uniosłam głowę i zapatrzyłam się w wysokie, szumiące sosny. Gwiazdy oświecały ich igiełki. Podeszłam do pierwszej, lepszej sosny i wgramoliłam się na gałąź. Później na kolejną i kolejną. Gdy byłam dość wysoko od wszystkich niebezpieczeństw, położyłam się i próbowałam zasnąć, jednak igły wbijały mi się w kark. Mimo to jakoś zasnęłam.
Rano obudziłam się z niemałym bólem kości. Zeskoczyłam z drzewa, akurat na kogoś przechodzącego pod spodem. Odeszłam parę kroków w tył i skuliłam się. Po chwili poczułam czyiś oddech na karku.

Ktoś?

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

Wzruszyłem ramionami.
- Kiedyś patrzyłem jak ojciec polował i trochę zapamiętałem - zaśmiałem się. Zacząłem jeść upolowaną zwierzynę. Coco zrobiła to samo.
- Chodź, przejdziemy się - powiedziałem po skończonej uczcie.
- Okej - mruknęła Coco i zaczęliśmy iść.
- Eh, kiedy w końcu będzie wiosna!- zawołałem. Miałem dosyć chodzenia po tej pośniegowej brejcie.
- Spokojnie - zaśmiała się Coco - Aż tak nie lubisz zimy?
- Lubię, ale mam dosyć chodzenia po tej berjcie - westchnąłem.

Coco?

Nowa Suczka!

Imię: Avalon
Ksywka: Av, Lao [czyt. Lio]
Głos: Hollis - Borderline
Rasa: Border Collie
Wiek: 1 Rok
Płeć: Suczka
Stanowisko: Pisarz
Rodzina: Każdy jest gdzie indziej - matka gdzieś w górach, ojciec jeszcze indziej, więc niezbyt utrzymuje z nimi kontakt.
Partner: Chyba nikt nie przebije, grubej powłoki żalu w niej.
Młode: Zupełnie, najzupełniej brak.
Historia: Lao jako mała sunia mieszkała z rodzicami w małym, opuszczonym domku w górach. Była jedynaczką, więc gdy rodzice chodzili na różne spacery, zostawała sama. Nie miała zbyt wielu przyjaciół, przez to jest zamknięta w sobie i zawsze się gdzieś chowa. W końcu rodzice się pokłócili, przez co ojciec Av odszedł z córką. Wędrówka skończyła się chwilowym spoczynkiem w małym lasku, niedaleko jeziora. Pewnego poranka ojciec zmył się i zostawił Lao samą. Poradziła sobie jakoś w życiu i znalazła Sforę Psiego Uśmiechu.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: ♣ Koralka ♣

piątek, 20 lutego 2015

Od Katniss - CD opowiadania Snowy'ego

-Tak. - lekko uśmiechnęłam się patrząc w oczy psa. - Chcesz się gdzieś przejść? - zapytałam dalej patrząc się na psa.
- Jasne. - mrugnął po czym ruszyliśmy przed siebie.
Oboje szliśmy blisko siebie, po chwili zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Oboje dowiedzieliśmy się trochę o sobie. Będąc pod dużym drzewem tam zrobiliśmy postój. Położyliśmy się pod nim sapiąc ze zmęczenia.

Snowy?

czwartek, 19 lutego 2015

Od Snowy'ego

Siedziałem sobie samotnie nad rzeką Jafiszof.Kiedy nie mam nic do roboty zawsze tutaj przychodzę.To moje specjalne miejsce.Czuję się tutaj sobą.Oglądałem kaczki które pływały po tafli wody.
-Za dużo tego siedzenia-pomyślałem i wstałem.Otrząsnełem swoje śnieżnobiałe futerko i ruszyłem w stronę lasu.Ujrzałem tam czarnego psa,chyba suczkę.Podeszłem nieśmiało i przywitałem się.
-Cześć-powiedziałem-jak się nazywasz?
-Katniss-odpowiedziała miło.
-Jesteś chyba nowa w tej sforze,nigdy ciebie nie widziałem.-uśmiechnąłem się.

Katniss?

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

-Jestem za-szepnęłam mu do ucha.
-To za mną.
Nic już nie komentowałam bo w dali ujrzałam stadko zajęcy.Jeszcze nigdy na nie nie polowałam ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
-To jak,zaczynamy?-spytałam głupio.
Uśmiechnął się do mnie i ruszył przed siebie.Wzięłam z niego przyklad ale coś mi się nie udało.
-Nie przejmuj się -powiedział Damon.Obok niego leżało upolowane zwierzę.
Nie miałam zamiaru poddawać się.Spróbowałam jeszcze raz i...udało mi się.Byłam zadowolona z siebie.
-Jak ty to robisz,że tak świetnie polujesz?-spytałam Dam'a.

Damon?

wtorek, 17 lutego 2015

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Do jutra - pokiwałem głową - Przyjdę po Ciebie - mruknąłem.
- Okej - powiedziała Coco i zniknęła w swojej jaskini. Zacząłem trochę truchtać. Jeszcze gdzieniegdzie był śnieg. Podszedłem i ulepiłem małą śnieżkę. Małą, gdyż powalająca ilość śniegu, nie pozwalała mi zrobić większej. Zacząłem się jej przyglądać i rozbiłem sobie ją o głowę.
- To było dosyć głupie - zaśmiałem się i strzepałem sobie śnieg łapą. Poszedłem do jaskini i zasnąłem.
Wstałem rano i przeciągnąłem się. Od razu poszedłem po Coco.
- Hej - uśmiechnąłem się. Stała przed jaskinią.
- Cześć - odpowiedziała i podeszła do mnie.
- Może pójdziemy na polowanie. Niedawno wstałem więc jestem głodny. - zaśmiałem się - Wiem, jestem śpiochem - mruknąłem.

Coco?

poniedziałek, 16 lutego 2015

Od Aceland - 7 dzień misji

Nie chciało mi się spać.Poszłam wiec do pobliskiej jaskini do psa - wampira Luke'a.Gwiżdżąc pod nosem dostałam prawie zawału.Nie było go tam,a to oznaczało,że uciekł.Przestraszyłam się bo mogły nas zaatakować w każdej chwili,ale nie sądziłam że to zrobią.Po drodze spotkałam Irfana.
-Siema,nie wiesz kiedy zwiał?-spytałam zaniepokojona.
-Co?!Jeszcze z rana był.
-Ok,dzięki.
Była to dobra wiadomość.Luke był osłabiony odsiadką więc zapewne gdzieś odpoczywa.Od razu pobiegłam w stronę ich watahy nie robiąc przy tym hałasu.Serce biło mi jak oszalałe,ale to nie miało znaczenia.Zakradłam się za świerkiem i zobaczyłam go.Byłam wściekła. Na szczęście jeszcze nie doszedł do swojego obozowiska.
-Już nic nie powiesz-powiedziałam to i dźgnęłam go gałęzią w pierś.
Wydał ostatnie tchnienie i skonał.

niedziela, 15 lutego 2015

Od Toromaru – CD opowiadania Quiet

Westchnąłem… Dlaczego łatwiej jest zostać potrąconym przez samochód, niż dokonać jednej udanej rozmowy, z ukochaną suczką ??? To jest dołujące. Quiet była wściekła, po tym jak milczałem. Po prostu się odwróciła i ze łzami w oczach uciekła. Mie miałem odwagi, by ją zatrzymać, więc też odszedłem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nagle zauważyłem, że przede mną przemknęło małe pomarańczowe zwierzątko. Poszedłem szybko jego śladem. Nie patrzyłem gdzie biegnę. W pewnym momencie zorientowałem się, że utknąłem w  dziurze z skale. Dopiero wtedy zobaczyłem ścigane przeze mnie zwierzątko.




Zwierzątko kpiło ze mnie.
- Ty mała kreaturo !!!! – Wrzasnąłem wściekły. – Od początku to planowałeś… -Zacząłem, lecz zwierzątko milczało. Prawdopodobnie nie umiało mówić. Jednak dało się wyczytać z jego oczu wszystko, co mógłby powiedzieć.  – Sory nie opowiem Ci nic co się dzisiaj stało. Nawet nie proś. – Powiedziałem, próbując wyjść z dziury, lecz na darmo. W pewnej chwili zwierzątko poszło między krzaki. – Ej… nie zostawiaj mnie tu !!! Zjedzą mnie wampiry !!! – Krzyknąłem przerażony, jednak zwierzątko nie chciało odejść. Szybko wróciło. W małych łapkach trzymało ciastka, jedno z nich przystawiło mi pod nos. – Chcesz żebym to zjadł ??? – Zwierzątko pokiwało głową, żeby potwierdzić moje pytanie. – Dobra, jak mnie stąd wyciągniesz, to zrobię, co tylko będziesz chciał. – Powiedziałem. – Może lepiej będzie jak dam ci jakieś imię…. – Zamyśliłem się. – Co powiesz na Pan Ciastkożerca ??? …. Nie, no to może Puszek ??? Zoltar ??? Orange ??? Bunny ???... – Żadne z nich nie podobały się zwierzątku, nie miałem więcej pomysłów. – Ok, skoro żadne z nich ci się nie podoba, to sam sobie je wymyśl… EUREKA !!!! Nazwę Cię „Pan Fu Fu Flapsio” , co ty na to ??? – Próbowałem wkurzyć zwierzątko, lecz ku mojemu zdziwieni właśnie to imię mu się spodobało. – Serio Ci się to podoba ??? – Flapsio pokiwał głową, po czy zaczął mnie ciągnąć za uszy, żeby mnie wydostać z dziury. Po wielu próbach w końcu się udało. Jak wcześniej obiecałem Flapsiowi, zacząłem opowiadać wszystko od początku.  Gdy w końcu był koniec mojej opowieści, Flapsio wydawał się zły na mnie. – O co Ci chodzi ??? Nawet się tak na mnie nie patrz… - Wiedziałem, że Flapsio chce mnie przekonać, żebym poszedł do Quiet i ją przeprosił. – No błagam przestań… ok zrobię tak jak chcesz, ale licz się z tym , że ona nie chce mnie widzieć. – Przyznałem, jednak Flapsio nie chciał się poddać. Zaczął mnie ciągnąć do jednej z jaskiń. – Wiesz co ??? Jesteś geniuszem !!! – Wpadł mi do głowy pewien pomysł. – Flapsio idziemy na łąkę. – Powiedziałem poważnie. Zaczęliśmy zrywać tam kwiatki. Szukałem tego jedynego, lecz nigdzie nie mogłem go znaleźć. Po długich godzinach, znalazłem go.

Ostrożnie go zerwałem i szybko pobiegłem do wcześniej wymienionej jaskini. Jedyna rzecz, którą zapamiętałem to, to że Quiet uwielbiała moje piosenki, a skoro nie umiem jej powiedzieć co czuję, to o tym zaśpiewam. To byłby prostszy sposób. Przez cały dzień wymyślałem tekst, to było cięższe, niż wszystko co do tej pory robiłem. Po zakończeniu piosenki, nadszedł czas na drugą część mojego supernowego planu. Tutaj pojawiał się Flapsio. Miał zwabić tutaj Quiet. Gdy tylko wybiegł, ja zacząłem myśleć o rytmie mojej piosenki. Cicho zacząłem ją nucić, a następnie śpiewać.


*** W trakcie śpiewania
Nagle usłyszałem czyjeś kroki, od razu wiedziałem kto to. Jednak nie przestawałem śpiewać. Leżałem ukryty za skałami i gapiłem się w sufit.

Quiet ??? 


sobota, 14 lutego 2015

Nowa Suczka!!!

Imię: Katniss
Ksywka: Kat
Rasa: Owczarek Belgijski Groenendael
Wiek: 3 lata
Płeć: Suczka
Stanowisko: Wschodni Wojownik
Rodzina: -
Partner: -
Młode: -
Historia: Wychowały mnie wilki. Rodziców nie znałam, nawet nie wiem gdzie są i czy w ogóle jeszcze żyją. Dlaczego mnie musiało dopaść takie okrucieństwo? Przez wychowanie wilków stałam się oschłą suką lecz na granicach dobrą i uroczą. Nie któregoś dnia stado wyruszyło na polowanie, nie nawidziłam ich jedzenia. Potrzebuję bardziej relaksycyjnych warunków, a nie. Gdy byłam sama, nawiałam. Nie chciałam już tak dłużej żyć. Po kilku dniach wędrówki dotarłam tutaj, do Sfory Psiego Uśmiechu za pomocą suczki, Navedy.
Upomnienia: 0
Kontakt: Rev.

piątek, 13 lutego 2015

Od Rocky'ego

Tradycją już jest,że zawsze wybieram się na patrol.Tym razem wybrałem się na łąkę bo dawno tam nie byłem.Słońce dopiero co wchodziło wiec było stosunkowo ciemno.Sarny chodząc po lesie łamały gałęzie.Pewnie są już na tej polanie.Uśmiechnąłem się do siebie,ale przeżyłem zaskoczenie.Na łące siedział tyłem do mnie jakiś pies albo wilk.
-Halo?!-krzyknąłem.

Ktoś?

niedziela, 8 lutego 2015

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

-Patrz,tam jest wilk-krzyknęłam.
-Gdzie?-spytał Damon.
-Żartowałam-uśmiechnęłam się.
Trochę się nafuczył,ale zawsze mu przechodzi.
-Pa-pożegnał się ze mną pod jaskinią.
-Do jutra?-spytałam.

Damon?

sobota, 7 lutego 2015

Od Qetsiyah – CD opowiadania Ferraro

Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem.
- Yyy… sądziłam, że ty coś wymyślisz. Zawsze masz fajne pomysły i myślałam, że tym razem też tak będzie. – Przyznałam po chwili. Ferraro wziął głęboki wdech i próbował coś powiedzieć… jednak przerwał mu silny podmuch wiatru, który zerwał kilka płatków z drzew. Różowe tornado wleciało prosto w Fero. Na początku się przeraziłam, ale potem strach zmienił się na śmiech. Nie mogłam się powstrzymać, a biedny Ferraro zaczął znowu kichać. – Tak sobie myślę, że możesz mieć alergię !!! – Podniosłam głos, próbując się przebić, przez hałas który wydawał.
- Też tak myślę – Powiedział wyczerpany.

-  Będzie lepiej jak pójdziemy gdzieś indziej, bo to twoje kichanie zaczyna się robić niebezpieczne. – Przyznałam, po czym pociągnęłam go za sobą. – Teraz ja Ci pokaże miejsce, w którym jeszcze nie byłeś. – Powiedziałam kierując go na plażę.


Ferraro wydawał się zaskoczony widokiem, który mu pokazałam. Zaprowadziłam go na molo i zapytałam :
- I jak ??? Podoba Ci się ???
- Jest całkiem ładnie.
- Ale nie tak ładnie jak w Alei, prawda ???
- No nie wiem, oba miejsca są bardzo ładne, ale mieliśmy się zająć piosenką. – Wtrącił. – To o czym będzie ???
- Mam pomysł.
- Jaki ??? – Zapytał.
- Spójrz mi w oczy.
- Co ???
- Spójrz mi w oczy i improwizuj. – Widziałam , że Ferraro nie wie co robić, więc postanowiłam mu pomóc. – Po prostu powiedz co w nich widzisz, albo lepiej zaśpiewaj. Jak ty zaczniesz, to ja się potem włączę.
- Ale co mam zaśpiewać ??? – Zapytał.
- Idź na żywioł.



 - I widzisz… wyszło bez tekstu. – Uśmiechnęłam się.

Ferraro ??? 

Od Quiet- CD opowiadania Toromaru

Po kolei, po woli małe łzy spływały mi po policzkach. Toro popatrzył na moje oczy i zapytał.
- Ty płaczesz?-zapytał.- Uraziłem cię?
- Nie... Może...-powiedziałam.
Powoli odchodząc. Szłam z łbem opuszczonym nisko. Po chwili dogonił mnie Toromaru.
- Ale ja ci mówię że jeszcze nie czas...-powiedział równie zdołowany.
- Jak nie czas to po coś mnie całował?!-zasmuciłam się.- Tylko dla tego żeby mieć zrobiony punkt w swojej liście?!
- Nie... Raczej... Chyba...-gryzł się w język.
Przewróciłam oczami i odwracając się poszłam w stronę swojej jaskini. Toro znowu mnie dogonił i zapytał:
- Ale przyznaj że ci się to spodobało...-powiedział cicho.
- Może i tak ale to już nie ma znaczenia jak zrobiłeś to z przymusu...-powiedziałam smutna.

Toromaru?

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Uśmiechnąłem się.
- To teraz ją masz...-pomogłem jej wstać.
Po wstaniu Qet zaczęła się chwiać i raz jeszcze padła na ziemię. Zaśmiałem się lekko i wziąłem ją na plecy żeby umilić jej drogę. Szczególnie omijając tyle zbędnych upadków. Gdy dotarliśmy do Alei, Qet szeroko się uśmiechnęła i zeszła ze mnie odzyskując przytomność na ten widok...






Pocałowała mnie mocno, a ja zapytałem:
- Podoba ci się tu?- zaśmiałem się.
- I to jeszcze jak!- krzyknęła.
Poszliśmy pod drzewo. Położyłem się do góry brzuchem a suczka obok mnie. Patrzyłem na korony drzew i nagle na nos upadł mi jedne różowy płatek. Ale świecił się co nie było podobne do reszty.





Otrząsnąłem go szybko z nosa. Po tym draśnięciu nosa płatkiem strasznie mnie swędział. Sprawiał że gdy kichałem z mojego nosa wydobywał się dziwny pyłek. Qet śmiała się ze mnie tak mocno że nie mogła złapać oddechu. Ja tylko kichałem i kichałem za każdym razem odsuwając się o metr do tyłu. Po mojej pyłkowej głupawce otrząsnąłem łeb i zmoczyłem nos w zimnej wodzie.
- Co to były za dziwne płatki?-zapytała zdziwiona.
- Nie wiem.- kichnąłem po raz ostatni.- Ale na pewno nie działają na mnie dobrze.
Suczka uśmiechnęła się i zaproponowała.
- Może byśmy wymyślili razem jakąś piosenkę?...-uśmiechnęła się.
- Czemu nie.-spodobał mi się pomysł.- O czym będzie?

Qetsiyah?

piątek, 6 lutego 2015

Od Marcus'a- CD opowiadania Foxy

Patrzyliśmy się przerażeni na dwa psy. One chwile patrzyły się na nas i odezwały się.
-Co wy tu robicie gdzie są wasi rodzice?
-My szukamy domu. A rodzice nami się już nie interesują.
Odpowiedziałem trochę mniej wystraszony. Chwilę się naradzali,aż w końcu się znowu odezwali.
-Chcecie dołączyć do naszej sfory?
Teraz to my chwilę naradzaliśmy się z Foxy czy warto.
-Oczywiście,że tak co to za pytanie.-odpowiedziała zdecydowanie siostra
Patrzyli trochę zszokowani. A ja razem z nimi. Nie znałem siostry od tej strony.
-Chodźcie z nami.
Posłusznie ruszyliśmy za nimi.
-Nie znałem cię od tej strony.
-Czasami trzeba tak odpowiedzieć.
Po tym obserwowaliśmy cudne tereny. Przechodziliśmy przez dolinę z fiołkami.
Zaczęliśmy się bawić. Tamte psy ciągle nas obserwowały. Bawiliśmy się świetnie.
Po pewnym czasie skończyliśmy się bawić.
-Idziecie czy dalej się bawicie?
-Już idziemy!
-A jak macie na imię?
-Ja Marcus a to moja siostra Foxy.A wy?
-Ja Mashine,a to moja partnerka Aceland.
Po tych słowach milczeliśmy. Foxy przerwała ciszę już się zastanawiałem co odpowie.
-A jak nazywa się ta sfora?
-Sfora Psiego Uśmiechu.
-Acha.
Po tym szliśmy dalej. Zachodziło już słońce byliśmy wyczerpani i senni.
Powoli sunęliśmy łapą za łapą. Zobaczyliśmy jakieś jaskinie domyśliliśmy się,że to tu.
Powoli dotarliśmy na miejsce. Mashine pokazała nam naszą jaskinię.
Szybko weszliśmy do środka i zapadliśmy w sen.

Foxy?

Od Toromaru – CD opowiadania Quiet

-Wszyscy mnie kochają – Przyznałem.
- Ale ja Cię tak kocham, kocham…
- Kocham, kocham ??? Jest w ogóle takie wyrażenie ???
- No jest.
-  Może przetłumaczysz to na mój język, bo jakoś nie rozumiem. – Zacząłem się z nią drażnić.
- Nie wiem jak to powiedzieć… – Zaczęła.
- No po prostu powiedz to tak jak wcześniej, tylko jakoś bardziej rozumnie. – Wtrąciłem się
- Jestem w tobie zakochana !!! – Przyznała po chwili.
- Zaraz… czy ty mi proponujesz małżeństwo, czy stały związek ???
- Nie, nie proponuje…- Powiedziała oburzona - a między małżeństwem, a stałym małżeństwem jest w ogóle jakaś różnica ???
- Ogromna !!! – Krzyknąłem – Jakbyś proponowała mi małżeństwo, czego na szczęście nie zrobiłaś, to było by okropne.
- Dlaczego ???
- Bo to by oznaczało koniec mojej wolności !!! Ale jakby ktoś zaproponował mi stał związek, to bym się raczej zgodził, to nie buło by takie złe. – Przyznałem
- Ale ja wciąż nie widzę różnicy.
- Stałym związkiem ludzie nazywają relację chłopak-dziewczyna, u nas to by chyba się nazywało…   pies-suczka. No i w tym okresie dzielą się ze sobą tajemnicami.
- Tajemnicami ???
- No chodzi o to, by się bardziej poznali… w zasadzie mógłbym Ci to zaproponować, ale…
- Ale co ??? – Zapytała
- Ledwo co Cię znam, pamiętam tylko twoje imię i twoje imię i …… - Zaciąłem się – Nie ważne, gorsze jest to, że nie pamiętam nic, co dotyczy mnie. – Przyznałem.

 Quiet ??? 

Od Qetsiyah – CD opowiadania Ferraro

Popatrzyłam chwilę na niego, a następnie spojrzałam w kierunku wschodnim.
-Co się stało ??? – Zapytał.
- Yyy… no bo…. – Zaczęłam mówić niepewnie. – Chciałam pokazać Ci fajne miejsce, ale …
- Ale co ???
- Nieważne, chodźmy już . – Powiedziałam po czym ruszyłam. Jak zwykle byłam dość cicho, mało się odzywałam, przez całą drogę. Wolałam słuchać, co mówi Ferraro. W pewnym czasie przestałam nawet słuchać i myśleć. Zamknęłam oczy i trochę zboczyłam z kursu. Z tego wszystkiego walnęłam głową w drzewo.
- Wszystko w porządku ??? – Zapytał lekko przerażony.
- Tak, tylko się na chwile zamyśliłam i nie zauważyłam drzewa. – Uśmiechnęłam się. – Yyy.. to jak daleko do tej Alei ??? – Zapytałam. – Bo nigdy tam jeszcze nie byłam.
- Jak to nie byłaś ???
- Nie miałam okazji…

Ferraro ??? Sory, że krótkie, brak weny xd 

czwartek, 5 lutego 2015

Od Foxy

Tak jak już było mówione, nie miałam zbyt kolorowego życia, mój brat też (dla nie kumatych Marcus, ten który przeżył), matka była z rasy ,,Berneński Pies Pasterski'' a ojciec z rasy ,,Owczarek Niemiecki''. Mama zajmowała się wszystkimi najlepiej jak potrafiła, rzadko zajmowała się mną, dlatego zawsze byłam z tatą, po jakimś czasie padło pierwsze szczenie, najsłabsze z miotu, Marcus był trochę wystraszony tak jak i ja, przybiegł szybko do mnie i do taty, oboje w najlepsze bawiliśmy się, Marcus zawołał tatę a on do mnie powiedział:
- Foxy poczekaj tu, zaraz wrócę
Jego uśmiech był dla mnie najlepszą rzeczą, po pięciu minutach wrócił, odrobinę smutny, lecz na mój widok od razu rozpogodniał, z nim był Marcus, razem zabawa była najlepsza
***
Było już ciemno, bawiliśmy się teraz piłką, nagle wyleciała na ulice
- Ja po nią pójdę Tato! - krzyknęłam szczęśliwa
- Tylko uważaj.
Piłka początkowo była na chodniku lecz potoczyła się na ulice, byłam wtedy jeszcze bardzo mała i z tego powodu że tata zawsze był ze mną nie znałam zagrożenia, miałam wyjść na ulice, tata szybko biegł w moją stronę, ja nie wiedziałam czemu, miałam wyjść na ulicę gdy złapał mnie za kark i odciągną na bok, przytulił mnie do siebie i po jego pysku spłynęły łzy
- Tato co się stało?
Przez chwilę się zastanawiał, aż wreszcie powiedział:
- Foxy, nie zobaczysz już swoich braci i sióstr z tego miotu.
- Nawet Marcus'a?!
- Nie, Marcusa zobaczysz, ale reszty już nie.
Miałam łzy w oczach, mimo tego że nie za bardzo ich lubiłam, to była moja rodzina, pobiegłam do Marcus'a, przytuliłam się do niego i wyżaliłam co słyszałam, razem poszliśmy spać
***
Po trzech tygodniach wstając zobaczyliśmy inne psy, mama powiedziała nam że ja jestem dla nich starszą siostra, a dla Marcusa że jest ich starszym bratem, tata ciągle był w domu a nami nikt się nie interesował
- Marcus.
- O co chodzi? - spojrzał na mnie
- Odejdźmy stąd.
- Ale po co?
- Myślisz że jeszcze oni się nami interesują?
- Nie wiem... ale..
- Żadnych ale. Ja stąd idę, jak chcesz zostać, to zostań.
Odwróciłam się w stronę ulicy, miałam przez nią przejść... właściwie przebiec ale Marcus mnie zatrzymał
- Idę z tobą.
Przebiegliśmy i ruszyliśmy w stronę lasu
~Cztery miesiące i tydzień potem~
Kolejne tygodnie wydłużały się strasznie, ja z Marcus'em ''wydorośleliśmy''
- Marcus jestem zmęczona.
- Wytrzymaj jeszcze trochę.
Ja nie dałam rady i padłam przy drzewie
- Ja nie dam rady... - wysapałam starając się nie zasnąć
Marcus usiadł obok mnie, nagle usłyszeliśmy szelest w krzakach, gwałtownie wstałam na cztery łapy jak Marcus, zza krzaków wyłonił się dorosły wilk.







 Uciekaliśmy ile mieliśmy sił w łapkach ale wilk coraz bardziej nas doganiał, skręciliśmy w prawo a wilk wpadł do jeziora, biegliśmy dalej nie zwracając uwagi na to co mamy pod łapami, ani na o co jest PRZED nami, wpadliśmy na dwa dorosłe psy, one spojrzały na nas, a my na nich, ja i Marcus byliśmy przerażeni.

Marcus?


Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

Popatrzyłam na niego ze zrozumieniem. W końcu ja też tu zostaje na zawsze... Ale chwila! Na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie.
- Cheroo?
- Tak?-zapytał.
- Może jeszcze pójdę poszukać jakiegoś wyjścia, a ty...-zacięłam się.
- A ja???
- Zostaniesz tu i poszukasz zbiornika z wodą w razie czego.-zdecydowałam się.
Wybiegłam z jednego rozgałęzienia. Pobiegłam do pierwszego. Ślepa uliczka. W każdym po kolei było to samo. Upadłam nie ziemie wtuliłam głowę w łapy i zaczęłam lekko płakać. Po chwili poczułam jakąś zimną łapę na moich plecach.
- Cheroon tu nie ma wyjścia...-płakałam.
Nic nie odpowiedział. Jakby to wogle był on! Podniosłam na chwilę łeb i odwróciłam się. Zauważyłam...






wilka... Wilka? Wilka?!?!?!? Wrzasnęłam na całe gardło.
- Kim ty do diabła jesteś?!-zapytałam odskakując.
- Nooo...-powiedział i przekręcił łeb.- Wilkiem. Chyba widać.
- Taaaak...-nieco się uspokoiłam. ''NIECO''.
- No widzisz.-uśmiechnął się.- Co ty robisz w moich jaskiniach?
- Twoich?!-parsknęłam.- To są tereny mojej sfory.
- Hmmm...-zdziwił się.- Mieszkam tu od szczeniaka.
- Aha.- zdziwiłam się.- Ale kto by chciał mieszkać w jaskini śmierci?!
- Nazwali ją tak bo ponoć kto do niej wchodzi już nigdy nie wyszedł.-przyznał.
- Jak to?!
- Ludzie są idiotyczni. Myślą że ci co nie wychodzą po prostu umierają. To bzdura! Te jaskinie są magiczne i co kilka godzin zmieniają położenie.- otrząsnął się.
- Czyli... Ja i mój przyjaciel stąd.. -zebrałam nadzieję.
- Oczywiście że stąd wyjdziecie!-powiedział.- Tylko...
- No nie...-usiadłam.- Tylko co?!
- Tylko większości się nie udało...-zakrył łapą głowę.- Bo nie byli ze mną!
- Ehhh...-przewróciłam oczami.- Mam nadzieję że nam pomożesz?
- Jasne!!!
Wstałam i zaprowadziłam go do miejsca gdzie czekał Cheroon. Z początku się zdziwił. Potem się obwąchali i zapoznali. Po drodze Cheroon oddzielał mnie a białego wilka. Wolał nie ryzykować. Na to przynajmniej wyglądało. Nie za bardzo mu ufał. Ja owszem. Jak tu mieszka to zna wszystko co tu się dzieje fenomenalnie!
- Jestem Bligrht.-zwróciłam się do wilka w trakcie drogi.
- Ja mam na imię Malakar.-odparł.- Ale możesz. Możecie... Mi mówić Mak.
Przytaknęłam i uśmiechnęłam się. Od Mak'a zależy nasze życie. Cheroon chyba nie był zadowolony że to Malakar prowadzi. Co chwila przyśpieszał żeby go przegonić. On jednak robił to samo. Chichotałam lekko z oddali. Byłam daleko od nich ze względu na ich ściganki. Dużo mnie wyprzedzili. W końcu do nich podbiegłam. Cheroo westchnął i ich rywalizacja się skończyła.
- Fajne macie gierki.- zaśmiałam się.

Cheroon?

środa, 4 lutego 2015

Od Damon'a - CD opowiadania Coco

- Nie zasnęłaś - zaśmiałem się - Jakoś nic się nie zmieniło.
- To czemu mnie przywoływałeś na ziemię?- mruknęła. Wzruszyłem ramionami.
- Po prosto jest za ładnie, by zasypiać - zaśmiałem się. Coco uśmiechnęła się. Leżeliśmy tak dosyć długo. Wreszcie Coco wstała.
- Ja już chyba idę - powiedziała.
- Ja w sumie też - wstałem - Odprowadzić Cie?- zapytałem patrząc na nią.
- Nie trzeba - powiedziała i zaczęła iść.
- Jeszcze Cię coś zje - zażartowałem i podszedłem do niej. Coco westchnęła, przewracając oczami, lecz uśmiechnęła się. Zaczęliśmy iść.

Coco?

Nowa Suczka!!!

Imię: Foxy
Ksywka: Fo, Fox.
Rasa: Owczarek Niemiecki z mieszanką Bernerśkiego
Wiek: 5 miesięcy
Płeć: Suczka
Rodzina: Rodzice już się ją nie interesują, brat - Marcus
Zakochany: Na razie brak
Historia:
Pięć miesięcy temu urodziłam się w mieście ludzi, w jednorodzinnym domku, mama opiekowała się nami najlepiej jak tylko mogła, tata też się starał jak mógł, z mojego miotu ostał się tylko mój brat Marcus, reszta miotu padła bo byli najsłabsi, mama urodziła kolejny miot, czuliśmy się nie kochani, odeszliśmy od razu bez pożegnania, bez wiadomości, bez niczego, chodziliśmy tak cztery miesiące aż natrafiliśmy na dwa wilki które zaproponowały nam dołączenie tutaj, oczywiście się zgodziliśmy i do dzisiaj jesteśmy tutaj.
Kontakt: WolfGirl700

Nowy Pies!!!

Imię: Marcus
Ksywka: Marc
Rasa: Berneński Pies Pasterski
Wiek: 5 miesięcy
Płeć: Pies
Rodzina: Siostra- Foxy
Zakochany: w nikim narazie
Historia: Pięć miesięcy temu urodziłam się w mieście ludzi, w jednorodzinnym domku, mama opiekowała się nami najlepiej jak tylko mogła, tata też się starał jak mógł, z mojego miotu ostał się tylko mój brat Marcus, reszta miotu padła bo byli najsłabsi, mama urodziła kolejny miot, czuliśmy się nie kochani, odeszliśmy od razu bez pożegnania, bez wiadomości, bez niczego, chodziliśmy tak cztery miesiące aż natrafiliśmy na dwa wilki które zaproponowały nam dołączenie tutaj, oczywiście się zgodziliśmy i do
Kontakt: paula280902

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

-Okej-odpowiedziałam i przyglądałam się zorzy.
-Powinnaś się cieszyć,że to widzisz-powiedział.
Uśmiechnęłam się,złość mi już przeszła.W końcu wiadomo jaki jest Damon,ale bardzo go za to lubię.Położyłam głowę na jego karku i zamknęłam oczy,zobaczyłam takie coś.



-Halo,ziemia do Coco-krzyknął Damon.
-Czy ja właśnie zasnęłam,czy mi się zdawało?-spytałam.

Damon?

Od Aceland - CD opowiadania Mashine

-I tak pojedzie-odpowiedziałam-nawet sam się przekonał o tym,że chce jechać.
-No niech ci będzie-stwierdził.
-Zobaczysz,przejdzie mu foch i wszystko będzie OK.
-Mam taką nadzieję-odpowiedział Mashi.
-Muszę się porządnie wyspać bo jutro mam coś do zrobienia,a ty idź na nocny patrol-liznęłam go i poszłam.Ach ten Snowy.

Od Damon'a - CD opoeiadania Coco

- Nie musisz się tak o mnie martwić - zaśmiałem się. Coco popatrzyła na mnie wrogo. Westchnąłem i zobaczyłem gdzie jest wilk. On gdzieś zniknął. Poszedłem do miejsca gdzie wcześniej byliśmy i znów położyłem się. Coco westchnęła i położyła się obok mnie. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Patrz - powiedziałem cicho. Naszym oczom ukazała się zorza polarna.

- Ładna, prawda?- zapytałem szeptem Coco.
- No nawet - powiedziała jakoś nie za bardzo entuzjastycznie.
- Ej no rozchmurz się - westchnąłem.

Coco?

wtorek, 3 lutego 2015

Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht

- Każdy ma marzenia, nawet ja - mruknąłem - Oczywiście też nie mogę ich powiedzieć - zaśmiałem się. Blaj uśmiechnęła się i zwróciła wzrok na miasto. Wieżowce rozświetliły się tysiącami światłami. Było naprawdę pęknie.
- Dobra musimy iść do następnego miejsca - powiedziałem do Bligrht.
- No dobra - westchnęła i zeskoczyła z ławki. Wzruszyłem ramionami i dogoniłem ją. Przed pierwszym rozgałęzieniem stanęliśmy jak wryci, no przynajmniej ja. Tunelu którym weszliśmy tu nie było.
- Magia - powiedziałem jedno możliwe, albo nie, wytłumaczenie. Bligrht popatrzyła na mnie jak na durnia.
- Na pewno magia - zaśmiała się.
- Dobra chodź, może w innym tunelu jest wyjście - powiedziałem i zacząłem biec do pierwszego, lepszego tunelu. Bli zaczęła biec za mną. Gdy dobiegliśmy, na końcu tunelu nie było znajomego znaku. Westchnąłem i oparłem się o ścianę.
- Zostaniemy tu na zawsze - powiedziałem i wlepiłem gały w ziemię. Blaj przewróciła oczami.
- Są tego też plusy, jakbyś nie zauważył - mruknęła - Są tu piękne widoki - powiedziała i "opadła" na ziemię. Uśmiechnąłem się lekko, jednak nie oderwałem wzroku od ziemi.
- Idę zobaczyć co jest tam - poinformowała mnie Bligrht.
- Uważaj bo coś Cię jeszcze... - ugryzłem się w język, bo przypomniała mi się ta akcja z drzewem.
- Jeszcze co?- zapytała zaciekawiona.
- Nic - powiedziałem cicho i podniosłem wzrok na latające owady.
- Gdzieś jest tu zbiornik z wodą - powiedziała zdecydowanie. Przekręciłem łeb i popatrzyłem na nią pytająco.
- No latają tu ważki - powiedziała i pokazała na różnokolorowe owady. Westchnąłem i wzruszyłem ramionami. Bli przewróciła oczami.
- Czemu jesteś teraz taki płytki?
- Może dlatego, że zostaniemy tu na zawsze?- zacząłem dramatyzować, ale się opamiętałem.

Bligrht?

poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Quiet- CD opowiadania Toromaru

Po pocałunku otworzyłam oczy bardzo szeroko oczy. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Wrzasnęłam. Toro zrobił się czerwony i chciał uciekać. Ale ja rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go mocniej. Toromaru od razu zrobił szczęśliwą minę i mnie przytulił. Teraz miałam ochotę oglądać wschód słońca.
- Teraz zrobiłeś wszystkie zadania.- pochwaliłam go.
- Hehe.-uśmiechnął się.- Po chwili zorientowałem się o co ci chodziło.
Zachichotałam i położyłam łeb na jego ramieniu kontynuując oglądanie wschodu. Przyłożyłam usta do ucha Toro i szepnęłam.
- Toro?...-szepnęłam.
- Tak?-odszepnął.
- Kocham cię...

Toromaru? <3

Od Toromaru – CD opowiadania Quiet

- A to ty nie miałaś mierzyć czasu ??? – Zapytałem zdziwiony.
- Myślałam, że ty to robisz – Powiedziała równie zaskoczona.
- Hmmm… no to mamy problem – Przyznałem po chwili – Ale tak czy owak wygrałem.
- Co wygrałeś???
- Mój własny konkurs!!!
-Dlaczego ty ???
-Bo kto pierwszy ten lepszy, a kto drugi tenn... – Zagryzłem język w ostatniej chwili. - Nie roztrząsajmy dalej mojej wypowiedzi.
-Ok – Powiedziała trochę podenerwowana. – To co teraz robimy ???
- Zagrajmy w „Węża”!!! – Krzyknąłem.
- Dobra
- Ja zaczynam… - Wtrąciłem szybko. – Yyy…. Andy !!!
- Co ????
- No Andy, to takie góry.
- Niech będzie – Zamyśliła się, chwile to trwało. – To jest nie fair !!!
- Dlaczego niby ???? – Zapytałem.
- Bo nie ma słowa na „Y” !!!
- A właśnie, że jest !!! – Wtrąciłem.
- No jakie ???? – Zapytała zła.
-„Yeti”
- Chyba jednak nie chce grać w tą głupią grę. – Przyznała po chwili.
- To co w tym wypadku chcesz robić ???
- Nie wiem… co masz jeszcze w swojej liście ???
- Już nic.
- Jak to ???
- Wszystko mam wykreślone. – Powiedziałem niepewnie.
-Na pewno coś przegapiłeś… pokarz – Wyciągnęła łapę w moją stronę.
- Nie mam jej już.
- Co ??? Ale przed chwilą ją przeglądałeś !!!
- Tak, ale jak się zorientowałem, że już wszystko jest zrobione, to ją wyrzuciłem. – Westchnąłem
- Jesteś pewny, że wszystko już zrobiłeś ???

- Tak. – Powiedziałem przygnębiony, lecz po tym Quiet była bardziej ode mnie przygnębiona. Zastanawiałem się jak ją pocieszyć, aż w końcu wpadłem na pomysł. Zaczął wstawać świt, więc musiałem się pospieszyć, z wymyśleniem mojego planu.


- I jak podoba Ci się ???
- No. – Odpowiedziała dość ignorując mnie. – To co teraz ??? Wracamy ???
- Zwariowałaś ??? Dlaczego chcesz już wracać, przecież chciałaś zobaczyć wschód słońca ???
- Ale już zobaczyłam.
- Nie prawda, ty tylko zerknęłaś jednym okiem. Jak tak bardzo Ci się nie podoba, to możesz zamknąć oczy. – Powiedziałem poważnie. Suczka wciąż zdenerwowana, odwróciła się i zamknęła oczy. Cicho przybliżyłem się do niej, wiedziałem, że jest na mnie zła i że będzie jeszcze gorzej jak zrobię to co zamierzam zrobić, ale nie mogłem się powstrzymać i… podkradłem się przed nią i pocałowałem ją ukradkiem…

Quiet ??? 

niedziela, 1 lutego 2015

Od Coco - CD opowiadania Damon'a

Zgodziłam się z nim.
-W takim razie zostaniemy tutaj do novy-stwierdziłam.
Leżeliśmy na trawie i przysłuchiwaliśmy się wyciu wilków.Na szczęście zmierzch zapadł szybko.
Spoglądaliśmy na niebo i podziwialiśmy gwiazdozbiory.



Usłyszałam szelest za nami,Damon chyba nie.Wstałam szybko i zauważyłam w krzakach żółte ślepia.Zza nich wyszedł ogromny,czarny wilk.


To nie był jeden z psów-wampirów na szczęście,ale i tak powiadomiłam mojego kompana o "towarzyszu".
-Damon,wstawaj.-powiedziałam.Wstał i spojrzał na mnie,nie wiedział o co chodzi.-Zobacz za mnie-powiedziałam,a ten otworzył szeroko pysk.
-Chodu i to już-mruknęłam do Dam'a i po cichu wycofaliśmy się z pola  widzenia wilka.
-Po co szliśmy,mogłem mu przyłożyć-powiedział.
-Chyba sobie żartujesz,machnął by łapą i już by ciebie nie było-fuknęłam-co ty sobie myślisz?

Damon?

Jedna mała sprawa

Mam prośbę do was wszystkich. Jak wchodzicie na sforę to jak widzicie jakieś opowiadanie do dokończenia to proszę dokańczajcie. Ja rozumiem jak ktoś musi dokończyć 4. Wtedy wystarczy nawet jedno ale żebyś cię brali dużo udziału. A zwłaszcza jak piszecie na chacie ,, Hej'' to widzę że jesteście. Przyłapałam tak kilka osób. Wiem że uznacie że dużo się czepiam ale ja chcę jak najlepiej dla tej sfory. No i już taka ja jestem.

~Z poważaniem Mashine

Nowy Sojusz!

Mamy nowy sojusz z watahą


                                                                 Shadow Wolf



Zapraszamy!!!

Od Mashine- CD opowiadania Aceland

Popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Przecież widzimy się codziennie!-powiedziałem.
- Hehe...-uśmiechnęła się.- No tak.
Weszliśmy razem do jaskini gdzie zastaliśmy grających w coś Ferraro, Coco, Quiet i Snowy'ego. Podszedłem do niech i zapytałem.
- W co gracie?-rzuciłem pytanie.
Na widok mnie wszystkie psy, łapami przykryły kartkę papieru na której coś pisali.
- A nic.- szybko odpowiedział Ferraro.
- Mhmmm...-pociągnąłem.- Czy aby na pewno?
- Tak.-powtórzył.
- My wcale nie robimy planu jak odkręcić Snowy'ego od wyjazdu na obóz.- uśmiechnęła się Coco po czym od razu szybko przykryła łapą buzię.
- Coś ty zrobiła?!?!-krzyknął Nuki.
- Przepraszam...-szepnęła.
Snowy padł na ziemię i westchnął bardzo głęboko. Podszedłem do Snowy'ego i powiedziałem mu na ucho.
- Słuchaj.-szepnąłem.- Ja też tego nie popierałem...
- To czemu się zgodziłeś?!-szepnął teraz on.
- Musiałem...-szepnąłem ostatni raz.- Przepraszam.
Ace podeszła do syna i powiedziała.
- Pojedziesz na ten obóz i tyle!-zdenerwowała się lekko.
- Ace spokojnie.-uciszyłem ją nieco.- Porozmawiaj z nim spokojnie...

Aceland? 

PS: My przecież mieszkamy w jednej jaskini ;__;

Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a

Wtuliłam się w jego puszystą i o dziwo jeszcze ciepłą.
- Owiele...-powiedziałam.- Dzięki.
- Drobiazg.-uśmiechnął się i przestał przytulać.
Dopiero teraz zdążyłam się rozejrzeć. Na przeciwko nas sięgały wysoko wieżowce. Dzięki nadchodzącemu zmroku miasto rozbłysło różnego typu światło. Wyglądało to pięknie. Gwiazdy na niebie i jeszcze niby na ziemi. Rozmarzyłam się do baaaardzo głębokiej przyszłości. Nie będę myśleć za dużo bo znowu powiem coś bez mojej zgody.
- Nad czym się tak zastanawiasz?-zapytał.
- Aaaa...-uśmiechnęłam się.- Takie tam moje głupie marzenia.
- Czemu głupie?-uśmiechnął się.- Przecież jest możliwość że się spełnią.
- Te marzenie...-powiedziałam.- Akurat wątpię że się spełni.
- Jakie jest to marzenie?-zapytał z ciekawością.
- Nie mogę powiedzieć.-zachichotałam.- Bo wtedy to już na pewno się nie spełni.
- Haha!-zaśmiał się.- Może i masz racje.
- A ty?-zapytałam.- Masz jakieś marzenia?

Cheroon?

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Zaśmiałem się.
- Ale ten Techno miał pomysły.-przyznałem.
- No nie?-uśmiechnęła się.- Nie wierze że walczyłam z moim przyjacielem i to do tego z dzieciństwa.
- Zdarza się.- powiedziałem.- Nawet rodzeństwo prowadzi ze sobą walki.
- Ale to rodzeństwo.-zaprzeczyła.- Rodzeństwo zawsze ma sprzeczki.
Wzruszyłem ramionami. Patrzyliśmy na zachodzące słońce. Było coraz bliżej ziemi. Co chwila chowało się coraz mocniej i mocniej. Kiedy już zaszło wstaliśmy i wracaliśmy do jaskiń. Po drodze gadaliśmy:
- Ale przyznaj że ten zachód słońca był równie piękny.-uśmiechnąłem się.
- No jasne. Ale...
- Nie kończ!-przerwałem jej.- Tyle przyjemności mi wystarczy.
Qet uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Po drodze jej jaskinia była jako pierwsza. Przytuliłem ją na pożegnanie i poszedłem dalej do mojej. W jaskini zauważyłem że Snowy się pakuje.
- Co jest bracie?-zapytałem.
- Jadę na jakiś obóz...-westchnął.
- Po co?!-zdziwiłem się.- Jesteś już dorosły! Obozy są dla szczeniaków!
Snowy przyznał mi racje. Nie mogłem pozwolić na to żeby mój brat ośmieszał się w taki sposób. Poszedłem porozmawiać z rodzicami. Niestety zastałem tylko mamę.
- Mamo gdzie tata?-zapytałem z początku.
- Poszedł na polowanie.-odpowiedziała.
- To nic. Porozmawiam z tobą OK?-zapytałem.
Mama kiwnęła głową.
- Mam pytanie.- powiedziałem.- Po co wysyłacie Snowy'ego na jakieś głupie obozy dla szczeniaków?!
- Ma tam poznać swoich rówieśników.-zaczęła tłumaczyć.- Sam widzisz że tu poza nami nikogo nie ma.
- To ja już mu to mogę łatwo załatwić!-zdenerwowałem się.- Zastanów się nad tym to bez sensu.
I poszedłem spać do mojego ''pokoju''. Nazajutrz nie odzywając się z rana do matki poszedłem spokojnie na spacer w nadziei że spotkam Qet. Na szczęście tak się stało. Zaproponowałem Qet pewne miejsce.
- No to gdzie idziemy?-zapytała się.
- Może do alei Zakochanych?- uśmiechnąłem się.

Qetsiyah?