niedziela, 13 marca 2016

Od Suzzie - CD opowiadania Meversue'a

Odeszłam, nadal zdenerwowana. Mógłby czasem się pohamować!
W ogóle nie powinien wtrącać się w moje życie! Zacisnęłam powieki. Nie wiem czemu, poczułam na policzkach łzy (ach, te wahania nastrojów). Usiadłam tam, gdzie stałam. Nie dam sobą pomiatać. Jeszcze zobaczymy kto będzie górą.
Zobaczyłam na swej drodze całującą się parę. To mnie do końca wyprowadziło z równowagi. Łkając, biegłam na oślep przed siebie co i rusz wpadając na jakieś krzaki i tym podobne. Nie wiedziałam co robić. Drugi raz jestem w takiej rozsypce.
 Po półgodzinnym biegu położyłam się pod jakimś drzewem, starając uspokoić walące serce. Tu mogłam się powoli wyciszyć.

Jestem tu już ponad dwadzieścia cztery godziny. Nic nie jadłam ani nie piłam więc stałam się osłabiona. Nie czuję się jednak głodna. Wiem, że mam gorączkę. Zaczęłam majaczyć. Ostatkiem sił zaczęłam biec z powrotem do sfory. Chcę mi się wymiotować. Jestem o krok od omdlenia.
Droga powrotna zajęła mi aż trzy godziny. Pierwszą osobą jaką spotkałam był, o ironio, Meversue. Chciałam odejść, odwrócić się, ale nic nie zdążyłam zrobić.
Padłam skrajnie wycieńczona na ziemię, tuż pod łapy psa.

Mever? ;P

Brak komentarzy: