niedziela, 31 stycznia 2016

Od Bitter Sweet'a - C.D opowiadania Gracy

  Bitter cicho westchnął, po czym usiadł na zimnym kamieniu. Nie miał pojęcia, co w tej chwili mógł powiedzieć suczce, chociaż wiedział, co czuła. Też stracił całą swoją rodzinę, ale z pewnością nie był z nią zżyty tak jak ona. Zauważył jednak, że z rzeczami, którymi dostała od brata obchodziła się zupełnie inaczej, niż ze wszystkim innym. Owczarek przyjął do wiadomości, że to z nim spędzała najwięcej czasu, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Suczka krzątała się po całej jaskini, zbierając przy tym kilka rzeczy, większość z nich była zabarwiona na różowo i niebiesko. Gdy uzbierał się już całkiem pokaźny stosik, Grey położyła na nim zwitki kolorowej włóczki, a następnie wyrzuciła przed wejściem do jaskini. Sweet ostrożnie podszedł do sterty przedmiotów i zaczął bawić się nitkami, zupełnie jak kot. Kiedy głośniej warknął, suczka cicho chrząknęła. Odwrócił się w jej stronę, a ta uniosła brew. Była naprawdę blisko do parsknięcia śmiechem.
  - Robisz porządki? - zapytał pies, zamiatając łapą włóczkę.
- Powiedzmy.. - westchnęła Gracy, wracając do swojego mieszkania.
Bitter szeroko ziewnął. Robiło się już późno, dlatego też zdecydował, że pójdzie do domu.
- Gracy? - mruknął cicho, gdy był już w progu jaskini.
- Co znowu? - zapytała, odwracając się w stronę owczarka.
- Lepiej to zostaw. - wskazał pyskiem poduszkę, na której roiło się od napisów "Aurora".
Suczka zmarszczyła brwi i prześwietliła poduszkę.
- A ty lepiej już idź. - zaśmiała się, po czym wyprowadziła Bitt'a z jaskini. Kiedy pies był już na zewnątrz, dostrzegł, że Grey też gdzieś wyszła.
Gracy? ' v '

Od Scarlett - CD opowiadania Shasty

Nie odpowiedziałam, nadal idąc zamyślona przed siebie.
- Heej! - krzyknął znów. - Słyszysz?
- Czasami myślę, że moje życie to jeden wielki błąd - odpowiedziałam, nie koniecznie na zadane przez niego pytanie.
- Czemu? - zapytał. Był zdziwiony, bo po raz pierwszy byłam tak poważna.
- Nic mi się nie układa... Rodzice i część rodzeństwa odeszli, dziadek nie żyje, babcia, ciocie i wujkowie również odeszli... Nie mam nikogo... Może lepiej będzie jak też odejdę.
- No co ty gadasz? - dotknął łapą mojego policzka. - Wszystko się ułoży...
Chwilę później już przytulałam się do zaskoczonego psa...


Shasta?

Od Nesty - CD opowiadania Wezy

- Mamo! Patrz co mamy! - do moich uszu dotarł roześmiany głos Ashley.
Zatrzepotałam powiekami. Właśnie pogrążałam się w słodkim śnie, jednak moja córka to przerwała. Mruknęłam coś pod nosem. Chwilę później moje dzieci wpadły do jaskini, a za nimi wszedł Weza, ciągnąc za sobą obiad. Wskazał mi martwe zwierzę, zachęcając do jedzenia.
- Nie jestem głodna - położyłam uszy po sobie, zaciekle drapiąc się za uchem. Pod łapy spadła mi kępka sierści.
- Nie żartuj - mój partner pociągnął mnie za łapę do jedzenia, które było już zjedzone w jednej czwartej przez szczeniaki.
Zaparłam się, a coś podskoczyło mi w brzuchu. Weza napierał, a ja kręciłam głową powstrzymując się od zwymiotowania. Nagle upadłam.
- Nesty? Nes! Co się dzieje?! - głos mojego partnera cichł powoli w moich niesłyszących uszach...

Odzyskałam świadomość nagle, budząc się jakby oblana kubłem zimnej wody. Słyszałam w pobliżu głosy, więc nie otworzyłam powiek, by usłyszeć o czym toczy się rozmowa.
- Tato, co się stało mamie? - drżący głos Colin'a mnie zranił.
- Mama jest bardzo ciężko chora - te słowa, dobiegające z pyska Wezy podziałały na mnie otrzeźwiająco. Przerażono otworzyłam oczy.
- Jak to?! - krzyknęłam.
Zi podszedł do mnie i szepnął tak cicho bym tylko ja usłyszała:
- Jesteś śmiertelnie chora... Ale jeszcze nie wiemy na co.

Weza?

Winner odchodzi!


https://drscdn.500px.org/photo/110750291/m%3D2048/bb1cb37525d38bff915e910b6a25fe61Imię : Winner (z ang. Zwycięsca)
Ksywka : Win.
Głos Angel With a Shotgun
Rasa : Owczarek Australijski.
Wiek : 3 lata
Płeć : Pies
Stanowisko : Sprinter.
Rodzina : Gdzieś tam ich ma.
Partner : -
Charakter : Winner jest pewnym siebie młodzieńcem. Lubi szaleć niczym szczeniak. Wie dużo o życiu. Gdy ktoś zaczyna się z nim kłócić, nie wdaje się w dyskusje tylko próbuje zakończyć spór. W przeszłości, z powodu jego sławy wiele suczek "zakochiwało" się w nim. Wszystkie pragnęły z nim być. On był - i jest - mądry, na związki się nie zgadzał, bo wyczuwał podstępy. Win jest prawdomówny. Woli powiedzieć komuś prawdę, choćby bardzo bolesną niż go okłamywać. Pomoże każdemu, kto na tą pomoc zasługuje. Potrafi pocieszyć. W każdym znajdzie chociaż odrobinę dobra. Jego pasją jest bieganie. Jest szybki. Nikt go nie dogoni. Winner jak każdy się czegoś obawia. W jego przypadku to... odrzucenie. Nigdy się jednak z czymś takim nie spotkał. Wszyscy go uwielbiają. Daje dobre rady. Chciałby zostać ojcem, to jego marzenie...
Historia :
Wyobraźcie sobie... Hodowla czempionów. Salon. A na dywanie, w salonie, leży suczka rasy Owczarek Australijski. I właśnie rodzi.
Minuty, potem godziny pełne bólu mijają. I w końcu...
Siedem szczeniaków. Suka wylizuje je, popycha nosem, by zaczęły pić mleko. Idealny obraz kochającej się rodzinki.
***
Rok później, jeden ze szczeniaków, szczególnie uzdolniony po raz pierwszy bierze udział w wyścigu. Dobiega do mety, zanim inne psy przebiegną choćby połowę trasy. Wygrywa.
A potem bierze już co drugi dzień udziały w biegach. Każdy wygrywa. I tak prawie przez dwa lata. Jest baaardzo sławny, wszyscy go znają. Inne psy zazdroszczą, suczki się zakochują. Gdy ten pies, nazwany Winner'em, ma niecałe 3 lata, ucieka. Prawie miesiąc szuka ostoi. I w końcu ją znajduje. W Sforze Psiego Uśmiechu. Ma nadzieję na nowe przygody.
Upomnienia : 0/4
 Kontakt : ♥♥♥Tommy♥♥♥


Powód: Uznał, że to nie jest miejsce dla niego

czwartek, 28 stycznia 2016

Od Gracy– CD opowiadania Bitter Sweet'a

–Wątpie byś chciał słuchać tak bezsensownej historii– westchnęła, nakrywając nos ogonem. –Psy które od maleńkiego darzyłam miłością tak po prostu sobie odeszły– burknęła, podnosząc lekko łeb i spoglądając na bałagan roztaczający się wokół nich.
–Ktoś z twojej rodziny odszedł?– zapytał Sweet, podnosząc jedną brew do góry. Suka usłyszawszy te słowa cicho warknęła.
–Te psy, to nie jest żadna moja rodzina– podniosła się momentalnie, marszcząc nos. –Od dzisiaj są mi obcy– dodała, mimo że to zdanie opronie chciało jej przejść przez gardło. Popatrzyła na szklany kubek, który leżał na podłodze w kawałkach i wzięła jeden z nich.
–Będziesz się cięła?– zapytał lekko zdenerwowany Bitter. –Nie bądź głupia– mruknął po czym zamilkł, ujrzywszy, że Gracy patrzy na niego spode łba.
–Spokojnie– wzięła do łapy inne kwałki szkła. –Nie chę mieć tu po prostu takiego bajzelu– westchnęła, składając kubek w całość. Był na szaro-czerwony napis „Karaluchy”. Nadal nie wiedziała co miał na myśli twórca kubka robiąc go.
–Dostałam go od Harry'ego– podniosła lekko łapę, by nie zepsuć słabej struktury kubka i zdała się na niewielki uśmiech. Mimo wszystko, było to miłe wsponienie. –Kiedyś chodził po polu i znalazł go, a później dał go mi, opowiadając, że to specjalny dar wyłącznie dla mnie– dokończyła, po czym delikatnie odstawiła przedmiot. Zwróciła teraz łeb w stronę Bitter Sweet'a, próbując z pyska odczytać jego emocje. Zdawała sobie sprawę, że może być znudzony jej opowieściami.
–Jak myślisz dlaczego odeszli?– rzuciła, patrząc wyczekująco na psa. Ten zmieszany zamyślił się po czym otworzył pysk.
–Może po prostu musieli– wzruszył lekko ramionami –Mieli coś na sumieniu, co musieli zrobić– mruknął. Suka westchnęła i jeszcze raz rozejrzała się po jaskini. Nagle wstała i zrobiła dosyć pewny krok w stronę Sweet'a. Wyciągnęła łeb, jednak gdy dotknęła nosem jednego z włosów psa, odsunęła się, przekręcając łeb i omijając Bitter'a. Chciała się teraz do kogoś przytulić. Tyle. To był jednak zbyt spontaniczny ruch jak na nią. Grey dosyć zmieszana, zaczęła jakgdyby nigdy nic zaczęła sprzątać nitki z szalika.

Bitter? Szalona Grey xd

Od Melisy

Wiadomość o zaginięciu mojej kochanej rodziny, totalnie załamała moje serce. Nie mogłam znieść faktu, że już nigdy ich nie zobaczę. Razem z Zejderem opuściłam nasz rodzinny dom, pełny wspomnień. Pokonaliśmy gęsty las. Jednak po chwili znaleźliśmy się na potężnej łące, kiedy mój brat powoli tracił sił na dalszą wędrówkę, tracił jakiekolwiek myśli, iż uda nam się znaleźć jakąkolwiek sforę.
-Zejder, uda nam się, nie możemy się przecież teraz poddać, znajdziemy tę sforę- powiedziałam z nadzieją- tak jak i naszą rodzinę...- z nagłym jej brakiem
-Masz rację.. Musimy iść dalej- powiedział z lekkim uśmiechem. Po chwili ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy się w nieznanym dla nas mieście, nie chcieliśmy zostać tam dłużej, po tym co ujrzeliśmy. Biegliśmy ile sił w łapach, kiedy ujrzeliśmy totalnie inne miejsce, od ujrzanego przedtem. Nasza nadzieja się spełniła, znaleźliśmy się w sforze. Zejdera to ucieszyło, lecz ja, czułam się trochę niezręcznie. Przestraszyłam się. Razem z bratem podeszliśmy do jednego z członków sfory.
-Jestem Zejder, a to moja siostra Melisa
Jocker?

środa, 27 stycznia 2016

Od Bitter Sweet'a- C.D opowiadania Gracy

  Owczarek uważnie obserwował wszystkie poczynania Grey. Co kilka minut przerzucał swój wzrok na nitki, które w tamtej chwili były niemal wszędzie. Nie posiadał żadnej informacji, która swobodnie wyjaśniłaby dziwne zachowanie suki, dlatego też siedział cicho i poczekał, aż skończy wyżywać się na wielokolorowym, niewinnym ręczniku.
 Kiedy otworzył powieki, nie zobaczył już śnieżnobiałej, spokojnej suczki. Widział tykającą bombę, której sierść wyglądała na szkocką kratę.
- Uspokój się! - warknął, podchodząc bliżej do Gracy.
Ta jednak nic nie powiedziała. Skierowała wzrok na Sweet'a, zeskoczyła z półki i rzuciła mu gniewne spojrzenie. Owczarek złapał ją za ramię i mocno potrząsnął, jakby chciał wybudzić sukę z głębokiego snu. Przez cały czas mieli podniesiony ton, a od czasu do czasu warczeli, zupełnie jak podczas wstępu do walki. Gdy mieli rzucać się sobie do gardeł, Grey się uspokoiła. Rozluźniła się i opadła na ziemię, strącając szklany kubek. Mamrotała coś pod nosem, po czym po prostu zasnęła. Bitt, nadal najeżony jak kot, wrócił do swojego domu i ugryzł wcześniej upolowanego jelenia, paskudząc przy tym niemiłosiernie.

* * * * * * * * *
 Po upływie godziny pies zawrócił w stronę jaskini Gracy. Wyjrzał ostrożnie zza kamiennej ściany. Suczka leżała, jednak ślepia miała szeroko otwarte.
- Lepiej? - zwrócił się w jej stronę.
Ta pokiwała łbem, tylko na chwilę patrząc mu prosto w pysk.
- A teraz powiedz, co się stało. - westchnął, a następnie klapnął na nitkach.

Gracy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Od Stanley'a - CD opowiadania Avalon

       Z Avalon rozstałem się przy rozwidleniu. Byłem tak zmęczony, że nie dałem rady proponować herbatki, czy chociażby odprowadzenia.

       Po raz pierwszy od dłuższego czasu należycie się wyspałem. Być może potrzebowałem nie tylko zmęczenia fizycznego, a również psychicznego. W każdym razie szczeniakom udało się to i to.
       Wstałem dość późno. Słońce co prawda dopiero wyszło zza horyzontu, ale zazwyczaj nie przegapiam ani sekundy jego wędrówki. Siadam na kamieniu i oczekuję jego pojawienia. Czasem godzinę, czasem pół, do czasu, aż całkowicie się wyłoni. Nie chcę żeby od rana było same.
       Zaraz po porannej przebieżce, udałem się do jaskini Avalon. Chciałem zobaczyć co u niej. Nawet jeśli nie widzieliśmy się zaledwie kilkanaście godzin, to i tak chciałem się z nią spotkać. Dowiedzieć się jak się czuje, co robi.
       Szedłem radośnie nucąc, do miejsca z którego można było zobaczyć jej dom. Już miałem zamiar podbiec, gdy nagle uświadomiłem coś sobie. Może ona nie chce się ze mną widzieć? Może ma mnie dosyć? Dosyć moich żartów, wygłupów, niepoważnego podejścia do życia. Jak dotąd nie spotkałem nikogo, kto by mnie specjalnie polubił. Zazwyczaj mówili mi to w prost, a Av najwyraźniej nie ma śmiałości. Zrobiło mi się głupio, że tak się narzucam.
-Stan? - rozległ się głos za moimi plecami, więc chcąc nie chcąc odwróciłem się.
Stała tam Avalon i wpatrywała się we mnie lekko zaniepokojona.
-Coś się stało? - spytała. - Wyglądasz tak jakoś... Inaczej.
-Nie, nie - odpowiedziałem zbyt szybko. - Ja... Pójdę już.
Zamierzałem ruszyć w drogę powrotną, gdy mnie zatrzymała.
-Czekaj! - Wyprzedziła mnie i zabiegła drogę. - O co chodzi? Tylko nie kłam, bo nie umiesz.
-Yy... - zacząłem. - Ja... Ja chciałem się ciebie o coś spytać, ale...
Miałem zamiar zakończyć swoją wypowiedź "ale", lecz suczka niewerbalnie dawała mi sygnały, że nie odpuści.
-...Czy ty mnie lubisz? - zdecydowałem się zadać to pytanie zamiast "czy masz mnie dosyć?".
Westchnęła.

Avalon?

Nowa szuczka- Melisa!



Imię : Melisa
Ksywka : Mela
Głos : Emily Jane
Rasa : Duck Retriever
Wiek : 5 lat
 Płeć : Suczka
Stanowisko : Wojownicy Południowi
Rodzina : Brat Zejder
Partner : Chciałaby, aby któryś, wypełnij jej kochające serce
Charakter : Przede wszystkim przyjacielska. Szczera, zaufana, miła, kochająca, z poczuciem humoru, posłuszna, opiekuńcza. Jej jedyne wady, to duża wrażliwość, oraz łatwo wierność. Uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi.
Historia : Dnia, kiedy jego rodzina miała wypadek samochodowy, Mela została w domu. W oknach domu widziała potężną śnieżycę. Była bardzo przestraszona. Kiedy ktoś otworzył drzwi, Mel ze strachu ledwo stała na łapach. W progu ukazał się jedyny Zejder, wszystko jej wytłumaczył i wtulił w siebie zrozpaczoną siostrę. Razem wyruszyli w poszukiwaniu pomocy, kiedy natrafili na sforę.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : zuzik980@gmail.com

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Od Bitter Sweet'a CD opowiadania Locked'a

- Stary, zluzuj! - warknął owczarek jeszcze groźniej, niż wówczas Lock.
- To odpowiedz. - rzucił oschle, uwalniając psa z uścisku. - Co. To. Ma. Być?!
Sweet lekko się wzdrygnął. Nie czuł się normalnie, raczej jak odurzony. Ale kto normalny wcieliłby się w rolę dilera, kiedy większość sfory opłakuje straty po wojnie? Owczarek przyłożył łapę do czoła. "Może mam gorączkę? " - pomyślał. Lecz jego temperatura była przyzwoita, nawet jak na zimę.
- Ile zapuszczałeś? - zapytał Bitt, ze złośliwym uśmiechem na pysku.
 Co jakiś czas parsknął śmiechem, co jeszcze bardziej irytowało Locked'a. W końcu jednak uznał, że nie ma co iść na kompromis. Odpuścił sobie jakichkolwiek kłótni, po czym owczarka z jaskini. Zaprowadził go do jaskini, w której ktokolwiek mógł mu pomóc. Trafili na rudą tollerkę.

* * * * * * * *
 - Jesteś zwykłym ćpunem, Sweet. - wyznała, również śmiejąc się jak oszalała. - A Ty chodź..
- Locked. Jestem Locked. - przerwał jej Open.
- ... Locked, zmyję Ci to świństwo.
To powiedziawszy wzięła [kielich z krwi mojej, światłość ze światłości] niewielką chustkę i obmyła psu pyszczek.
- Jak dzieci! - uśmiechnęła się, kiedy już wyszli.
 Bitter całkowicie się ocknął. Ostrość jego wzroku uległa natychmiast się unormowała.
- Co mnie trafiło? - zapytał Locked'a, ciągnącego go do jaskini.
- Narkotyki - mruknął w odpowiedzi pies.
" Narkotyki w sforze? Cóż.. Dziwne. Ale fajnie, że chociaż raz spróbowałem" - pomyślał Bitt, po czym parsknął śmiechem.
Locked? XD

Od Gracy– CD opowiadania Bitter Sweet'a

Grey przekręciła łeb, lecz wzruszyła ramionami i wzięła przedmiot. Owinęła nim sobie szyję i wypięła dumnie pierś.
–Ręczników się chyba tak nie nosi– Bitter przewrócił oczami, lecz suka nie zwróciła na to uwagi. Podziękowawszy wyszła z jaskini psa, zaczęła kierować się do swojej, dumnie pokazując na wszystkie strony co przed chwilą zdobyła. Mimi że był to krótki odcinek, przeszła go dumnie. Gdy wkroczyła do swojej jaskini, delikatnie zdjęła ręcznik i położyła na półce ze wszystkimi pamiątkami. Po pozostawieniu przedmiotu, usiadła przy kamiennym stole, na którym leżały jeszcze kawałki sarny. Gracy oblizała delikatnie wargi, po czym wbiła je w mięsiwo.
  –Gracy!– krzyk Aresa był przeraźliwy. Suka podniosła łeb i spojrzała na niego pytająco. Ten zdyszany wbiegł do jej jaskini i położył na jej barku łapę.
–Co się stało?– zapytała Grey, próbując zachować spokojny ton.
–Tato... Aurora...– Ares robił przerwy, podczas których nabierał oddechu. –Oni... Odeszli. Wszyscy– spojrzał na Grey. Ta na początku próbując opanować wszystkie myśli, zamknęła mocno powieki. Zaraz jednak parsknęła głośnym, ironicznym śmiechem.
–I dobrze– warknęła, spoglądając na brata –Nie są oni do szczęścia potrzebni– dodała, wstając z miejsca.
–Ale Grey...
–NIE POTRZEBUJĘ– krzyknęła, pokazując kły –Idź już– syknęła, skacząc na skalną półkę. Ares posłusznie wyszedł z jaskini. Gracy przez chwilę leżała w miejscu, jednak zaraz cała jej jaskinia przeobraziła się w pole po bombardowaniu. Zaczęła rzucać wszystkimi rzeczami związanymi z jej rodziną, krzycząc co raz „Nienawidzę”.
–Halo?– wtrącił się głos Bitter'a, który szybko zrobił unik przed lecącymi kamieniami –Wszystko dobrze?
–Nie– warknęła, biorąc własnoręcznie zrobiony szalik Aurory –Jeb*ny świat. Zero sprawiedliwości– znów warknęła, po czym, wokół niej zaczęły latać kolorowe nitki.

Biteł? Lel XD

Od Locked'a- CD opowiadania Bitter Sweet'a

Przy ognisku było ciepło i jasno. Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Razem z Bittem dołączyliśmy do tych pogaduszek. Świetnie nam się gadało ale w pewnym momencie poczułem wycieńczenie. Powieki robiły się ciężkie i wisiały mi do połowy oczu. Sweet to zauwarzył i zaproponował to żebyśmy już wracali. Posłuchałem przyjaciela i poszedłem do swojej jaskini. Będąc w niej od razu upadłem na posłanie. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem powieki całkowicie. Z rana obudził mnie śmiech Bitter Sweet'a. Wybiegłem z jaskini i zobaczyłem go siedzącego przed moją jaskinią płaczącego ze śmiechu. Kiedy wyszedłem jeszcze bardziej zaczął się śmiać. Przekrzywiłem łeb.
- O co ci chodzi?- zdziwiłem się.
Owczarek nie przestawał się śmiać. Przewróciłem oczami i go wyminąłem. Poszedłem wziąć kąpiel w jeziorze. Gdy do niego wchodziłem zauważyłem swoje odbicie. Miał narysowane to pod nosem.




- Zabiję go!
Pobiegłem do Bitter Sweet'a zasłaniając łapą głupi malunek. Gdy już byłem przed jego jaskinią wbiegłem do niej bez pytania. Przycisnąłem Bitter'a do ściany i warknąłem.  
- Ty to zrobiłeś?- warknąłem.
- Ale co?- zdziwił się zdezorientowany pies.
- No to.- odsłoniłem łapą rysunek.
Bitter znowu zaczął się śmiać pod nosem.
- To ty czy nie?!

Bitter Sweet? Spokojnie Lock wyluzuje xd

Od Locked'a- CD opowiadania Elaine

Przez resztę drogi Elaine podnosiła wysoko łapy i patrzyła na ślady jakie zostawia. Ja patrzyłem na nią zza ramienia z czułym uśmiechem. W końcu dotarliśmy na pole naszej bitwy. Było tam jeszcze dużo krwi i martwych psów gdyż nie zdążyli wszystkich pochować. Usiadłem na środku pola i zamyśliłem się. Pomyślałem co by było gdybyśmy przegrali? Musieli byśmy uciekać i zostawić te wszystkie wspomnienia związane z terenami tej sfory. Siedziałem tak i na samą myśl o przegranej kilka łez spłynęło mi po policzku. Na szczęście silny wiat je rozwiał i jak El do mnie podeszła nie było widać że płakałem. Usiadła obok mnie w tej samej pozycji.
- Nad czym tak myślisz?- zapytała.
- Zastanawiałem się co by było gdybyśmy nie wygrali wojny.- szepnąłem zgorszony.
- Byśmy musieli uciekać.
- I zostawić te wszystkie tereny? Wspomnienia związane ze sforą?- podniosłem głos.- Nigdy!
- Może i masz rację ale nie wiem czemu przychodzą ci do głowy takie myśli.- suczka podniosła jedną brew.
- Nie rozumiem.- odwróciłem głowę w jej stronę.
- No bo przecież nic nam nie jest i wygraliśmy a upiorów nie ma.- powiedziała.- Więc zero powodów do smutku.
Zamyśliłem się na chwilę (ponownie). Mnie nadal tępi jedna sprawa w której nigdy nikomu się nie przyznam. No może Bitter'owi bo to mój przyjaciel i jako wilk tej samej płci powinien mnie zrozumieć. Popatrzyłem jeszcze raz na Elaine która patrzyła przed siebie na lecące w oddali ptaki. Przybliżyłem swoje wargi do jej policzka i lekko ją pocałowałem w policzek. Było to tak delikatne że ledwo to poczuła. Odwróciła się w moją stronę i przyłożyła łapę do policzka.
- Przepraszam... Ale cieszę się że żyjesz.- skuliłem się.

Elaine?

sobota, 23 stycznia 2016

Od Wezy– CD opowiadania Nesty

Weza spojrzał na partnerkę z uśmiechem i polizał ją po nosie.
–ASHLEY!– usłyszeli krzyk Colina. Para odwróciła się w jego stronę.
–Colin, mieliście być cicho– powodział Weza stanowczo, patrząc na szczeniaka.
–Ale ona mnie ugryzła!– zawołał, wskazując łapką na pękającą ze śmiechu Ashley. Pies westchnął i usłyszał cichy śmiech Nesty. Odwrócił łeb w jej stronę i popatrzył na nią pytająco.
–Już spokojnie– Nes posłała ciepły uśmiech szczeniakom –Ashley?– podniosła brew do góry, patrząc na Ash.
–Ja– podniosła się, podbiegając do Nesty. Ta położyła jej łapę na łebku, lekko go gładząc.
–Idź...
–...emy na polowanie– wtrącił się Weza, patrząc jak mała Ash podskakuje wesoło do góry i uśmiechnął się. Zaraz również znalazł się obok niej Colin, który również chciał iść.
–Flynn?– Owczarek popatrzył jak ten kładzie się obok Nesty, mówiąc "nigdzie nie idę". Pies przewrócił ze śmiechem oczami i z pozostałą dwójką poszedł na polowanie.
–Na co polujemy?– odezwał się Colin, dorównując kroku Wezie.
–Sarny– rzucił krótko, ponieważ zdobycz była za pobliskim drzewem –Patrzcie i uczcie się– powiedział do szczeniaków i pobiegł, zwinnie skacząc na zwierzynę. Wbił w nią kły i powrócił do dzieci, które zachwycone śmiały się i klaskały.
–Chodźcie– zaśmiał się Weza i wziął zdobycz na plecy.

Nesty?

piątek, 22 stycznia 2016

Aurora, Rachel, Indiana, Harrison, Syriusz, Ross odeszli!


http://fotopsy.annasychowicz.pl/wp-content/uploads/2013/08/bialy_owczarek_szwajcarski.jpgImię : Aurora
Ksywka : Aura, Ror, Róża

Głos : Mulan
Rasa : Owczarek szwajcarski i Owczarek niemiecki
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Stanowisko : Tropiąca
Rodzina : Rodzice- Skyres [*] i Indiana Rodzeństwo- Honey, White, Ares, Harrison, Walter, Rio, Vivianne, Gracy, Oli
Partner : -
Charakter : Aurora jest delikatna jak kwiat. Łatwo ją obrazić, ale trudno odzyskać jej zaufanie. Rodzeństwo często się z niej śmieje z powodu bycia najsłabszym szczeniakiem z miotu. Bardzo interesuje ją patrzenie na polowania ojca. Uważa go za kogoś nadzwyczajnego.
Historia : Urodziła się w SPU
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Queenpola2003




 
Imię : Rachel photo Ruckus12mths3-1.jpg
Ksywka : Rachi, Ray, Wasza Wysokość
Głos :  Selena Gomez
Rasa : Border Collie
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Stanowisko : Wojownik Północny
Rodzina :
Tata - Syriusz
Mama - Madeline
Rodzeństwo - Alex, Ross, Poppy, Lea
Wujek - Indiana
Ciocia - Skyres [*]
Kuzynki/Kuzynowie - White, Ares, Aurora, Harrison, Honey, Rio, Oli, Vivianne, Walter, Gracy
Partner : Dawniej Jocker
Charakter :Wesoła, czasem (ale bardzo rzadko) arogancka, pomaga osobom, które na to ,,zasługują'', ma ducha rywalizacji.
Historia: Narodziła się w Sforze Psiego Uśmiechu
Kontakt : Queenpola2003 



Imię: Indiana
Ksywka: Indy
Głos: Michael Jackson
Rasa: Owczarek szwajcarski biały
Wiek: 5 lata
Płeć: pies
Stanowisko: wojownik wschodni
Rodzina:
Przybrany brat - Syriusz
Młode - White, Ares, Aurora, Harrison, Honey, Rio, Oli, Vivianne, Walter, Gracy
Partner:Skyres [*]
Historia: Urodził się w rodzinie championów, ale matka umarła po porodzie a ojca nie znał. Nie lubił wystaw, ale musiał w nich uczestniczyć. Uciekł. Błąkał się, aż Alfa pewnej sfory spotkała go. Dołączył tam i obiecał sobie, że nigdy nie odejdzie.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Queenpola2003
 
 
 

Imię : Harrison
http://www.tapeta-liscie-niemiecki-owczar-trawa.na-pulpit.com/zdjecia/liscie-niemiecki-owczar-trawa.jpeg Ksywka : Harry, Har, Harris,
Głos : UZUPEŁNIJ!
Rasa : Owczarek szwajcarski i owczarek niemiecki
Wiek : 4 lata
Płeć : Pies
Stanowisko : Wojownik północny
Rodzina : Rodzice- Skyres i Indiana Rodzeństwo- Honey, White, Ares, Aurora, Walter, Rio, Vivianne, Gracy, Oli
Partner : Szuka
Charakter : Harris jest bardzo samodzielny. Najsilniejszy z miotu, zawsze dostaje to co chce. Często daje rady innym. Może jest tajemniczy, ale czasem się komuś zwierzy. Chciałby spotkać suczkę rasy samojed, najlepiej gdyby się urodziła w podobnym czasie co on. Uważa, że wszystko co robi Aurora jest ,,Umpa Lumpa''.
Historia :
Urodził się w SPU
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Queenpola2003
 
 
 
 
Imię : Syriusz
Ksywka : Syr
Głos : We The Kings
Rasa : Border Collie
Wiek : 8 lat
Płeć : Pies
Stanowisko : Tropiący
Rodzina :
Przybrany brat - Indiana
Młode - Ross, Rachel, Alex, Poppy, Lea
Bratanice - Honey, Vivianne, Gracy, Aurora
Bratankowie - White, Ares, Harrison, Rio, Oli, Waltr
Partner : Madeline 
Historia : Urodził się w schronisku. Pewnej nocy uciekł, ale wpadł pod koła samochodu. Cudem udało mu się przeżyć. Przygarnęła go rodzina z białym psem - Indianą. Stali się nierozłączni. Indiana uciekł, on jakiś czas po nim.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Queenpola2003
 
 

http://pets.thenest.com/DM-Resize/photos.demandstudios.com/getty/article/129/142/75546255.jpg?w=600&h=600&keep_ratio=1
Imię : Ross
Ksywka :
Rosie (nienawidzi tego przezwiska), Ro
Głos : < Do zmiany. Powód - głos się powtarza > 
Rasa : Border Collie
Wiek : 4 l
ata
Płeć : Pies
Stanowisko : Wojownik Wschodni
Rodzina :
Tata - Syriusz
Mama - Madeline
Rodzeństwo - Alex, Rachel, Poppy, Lea
Wujek - Indiana
Ciocia - Skyres [*]
Kuzynki/Kuzynowie - White, Ares, Aurora, Harrison, Honey, Rio, Oli, Vivianne, Walter, Gracy
Partner : Evelyn ♥
Charakter : Poważny, czuły, potrafi każdego pocieszyć, jego zadaniem (wyznaczonym przez siebie samego) jest poprawianie sióstr i brata, czasami bawi się z rodzeństwem.
Historia : Narodził się w Sforze Psiego Uśmiechu
Kontakt : Queenpola2003
  


Będziemy tęsknić!

czwartek, 21 stycznia 2016

Od Bitter Sweet'a- CD opowiadania Locked'a

 Owczarek uniósł brew, a następnie zaśmiał się pod nosem. Z zrobił to tak, by jego towarzysz w żaden sposób tego nie dostrzegł. Pokiwał gorączkowo łbem i ruszyli w stronę Ice Ring, które pasowało do słowa "lodowisko".  Po drodze zauważyli kilka strzępek futra.
  Kiedy dotarli do celu podróży, Bitter niepewnie wkroczył na gładką powierzchnię lodu. Z początku wydawało mu się to dosyć trudnym zadaniem, ale kiedy wpił swe pazury w grunt, od razu poczuł się pewniej. Locked'owi też szło bardzo dobrze.
- Tylko wiesz.. - zaczął Sweet. - Nie mów jej o tej "Eli". Wiesz, jaka ona jest.
- W porządku - uśmiechnął się Locked.
 Bitt wskazał łapą obszerne wyjście, które najprawdopodobniej ktoś wyłamał. Było im zimno, a śnieżyca na zewnątrz niewiele pomagała.
- Chodźmy, może się pogorszyć. - zaproponował Lock.
 Poszli więc w stronę swych jaskiń, po czym zauważyli niewielkie ognisko przy jaskini Alf. Siedziało tam kilka psów. Bitter i Locked postanowili się dosiąść, kiedy dostrzegli, że nie ma tam wyłącznie członków rodziny Alf.

Locked? Wybacz mi tą długość.

Od Elaine- CD opowiadania Locked

- Nie widzę przeszkód. - odparłam. - Przyjaciele tak robią, Locked..
- Może masz rację - przyznał, lekko się uśmiechając. - Wiesz, mam pewien pomysł.
Przystanęliśmy na kilka chwil. Przekrzywiłam łeb i popatrzyłam pytająco na psa, oczekując objaśnienia jego nagłego przypływu pomysłów. Ten jednak milczał, od czasu do czasu zerkał jedynie przez moje ramię. Wyciągnęłam łapę i lekko nim potrząsnęłam.
 - Po prostu zgłodniałem. - wytłumaczył, wyrwany już z zadumy.
- Ja też mam pomysł -wyznałam, podchodząc bliżej do ośnieżonych drzew. - Chciałabym iść na pole bitwy.
- Ale.. - zaczął. - Po co?
- Chcę zobaczyć to miejsce jeszcze raz. - mruknęłam.
Open pokiwał lekko łbem, po czym ruszył na wschód. Po pewnym czasie naszła mnie dziwna chęć; mianowicie - chęć porównania naszych śladów na śniegu.
- Spójrz - szepnęłam. - Masz mniejszą łapę, niż ja.
- To nie moje. - stwierdził, wskazując jeden z głębszych śladów. - Przyłóż teraz..
 - Faktycznie - spuściłam łeb. - Eh.. Prowadź.

Locked??

Od Bitter Sweet'a- CD opowiadania Winter

  Bitter'a wyrwało z zadumy normalne, niezbyt godne uwagi zajście - wpadła na niego suka, której wcześniej pokazywał drogę. Miała na twarzy ten sam uśmiech, jakim promieniowała po wyjściu z jaskini Alf. Nie wyrażał on jednak poczucia komfortu, którego w tamtym momencie jemu zabrakło. Pośpiesznie wstał i otrzepał się z białego puchu, przy czym kichnął. Suczka nadal leżała na gruncie, więc Bitter'owi nie wypadało pozostawiać nowej - jak twierdził - sforzanki bez jakiejkolwiek chęci do pomocy. Owczarek przewrócił oczami, po czym wystawił masywną kończynę przed siebie. Kiedy suczka miała zamiar przyjąć pomocną łapę, Sweet uniósł ją w górę, aby pomachać na przywitanie Su.
  - Wybacz. - zmarszczył nos i pomógł suce wstać.
Sunia na ten gest lekko się uśmiechnęła, a następnie zaczęła wygładzać swoje ciemne futerko. Bitt zwrócił uwagę na jej intensywne, pomarańczowe oczy, kiedy odwróciła łeb w jego stronę.
- Mam nadzieję, że nie przejęłaś się zbytnio moją wcześniejszą obojętnością. - burknął, wlepiajac swój wzrok w sarnę, która swobodnie spacerowała przez Forest Stream.
- To nic takiego - stwierdziła suczka.
Bitter starał się utrzymać spokój. Nie chciał palnąć jakimś słynnym, chamskim tekstem, którymi zwykle obsypuje każdego. Każdego, oprócz nowych sforzan, których spotyka; nie może przecież pozwolić na obrazę majestatu SPU!
- Muszę iść na patrol. - oświadczył, wstając. - Zajmujesz się czymś poważniejszym? W sumie, pewnie uganiasz się za ziółkami, jak niektórzy. - dodał.
- Jeśli czymś "poważniejszym" uznajesz wojsko, to przed tobą stoi Wojowniczka Północna.
- To nie będziemy się nudzić - uznał. - Jesteśmy na jednym stanowisku, Wojowniczko.
Pies wstał, przez co był nieco wyższy od nowej sforzanki.

Winter?

środa, 20 stycznia 2016

Od Winter


Byłam już na terenach nijakiej Sfory Psiego Uśmiechu. Dowiedziałam się że terenach na tych niedawno odbyła się wojna . Ale nie z wilkami czy psami z naprzykład z wrogiej watahy, tylko upiorami. No nieźle . Szkoda tylko że dołączam dopiero teraz i nie mogłam pomóc w walce. Chociaż może to i lepiej ? Bo obrażeń nie odniosłam ? Nie wiem sama, ale mam nadzieję że mimo panującej powojennej żałoby, zostanę przyjęta. Znajdowałam się w jakimś lesie . Miałam trzy opcje, iść w prawo, w lewo, lub prosto. Win skup się ! Gdzie pójść aby się nie zgubić? Tereny były mi zupełnie obce. Wiele bym dała żeby była przy mnie któraś z sióstr, lub ojciec ! Lecz ich nie ma. Jestem zupełnie sama w lesie. Co mam zrobić ? Rozglądnęłam się we wszystkie strony. Ani jednej żywej duszy. Uniosłam głowę ku górze. Zażarcie chciałam złapać jakiś zapach, jakiś trop, który doprowadziłby mnie do jakiegoś psa który byłby tak miły i powiedziałby mi co i jak . Nic . Bez rezultatu . Byłam zdana wyłącznie na siebie. Śnieg w tym lesie był nieubity, niebyło na nim odcisków łap. Domyślałam się że to jedno z takich zakazanych miejsc. Postanowiłam pójść w prawo, obok rozłożystego drzewa. Praktycznie wszystko wyglądało tak samo, identyczne drzewa, śnieg bez żadnych śladów . Widzenie utrudniała gęsta wisząca nisko nad ziemią mgła. Biały puch sięgał mi do połowy łap, ale i tak zawzięcie szłam dalej. W końcu kiedyś i tak wyjdę z tego lasu, nie ma co się przejomować niepowodzeniami ! Okazało się jednak, że nie było tak źle, a droga okazała się dobra. Już po chwili wyszłam na duże pole pokryte śniegiem, spod którego wystawały fioletowo-różowe kwiatki.
Pewnie fiołki - stwierdziłam. Akurat zachodziło słońce. Chmury na horyzoncie przybrały różno kolorowy odcienie. Z zachwytem usiadłam na śniegu i zachód . Rozmarzyłam się. Tylko dwa zachody które kiedyś widziałam mogłyby przebić ten dzisiejszy . Z zamyślenia wyrwały mnie płatki śniegu, które zakończyły swe wirowanie w powietrzu opdając mi na czubek nosa. Jak ja kocham zimę ! - powiedziałam w myślach. Z łąki odeszłam dopiero gdy słoneczko całowicie zaszło. Wtedy wstałam i energicznie ruszyłam na koniec tej łąki, gdzie zobaczyłam spacerujące ze sobą dwa psy. Nie miałam jednak zamiaru zagadywać do nich. Nie mam raczej w zwyczaju zaczynać znajomości. Wiedziałam, że pewnie jestem blisko centrum sfory. Miejsce z którego wyszli ( jak się okazało pies i suczka ) był osłonione drzewami. Szybko przemknęłam pomiędzy pniami. Na pewnym odcinku roślinność zaczęła się stopniowo kończyć, a ja dotarłam do miejsca w którym były wejścia do jaskiń i skalne ściany. Stało tam całkiem sporo psów. Żaden raczej nie był w dobrym humorze. Podeszłam do jakiegoś owczarka .
- Przepraszam, nie wiesz może gdzie mogę znaleść jaskinię Alf ? - odezwałam się z wymaganą uprzejmością,i z cieniem nieśmiałości w głosie.
Pies odwrócił głowę, i spojrzał na mnie, jego oczy bardzo przyciągały wzrok, ale mina wskazywała na to że właśnie przerwałam mu rozmowę .
- No, to powiesz ? - wypowiedziane nieco śmielej, ale i tak pełne wątpliowści. Mój głos wydawał się być zniecierpliwiony, chodź tak naprawdę to nie zależało mi na czasie. Byle dołączyć .
- Tam - mruknął i wskazał łapą na największą z jaskiń. Pokiwałam głową na znak " Ok, zrozumiałam i nie zawracam już d*py " . Poszłam tam wolnym krokiem .
- Witam - powiedziałam na wejściu do jaskini Alf. W moją stronę przyszły dwa psy.
- Witamy w Sforze Psiego Uśmiechu, chcesz dołączyć ? - odezwała się śliczna suczka rasy Samoyed.
- Bardzo mi na tym zależy - wyznałam.
- Dobrze. Jak się nazywasz ? - zapytał stojący obok białej suczki pies .
- Winter - odpowiedziałam .
Oprócz tego putania, zostało zadane jeszcze parę innych. Po udzieleniu odpowiedzi na nie, usłyszałam od suczki Alfy, że " Oficjalnie należę już do SPU ". Ucieszyłam się. Podziękowałam Alfom, i opuściłam ich jaskinię. Wychodząc wpadłam na kogoś .

Ktoś ? c:

Nowa suczka- Winter!

Imię : Pierwszym imieniem jakie otrzymała było Nicole. Nazwała ją tak jej biologiczna matka z hodowli . To imię nie przypadło jej zabardzo do gustu więc gdy trafiła do sfory zmieniła je na Winter - nazwę jej ulubionej pory roku.
Ksywka : Jedyna ksywka jaką posiada to Win. Jeżeli jednak wymyślisz inną, to może cię nie zabije jak jej użyjesz.
Głos : Taylor Swift
Rasa : Owczarek Niemiecki
Wiek : Skończone 3 lata
Płeć : Suczka na 100%
Stanowisko : Wojownik północny .
Rodzina : Poza sforą :
Matka : Vanessa - Jest jej biologiczną matką z hodowli w której się urodziła. Jest strasznie samolubna i nie interesował jej los szczeniąt. Zachowywała dystans do wszystkich oprócz znienawidzonego przez Winter jej brata Alexa . To przez nią Win uciekła z hodowli . ( Żyje w hodowli )
Ojciec : Matt - Matt był dobrym i wyrozumiałym ojcem . Kochał swoje dzieci najbardziej na świecie i był w stosunku do nich trochę zbyt nadopiekuńczy . Winter lubił najbardziej i był z nią bardzo mocno zżyty . Suczka była jego oczkiem w głowie . ( Nie żyje, potrącony przez samochód )
Brat : Alex - Był jedyną osobą którą tolerowała Vanessa. Zachowywał się wrednie i opryskiwie w stosunku do reszty rodzeństwa . Ojca nienawidził chociaż ten bardzo się starał o jego uwagę . W stosunku do Winter był trochę łagodniejszy niż do innych sióstr ale i tak zdażały się im zaciekłe kłótnie. ( Nie żyje, zamordowany przez swoją siostrę Annie )
Siostry : Annie - Agresywna i najmniej opanowana z swojej rodziny.
Szanowała tylko siostry Sally i Winter, za to Juliett i Alexa traktowała jak nic nie warte śmiecie. Nie zdażyło się nigdy aby była w zgodzie ze swoją matką . Warczała na wszystkich oprócz lubianych sióstr i ojca. Ojciec był dla niej najukochańszą osobą na świecie i zażarcie broniła go strony w czasie kłótni z matką. Potrafiła walczyć o swoje i pomagała swoim siostrom w potrzebie. To ona zamordowała Alexa za to że razem z Vanessą przyczynili się do ucieczki i śmierci ojca . ( Nie żyje, zginęła poprzez uderzenie pioruna )
Sally - Miła i przyjacielska suczka . Wspierała całe swoje rodzeństwo w trudnych chwilach . Opisując jej zachowanie nie dało się użyć słów gniew i nienawiść . Kochała wszystko i wszystkich, chodź często bez wzajemności . To ona namówiła swoje siostry na ucieczkę z hodowli. ( Zginęła w czasie podróży z niewiadomo jakich przyczyn )
Juliett - Siostra która niczym się nie wyróżniała . Wszystko było jej obojętne . Kiedy jej siostry uciekały z hodowli, ona okłamała je że również ucieknie a tak naprawdę zostawiła je. ( Żyje poza sforą ) .
Partner : -
Charakter : Winter jest optymistyczną suczką patrzącą na świat przez różowe okulary. Jej przeszłość nie była zbyt kolorowa ale na charakter to nie wpłynęło . Suczka od urodzenia była miła i przyjacielska . Dla wszystkich ? Nie. Kiedy ktoś obcy się zbliżał się na horyzoncie, ta zachowywała dystans i zachowywała się w stosunku do niego chamsko i wrednie, co nie oznacza że jest taka cały czas . Gdy pozna jakąś osobę na tyle że może jej zaufać, spowrotem staje się słodką i miła suczką jaką w rzeczywistości jest . Winter uwielbia się przekomarzać i droczyć . Jest wierna i zależy jej aby jej znajomi/przyjaciele również tacy byli . Winter jest uparta . Postawiony sobie cel reazlizuje za wszelką cenę . Jeżeli chodzi o kwestię ufności, to suczka należy do grupy raczej ufnych psów. Oczywiście wszystko ma swoje granice . Mimo iż ta suczka wybacza większość kłamstw, po przekroczeniu granicy bez kija nie podchodź . Potrafi się zezłościć i strzelić niezłego focha, choć stara się tego nie robić . Jeżeli już się na kogoś obrazi to czeka na przeprosiny od drugiej osoby, sama nigdy nie zaczyna rozwiązywać sporów ( chodź nie należy do osób kłótliwych ) . Jest suczką lojalna , nie zdradzi przyjaciela . Jest równeż dyskretna, powierzonego sekretu nigdy nie zdradzi . Jeżeli chodzi o miłość zawsze marzyła o partnerze . Chciałaby mieć kogoś z kim będzie na dobre i na złe, kogoś z kim będzie żyła długo i szczęśliwie. Jej największym marzeniem jest posiadać swoje własne puchate kuleczki (szczenięta) . Suczka ta jest energiczna i lubi się śmiać .
Historia : [w budowie]
Upomnienia : 0/4
Kontakt : ADHD c:
Inne zdjęcia : KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Bitter Sweet'a CD opowiadania Gracy

 - Włącznie z tobą. - warknął owczarek, zasłaniając uszy mokrymi łapami.
Miał wszystkiego dosyć. Był przygnębiony całą tą wojną, stratą tylu psów, zarazem przyjaciół.
 Znowu był więziony w samochodzie, przez ludzi, i do tego - o dziwo, przez Grey. Wszystko wydawało mu się bez sensu. Przynajmniej bardziej, niż zazwyczaj. Nie pomagała też Gracy, która ciągle pomrukiwała pod nosem.
 - Skoro mamy być w schronisku.. - zaczął. - to nie wyobrażam sobie, że mam tak spędzić resztę swojej egzystencji. Nie psuj tej jakże przepięknej chwili. - dodał. Bitter zaczął układać przemoczoną sierść, raz za razem przygładzając każdy pojedynczy włosek. Sunia z nadzieją próbowała znaleźć wyjście, czym spowodowała cichy śmiech psa.
- Przestań, proszę. - szepnęła, pociągając nosem, najprawdopodobniej z zimna. - Ty nie wiesz jak to jest - przerwała, po czym skierowała wzrok w stronę psa. - Nie wiesz, jak to jest stracić mamę.
  Sweet cicho westchnął, po czym doczłapał do suki, uderzając się o pokrywę bagażnika.
- Właśnie, że wiem, Gracy. Ja też tego doświadczyłem - opuścił uszy. - Widziałem to na własne oczy.
Na suchą, najwyraźniej wylizaną łapę suczki skapnęła niewielka łezka.
 - Widziałam to, twardzielu. - uśmiechnęła się Grey i ostrożnie poklepała psa po łopatce.
- Dam Ci ten ręcznik. - wtrącił owczarek. - Tylko jest jeden warunek; wydostaniesz nas z tego miejsca.
               * * * * * * * * *  * * *
- Dawaj. - suczka uniosła brew, po czym wyciągnęła łapkę w kierunku psa.
Bitt parsknął śmiechem, ale zgodnie ze swoimi wcześniejszymi słowami, oddał Gracy ręcznik.
- Żegnaj, przyjacielu - mruknął. - Musisz na nią uważać.

Grey?

Od Bitter Sweet'a CD opowiadania Nevy

Pies przywarł do wysokiego, lśniącego pnia, rozprostował łapy i położył się tuż obok niego. Leżał tak dobre pół godziny, niezbyt przejęty dokuczliwym mrozem. Nawet na chwilę przysnął, a obudził go dźwięk zderzających się poroży. Powoli otworzył ślepia i leniwie ziewnął. Podparł się prawą, przednią kończyną i wstał, by zacząć polowanie. Tak.. jakim to jest szczęściarzem - posiłek przychodzi do niego, sam, i to do tego z własnej woli. Usłyszał przeraźliwy ryk i popędził w stronę, z której dobiegał. Ujrzał.. kota. Właściwiej - dzikiego kota, rysia. Jego zęby były wbite w dorosłego łosia, który próbował uchronić swą partnerkę przed tym oto kocim drapieżnikiem.
- To był mój obiad. - warknął w stronę kota i obnażył kły.
Jednak on tylko szyderczo się uśmiechnął i drasnął Sweet'a ogromnym pazurem.
- Pieprzony dachowiec. - rzucił owczarek.
Zwrócił się w przeciwnym kierunku, jednak tylko dla zmyłki. Kiedy kocur odwrócił łeb, Bitter się na niego rzucił. Próbował rozerwać mu gardło; jednak nie dysponował szponami, tak jak ryś.

* * * * * * * * * * *
- Co jest.. - szepnął pies, przymrużając oczy.
Tak, to były upiory. Pobiegł szybko po czołowy reflektor, aby odstraszyć zjawy. Kiedy był na miejscu, ujrzał Nevę, która leżała na czarnym kamieniu. Włączył reflektor. Promień światła odstraszył upiory, uciekały tak szybko, że Bitt nie zauważył, dokąd zmierzały. Były okropnie szybkie.. Kiedy wziął się w garść, złapał sukę za łapę i zaczął nią rozpaczliwie machać na wszystkie strony. Nic. Otworzył jej prawą powiekę, nic.
- Tsa.. Marny ze mnie lekarz - mruknął, całkiem już zrezygnowany.
Gdy dostrzegł, że w niczym jej nie pomoże, wciągnął ją na barki i zaniósł do lekarki Rymy jak z Mashiny XD.  Sam poszedł do swojej jaskini, aby odreagować całą sytuację.
   Zobaczył suczkę. Podszedł do niej na sztywnych łapach.
- Wybrałaś świetną porę do dołączenia, nie ma co. - uśmiechnął się w taki sposób, by nie pomyślała, że z niej żartuje. - Jak one wyglądają? - dodał.

Nevoo? ;> ( Opko pisane przed wojną, więc słabo wpasowane w te wydarzenia. Najlepiej zacznij od nowego tematu, będzie Ci wygodniej. xd)

niedziela, 17 stycznia 2016

Od Gracy– CD opowiadania Bitter Sweet'a

Grey szybko stanęła, próbując zrozumieć co się przed chwilą stało. Cała jej sierść była mokra, ale czemu?
Suka odwróciła się i powróciła nadal zdziwiona do Bitter'a, który śmiał się pod nosem.
–Proszę nie komentować– westchnęła i przekrzywiła łeb –Mów co mam robić– dodała pewnie. Bitter kiwną głową i zaczął tłumaczyć coś suczce. Jedyne co zrozumiła to lustro, ponieważ była bardzo zajęta przyglądaniu się czerwonemu [♥] ręcznikowi.
–Grey– burknął Sweet, przez co suka wróciła do rzeczywistości –Wiesz co masz zrobić?– zapytał, patrząc na nią z powątpiewaniem.
–To twój ręcznik?– Gracy zmieniła temat, podchodząc zwinnie do owego przedmiotu i łapiąc go delikatnie w pysk. –Ma taką piękną, czerwoną barwę– westchnęła z zachwytu Grey.
–Tak, on jest mój– Sweet odebrał suczce ręcznik –A cudzych rzeczy się chyba nie tyka– dodał, na co Gracy lekko pokiwała łbem.
–Ale...– suka wyciągnęła łapę w stronę oddalającej się czerwieni, po czym na jej pysk wkroczył grymas niezadowolenia.
–No sprzątaj dalej– odparł pies, wskazując na lustro.
★ ★ ★
–Zrobiłam wszystko– odprała Grey, wywalając język i kładąc się na umytej podłodze.
–No to możesz już chyba iść– mruknął Sweet, patrząc z podziwem na efekt końcowy.
–Dziękuję– Grey zaczęła się czołgać do swojej jaskini. Gdy już znalazła się w niej, położyła się i zasnęła.

★ Kilka dni po wojnie ★

–Wszystko okej?– zapytała Aurora niepewnie wchodząc do jaskini Grey. Suka jedynie wzruszyła ramionami, chowając pysk jeszcze bardziej w koc.
–Przyniosłam Ci coś do jedzenia– kontynuowała, kładąc kawałki jelenia na stole. Gracy odsłoniła łapą jedno oko i spojrzała na siostrę.
–Nie chcę– powiedziała obojętnie, ponownie zakrywając oczy.
–Musisz jeść– odparła stanowczo Aura –I wyjdziesz na powietrze! Nie możesz tu się tak kisić!– zawołała, wskazując łapą wyjście. Gracy wydała z siebie pomruk niezadowolenia i położyła łapę na pysku. Aura rzuciła krótkie „Cześć” i wyszła, przez co suka odetchnęła z ulgą. Tak! Chciała się tu kisić! Mimo wszystko wstała jednak i podeszła do stołu. Była głodna jak wilk, przez co kawałki jelenia zostały w mig przez nią pochłonięte.
–Jutro...– rzekła słabo –Pogrzeb [u Undertakera xd]– dodała, wstając i idąc w stronę wyjścia. Może jednak nie warto tu siedzieć... Pierwsze co dostrzegła Gracy po wyjściu, to oślepiające słońce, odbijające się od śniegu.
–Będzie mróz– westchnęła, próbując zmienić temat swoich dotychczasowych przemyśleń. Zaczęła ze spuszczonym łbem, kierować się przed siebie.
–Zaraz rąbniesz drzewo– usłyszała znajomy głos. Popatrzyła przez ramię na sylwetkę Owczarka –Witaj– dodał dosyć przyjaźnie Sweet.
–Cześć– odparła dosyć niemrawo Grey i znów zaczęła powoli iść –Idziesz ze mną do miasta?– rzuciła i popatrzyła jak pies dorównuje jej kroku.
–A twoja przechadzka do miasta ma jakiś większy cel?– zapytał Owczarek, a w odpowiedzi dostał tylko wzruszenie ramionami.
★ ★ ★
–Musimy uważać– warknął cicho Sweet –Kręci się tu dużo hycli– rozejrzał się wokół. Było jednak za późno o tym mówić, ponieważ dwóch owych panów stało dwa metry od nich.
–Uciekaj– kolejny raz warknął Sweet, jednak Grey nie wykonała jego polecenia. Stanęła spokojnie i dała się bez szwanku wsadzić do samochodu. Za chwilę miejsce obok niej zając wkurzony Bitter Sweet.
–Co to było?!– syknął, próbując otworzyć drzwi. Suka rozejrzała się po samochidzie. Nie było nikogo, oprócz ich dwójki.
–Nic– odpowiedziała, kładąc się i wpatrując w przednią szybę.
I co teraz mamo? Jesteś szczęśliwa? Jeśli nie, chodź do mnie... ~~ Gracy uniosła łeb w górę, próbując przez dach zobaczyć niebo. Potem opóściła łeb i wbijając wzrok w radio, wsłuchała się w lecącą piosenkę.

Suka podniosła łeb i zacisnęła mocno oczy. Piosenka ją doszczętnie dobiła. Trzymała przez chwilę łeb w górze, po czym parsknęła śmiechem.
–Jakie to wszystko jest głupie...

Biteł? Hyhyhyhyhyhy...

Od Jocker'a- CD opowiadania Theo

Spojrzałem na Theosia kiwając głową.
- Czyli między wami nie ma już tak zwanej chemii?- zapytałem ironicznie.
- No... Nie.- powiedział trochę nie pewnie.
- Łokej.- zaśmiałem się.- W takim razie o nic więcej nie pytam.
Theo odetchnął z ulgą.
- Przejdziemy się?- zaproponowałem.
- Jasne. Chodź.- popchnął mnie w stronę wyjścia.
Poprowadziłem nas w stronę jakiegoś jeziora. Woda była zamarznięta. Wszedłem na lód i zacząłem się ślizgać.
- Pamiętasz jeszcze jak to się jeździło Theoś?- moje słowa brzmiały jakbym wywoływał go do pojedynku na łyżwach.

Theo? Srrr że krótkie ;(

Od Jocker'a- CD opowiadania Honey

Nie czułem zbyt wielkiej przyjaźni do Honey ale gdy mnie przytuliła zrobiło mi się ciepło na sercu. Moje smutki na chwilę odleciały i przestałem płakać. Na moim pysku pojawił się lekki uśmiech ciesząc się że mam się do kogo przytulić. Również objąłem Hon. Po paru godzinach wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się do mojej jaskini. Usiadłem na jej środku i rozejrzałem się dookoła.
- Kiedyś... Strasznie dużo się tu działo... Była mama, tata... Quiet, Ferraro, Coco, Snowy... A teraz zostaliśmy ja i Suzzie.- te moje wspomnienia wprawiły mnie w jeszcze większy smutek.
- Nie martw się już tak.- pomasowała mnie łapą po plecach Hon.- Wiem że ci ciężko ale przypominaj sobie ciągle moje słowa. Nie warto. Mashi nadal z tobą jest. Stoi tutaj obok ciebie tylko że ty go nie widzisz. Będzie z tobą nadal mieszkał i będzie ci pomagał. Żyj tak jak z nim żyłeś tylko wyobraź sobie że wylał na siebie farbę niewidkę i po prostu go nie widać. Ale jest.
Pocieszyły mnie słowa Honey.
- Dzięki Hon. To pomaga.- uśmiechnąłem się do niej.

Hon?

Od Locked'a- CD opowiadania Bitter Sweet'a

Już dwa dni minęły od wojny. Niektórzy sforzanie nadal świętują wygraną. Mnie to już jakoś przeszło i żyję zwyczajnym życiem. Wychodząc pewnego dnia ze szpitala ze zmieniania opatrunku spotkałem Bitter'a. Pomachałem do niego łapą z daleka. Sweet zobaczył moje machanie i podszedł do mnie z lekkim uśmiechem. Przywitaliśmy się 'sztamą'.
- Cześć co tam u ciebie?- zapytał Bit.
- Jakoś leci.- przyznałem.- Właśnie byłem na zmienianiu opatrunku.
- Coś ci jest?- zapytał.
- Nie to jeszcze po tej wojnie. Nieszczęsny upiór mnie dziabną.- zaśmiałem się cicho.
- Mnie się tam poszczęściło bo nie oberwałem zbyt poważnie.- westchnął Bitter.- Z Elą wszystko w porządku?
- Taak.- przyznałem.- Już sprawdzałem.
- Wpatrzony w nią jesteś co?- szturchnął mnie w bok i zaśmiał się.
- No jak widać... Nie mogę przestać o niej myśleć. Ale nie ważne. Idziemy gdzieś? Lodowisko?- próbowałem jak najszybciej zmienić temat naszej rozmowy.

Bitter Sweet?

Od Mike'a - CD opowiadania Safiry

*Kilka minut wcześniej*
Oddaliłem się od suczki wypatrując kolejnego zająca. Stawiałem łapy powoli, nie robiąc zbędnego hałasu. Obwąchałem powietrze. Nic nie poczułem, ..ale zaraz, ..krew. Przeczuwając z kim mam do czynienia schowałem się za krzakami. Najeżyłem sierść gotowy do ataku. Moje podejrzenia okazały się trafne. Upiór. Teraz, gdy wielkimi krokami zbliża się ostateczne starcie jest ich pełno.Wyszczerzyłem kły i rzuciłem się na niego. Kościotrup. Powaliłem go, ale wstał i podniósł mnie za kark. Szamotaliśmy się, złamałem mu kilka kości. Krew lała się ze mnie, ale walczyłem zawzięcie. W końcu upiór padł. Wygramoliłem się z jego uścisku i padłem na ziemię.
***

Oddychałem powoli i miarowo. Z mojego prawego boku lała się krew, w dodatku złamałem przednią łapę. Nagle poczułem szturchnięcie. Odwróciłem głowę i spojrzałem na przerażoną Safirę.
- Musisz jak najszybciej wrócić do sfory na oddział. Dasz radę?
Wstałem powoli na trzech łapach. Przy pomocy suczki kulejąc dotarłem do sfory. Zaprowadziła mnie do jaskini służącej za szpital. Położyłem się na kamiennej skałce nakrytej kocem i przymknąłem oczy nie chcąc ukazywać słabości. Poczułem ukłucie i po paru sekundach zasnąłem. Operacja.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Będę gotowy na wojnę.

***Po wojnie***

Od czasu operacji nie widziałem się z Safirą. Alfa nie żyje, możliwe,że ona też.Nie byliśmy przyjaciółmi, raczej znajomymi, ale myśl, że nie żyje była szokująca. Wiele psów zginęło. Jednak ujrzałem ją. Podbiegłem i przywitałem suczkę ciepłym uśmiechem.

Safira? Pisane przed wojną :/

Od Shasty CD opowiadania Scarlett

Shasta spojrzał na Scarlett. Przez myśl by mu nie przeszło, aby kogoś odprowadzał do domu. Jeszcze po wojnie, kiedy utykasz na nogę. Ale jednak, coś w nim pękło. To przecież jego przyjaciółka. Jeszcze zmarł jej dziadek... Ciężki dzień...
-Jasne. - Uśmiechnął się. - Nie zostawię cię tu na samej.
Shasta odprowadził suczkę, i wyruszył drogę do domu. Rankiem, wybrał się nad jezioro gdzie spotkał Scarlett.
-Cześć! - Zamachał jej łapą na przywitanie.

Scarlett?

Od Locked'a- CD opowiadania Elaine

*** po wojnie ***

Usłyszałem wiwatowanie wśród psów. Wywnioskowałem z tego że udało nam się i wygraliśmy! Również zacząłem się cieszyć wraz z całą sforą. Lecz po chwili przypomniałem sobie o Elaine! Gdzie ona jest?! Wśród skaczących i głośno szczekających psów przedostawałem się aby znaleźć El. Przepychałem się przez wszystkich ale nigdzie ani śladu El. W końcu upadłem na ziemię i skuliłem się. Zasłoniłem sobie uszy oraz oczy aby się nieco uspokoić. Gdy przyłożyłem łapy do uszu wrzaski umilkły i odetchnąłem z ulgą. Robiłem spokojne wdechy i wydechy. Nagle poczułem na swoich plecach czyjąś łapę. Podniosłem się gwałtownie i odwróciłem się. Gdy zobaczyłem że to była uśmiechnięta Elaine rzuciłem się na nią. Przewaliłem ją na plecy i mocno przytuliłem. Chwilę później przestałem ją przytulać i pomogłem jej wstać.
- Tak się cieszę że nic ci się nie stało!- oznajmiłem uradowany.
- A u ciebie wszystko gra?- wtem spojrzała na nieduże rozcięcie u mego lewego boku.- O boże!
- Aaa to nic.- puściłem do niej oczko.- Przecież wiesz ile razy dziennie potrafię tak oberwać.
Lekko się zaśmiałem co Elaine powtórzyła.
- Nie ale tak serio to trzeba nałożyć na to chociaż bandaż.- przyznała suczka.
- No niech ci będzie.
Poszliśmy razem do szpitala. Wolna była akurat Alana która szybko założyła mi opatrunek i 'wygoniła' nas z gabinetu. Poszliśmy razem coś zjeść po tak wycięczającej walce. Upolowaliśmy łosia i zjedliśmy go już na miejscu. Podczas jedzenia przypomniałem sobie o moim zachowaniu gdy ją zobaczyłem.
- Ej Elaine..- podrapałem się za uchem.
- Słucham?- zapytała przełykając jedzenie.
- Nie przeszkodziło ci to że cię tak... no... czule przytuliłem?- oblałem się rumieńcem.

Elaine?

Od Lokiego

Mashine pada na plecy. Podbiegam do niego i osłaniam światłem z latarki.
-Maszin, idioto! - krzyczę. - Co ty sobie myślisz?!
-Prze... przepraszam - wyrzuca z siebie i uśmiecha się do mnie. - J... ja...
-Zamknij się! - przerywam mu, zaciskając zęby.
Pies śmieje się i kładzie głowę na śniegu. Zaczyna oddychać niemiarowo. Łzy napływają mu do oczu, a zimowa biel wokół nas coraz bardziej pokrywa się czerwienią. Nie dociera to do mnie, krew to nic takiego. Kompletnie wyłączyłem część mózgu, odpowiedzialną za odbieranie bodźców. Upuściłem latarkę, przestałem śledzić poczynania wrogów. Liczy się tylko przyjaciel. Przyjaciel, który jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Moją jedyną rodziną, ukochaną osobą. Odrzucam przykre myśli i również się uśmiecham. Nie pamiętam nawet, żeby być złośliwym. Nie potrafię się gniewać.
-Będzie dobrze - staram się nie wybuchnąć. - Wygrywamy, słyszysz? - szepczę. - Już wygraliśmy. Słyszysz, Maszi? Maszi!!!
Pies ledwo kontaktuje. Czuję, że to ten moment, jednak nie potrafię przyswoić tej myśli.
-Pamiętasz jak wpadliśmy na siebie po raz pierwszy przy fontannie w parku? - z trudem hamuję potok łez. - Ja się przed tobą otworzyłem, a wtedy ty powiedziałeś, że jestem najgłupszym psem, jakiego w życiu spotkałeś. Pamiętasz, jak zafundowałem ci kąpiel w tej fontannie? W grudniu przy minus dwudziestu stopniach? Jak chorowałeś?... Oboje chorowaliśmy. Jak obiecałeś, że mnie nie zostawisz, bo jestem ofiarą i sam nie potrafię nic zrobić? - urywam.
-L...Lo-ki - odzywa się po chwili milczenia. - T-ty zawsze b...będziesz najgłupszym psem, j-jakiego spotka-łem.
Tego już nie potrafię znieść. Wybucham histerycznym śmiechem połączonym z płaczem. Mam gdzieś, co sobie o mnie pomyślą.
-J... ja... Kocham cię... - szepczę.
Zamyka oczy, a jego ciało przestaje drżeć. Kładę na nim łeb i wtulam się w jego sierść. Płaczę. Jego serce zamiera w bezruchu.

Budzę się.
       W pierwszej chwili myślałem, że to tylko sen. Nie, to nie był sen. To wspomnienie sprzed kilku godzin, dni, może nawet tygodni. Nie miałem pojęcia, bo od tamtego czasu zamknąłem się w swojej jaskini i ani razu nie wychodziłem na światło dzienne. Nie jadłem, nie piłem. Przez cały czas leżałem na boku, zastanawiając się co dalej. Czy to wszystko prawda, z którą nie chcę się pogodzić. Nie, nie płakałem. Nie w sposób, w jaki płaczą 'normalne' psy. Starałem się nawet nie myśleć. Nie wyszło. Tęsknię.
       Postanowiłem, że wyjdę z jaskini. Tylko w celu dowodnienia, ale zawsze coś. Okazało się, że nie tylko ja cierpię. Ogłoszono coś w stylu żałoby narodowej. Nikt nie imprezuje, nikt się nie bawi. Nawet szczeniaki. Wszyscy snują się po terenach sfory, niczym duchy po cmentarzu, próbując na nowo sobie wszystko poukładać. Niektórzy płaczą, szukają pomocy u psychologów, inni lepiej to znoszą i po prostu żyją dalej. Ja nie potrafię.
       Już nic mnie tu nie trzyma.

Skyres nie żyje!

 Imię: Skyres (czyt. Skajres)
Ksywka : Sky (czyt. Skaj)
Głos : Melissa Steel
Rasa : Owczarek niemiecki krótkowłosy
Wiek : 6 lat
Płeć : Suczka
Stanowisko : opiekun szczeniąt
Rodzina :
Młode - White, Ares, Aurora, Harrison, Honey, Rio, Oli, Vivianne, Walter, Gracy
Partner : Indiana ♥
Charakter : miła, pomocna, przyjacielska, ale potrafi być agresywna, ostrożna
Historia : Żyła w hodowli, jednak była tam źle traktowana. Odeszła. Trafiła do schroniska, ale udało jej się uciec. Błąkała się kilka miesięcy, aż trafiła na sforę. Postanowiła zostać.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : ♥♥♥Tommy♥♥♥
 
 
Powód: Samobójstwo po utracie przyjaciela
 
 
[*] [*] [*]

Od Scarlett - CD opowiadania Shasty

* Wiele dni później, koniec wojny *
- Nie... Nie! - krzyknęłam. Dopadłam Jocker'a, Suzzie i Lokiego, razem z nimi kładąc się na ciele Mashine. Mojego dziadka. Zaczęliśmy wyć żałośnie, a parę minut później, każdy z moich kuzynów i kuzynek (także wnukowie Alfy) wył z nami. 
To jakby coś rozrywało mi serce.
- Scar, chodź - po dziesięciu minutach Shasta zaczął mnie odciągać od martwego ciała.
- Zostaw mnie! - wrzasnęłam, wciskając się między Jock'a a Meredith.
- Lettie, musisz stąd iść. Wcale nie będzie lepiej, gdy będziesz się tak wgapiać w to ciało.
- Idź sobie idioto! - jednak Shasta siłą wyciągnął mnie z tego kłębowiska i zaprowadził w ustronne miejsce.
- Wiem, że ci ciężko, ale nie wariuj - rzekł.
- Ty nic nie wiesz!- Ledwo go znałeś, a to mój dziadek!
- Mashine był twoim dziadkiem? - szepnął.
- Tak - prychnęłam.- Ci wszyscy którzy kłębili się obok jego ciała to jego dzieci lub wnuki. Plus Loki, który jest, można powiedzieć, jego bratem.
Uspokajałam się powoli.
- Lepiej? - Morro spojrzał mi w oczy. 
Pokiwałam głową.
- Chcę pójść do domu... Odprowadzisz mnie?


Shasta?

Od Gracy– CD opowiadania Skyres

Gracy podbiegła do swojej matki i szybko wyjęła nóż, zalegający w jej krtani.
–Nie warto umierać– po pysku Grey spłynęło kilka gorzkich łez –Masz jeszcze tatę, nas i innych przyjaciół– pociągnęła nosem, próbując opanować głos. Spojrzała na ciało Skyres. Dotnknęła lekko łapą jej zimnego czoła. Szybko puściła matkę i zrobiła kilka kroków w tył.
–Honey!– zaczęła krzyczeć, gdy już oprzytomniała –Honey... Do jasnej cholery...– szepnęła i spojrzała na Husky, która szła w jej stronę zdziwiona.
–Co...
–Pomóż jej– przerwała jej Grey, wskazując leżącą Sky. Honey spojrzała zdziwiona na nóż, który trzymała w łapie Gracy, a później szybko podbiegła do matki. Zaczęła lekko się krzywić, po czym spojrzała na siostrę.
–Grey...– zaczęła nie pewnie, podchodząc do suki.
–Pomóż jej!– zawołała Gracy, patrząc prosząco, załzawionymi oczami na Honey.
–Ona nie żyje– ściszyła głos. Widać, że ciężko to mówiła.
–Żyje!– krzyknęła zdenerowana –Tylko trzeba jej pomóc!– Grey wbiła nóż w trawę i podbiegła do Skyres.
–Ona umarła– warknęła zdenerowana Husky, po czym nastała cisza. Grey wciąż wpatrywała się w ciało matki. W końcu jednak nie wytrzymała i przytuliła mocni Honey, wybuchając płaczem.

Honey?

Od Honey - CD opowiadania Steve'a

- Z tobą zawsze misiek - zażartowałam, a on się roześmiał. Zajęliśmy pozycje. Szybko zaczęłam zbierać "amunicje", Steve też. Gdy pochylał się nad śniegiem, z chytrym uśmieszkiem rzuciłam w niego śnieżką i szybko schowałam się za pobliską górkę. Wyjrzałam powoli zza niej, a on w tym samym czasie dostrzegł mnie i rzucił mi własną śnieżką prosto w twarz. Parsknęłam, wypluwając śnieg i zaczęłam uciekać. W biegu odwróciłam się i rzuciłam kolejną śnieżką. Spudłowałam. A chwile później...
- Mam cię!!! - wrzasnął Steve i złapał mnie. Poturlaliśmy się parę metrów, a potem zatrzymaliśmy w dziwnej pozycji - to znaczy on leżał na mnie, a nasze pyski były blisko siebie.
- I co teraz zrobisz? - szepnął pies.
Udałam, że się namyślam.
- A co chcesz w zamian za wypuszczenie mnie? - spytałam z nadzieją.
- Buziaka.
Jasne.
- Skoro chcesz... - przysunęłam się do niego zalotnie i dałam buziaka w policzek.
Uszczęśliwiony Steve puścił mnie.
- Słodki jesteś - roześmiałam się jak idiotka, po czym znów uciekłam.
***
Leżeliśmy obok siebie, cali w śniegu. Było mi strasznie zimno.
- Może cię odprowadzę? - zaproponował pies leżący obok mnie. - Cała się trzęsiesz.
- N-nie-ee - zaszczękałam zębami.
- Nie przyjmuję odmowy - podszedł do mnie i jakby nigdy nic wziął na ręce.
- Steve, odstaw mnie - mruknęłam. On brnął dalej. I wyobraźcie sobie, dał radę donieść mnie do jaskini. Położył mnie na posłaniu.
- Musisz się ogrzać - strząsnął ze mnie cały śnieg.
- Steve?
- Tak? - przyłożył łapę do mojego czoła.
- Dziękuję - i mocno go przytuliłam.


Steve?

Od Meredith - CD opowiadania Thomson'a

- Pomyślę jeszcze - rzekłam wspaniałomyślnie. Pies pokiwał głową i mnie przytulił. Dalszą drogę pokonaliśmy w ciszy.
- To pomyśl i jutro dasz mi odpowiedź - rzekł Thomson, już pod moją jaskinią.
- Dobrze - ziewnęłam. Było już dobrze po dwudziestej drugiej. - Dobranoc.
- Słodkich snów - Tom wycofał się i pobiegł do siebie. Ja położyłam się na posłaniu i spróbowałam zasnąć. Cały czas jednak rozmyślałam o tej propozycji. Z jaskini Alf i tak muszę się wyprowadzić, bo dziadek zmarł i dowództwo objął Jocker. Moje rodzeństwo i kuzynostwo, którzy aktualnie jeszcze włóczą się po sforze, także muszą się wyprowadzić.
Więc może by się zgodzić?... I tak rozmyślając zasnęłam.
***
- Pobudka księżniczko! - krzyknął znajomy głos. Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że cała reszta, łącznie z Jock'iem, także została obudzona. Thomson, nic sobie z tego nie robiąc, zapytał:
- Przemyślałaś sprawę?
- Taak - mruknęłam. - Zgadzam się.
- Jeeee! - wrzasnął Tom.
- Ciszej. - Jocker w końcu podszedł do nas. - Co tu się dzieje?
- Wyprowadzam się wujku - oblizałam wargi. - Sajonara!
I tak po prostu sobie wyszliśmy.


Tom? Niee, to wcale nie jest dziwnee xD

Od Honey - CD opowiadania Jocker'a

Układałam sobie w głowie co mam powiedzieć.
- Jocker... Wiem co teraz czujesz. Jesteś zrozpaczony, wściekły, tęsknisz... Ale musisz się pozbierać. Mashine nie chce żebyś cierpiał.
- Skąd ty możesz wiedzieć?! - warknął pies.
- Stąd, że jeszcze parę dni temu sama byłam martwa! - podniosłam głos. - I widziałam tu was wszystkich! Moją rodzinę, przyjaciół! Widziałam jak cierpieli! A ja dzień w dzień byłam zła na samą siebie, obwiniałam się że to moja wina, że to całe ich cierpienie było przeze mnie! Chociaż to nie była moja wina, że samochód mnie rozjechał!
Jocker opuścił łeb, słuchając mnie w ciszy.
- Mashi na pewno czuje się tak samo. Obwinia się za wszystko, choć to także nie jego wina. Jest wściekły, bo ty przez niego cierpisz. Uwierz. Musisz się pozbierać, i zacząć żyć. Tym bardziej mu pomożesz.
Po policzku Jock'a spłynęła łza.
- Ale jak mam się pozbierać? Jak...?
Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Dasz radę. Wierzę w ciebie.


Jocker?

sobota, 16 stycznia 2016

Od Michelle– CD opowiadania Niklausa

Michelle otworzyła powoli oczy, czując wspaniałą woń.
–Śniadanie– usłyszała głos Niklausa, podsuwającego jej królicze mięso. Michelle powoli wstała i spojrzała na zwierzę. Kiwnęła w podziękowaniu łbem i zaczęła go konsumować.
–Dzisiaj musimy dotrzeć do sfory– Klaus znów zabrał głos, kończąc swoją porcję. Suka westchnęła i popatrzyła na Niklausa.
–Nawet nie wiemy czy idziemy w dobrą stronę– odparła, wstając i rozejrzała się po okolicy.
–Ty może nie wiesz, ale ja wiem– mruknął pies. Wstał i zakopał niezjadliwe rzeczy.
–Idziemy?– zapytała słabo Mich i spojrzała na Klausa.
–Tak– odparł kiwając głową. Ruszyli spokojnym krokiem w stronę podaną przez Owczarka.
–Jak myślisz, co się dzieje w sforze?– zapytał pies, patrząc kątem oka na partnerkę. Suka wzruszyła w odpowiedzi ramionami.
–Na pewno jak wrócę, dostanę niezłą reprymendę– przewróciła oczami, uśmiechając się jednak lekko.

Mich spojrzała na asfalt, wypuszczając powietrze.
–Czemu jesteśmy w mieście?– przeniosła wzrok na psa –Czemu nie w sforze?
–Za tym miastem jest sfora– odparł spokojnie Klaus, stając na chodnik. Zaczął iść po nim, delikatnie stawiając łapy.
–Uważaj, paniczu– zaśmiała się Michelle, dorównując mu kroku. Doszli spokojnie do centrum. Miasto było strasznie wielkie. Wszędzie wznosiły się wielkie drapacze chmur, a na każdym z nich umieszczony był ogromny bilbord.
–Shhhh– Mich w pewnej chwili, zwinęła się z bólu.
–Wszystko okej?– zapytał szybko Klaus –To przez ten hałas. Chodź– dodał, kierując się w jakąś alejkę.
–Ale to nie głowa– warknęła cicho Mich –Tylko brzuch

Niklaus? Masz ;=;

Od Codie'go- CD opowiadania Mey

Nie mogłem spuścić oka z szczeniaków. Naszych szczeniaków! Nie dowierzałem że mam szczeniaki. Trójka małych łobuzów. Na mojej twarzy malował się wielki uśmiech. W pewnym momencie podbiegł do mnie Ciel. Zaczął skakać mi do pyska i radośnie szczekać. Schyliłem się a ten ugryzł mnie w nos. Odskoczyłem i pisnąłem. Mey zaśmiała się pod nosem a ja z gorzką miną masowałem swój nos. Potem postanowiłem zapolować na jakieś zwierzę. Wyszedłem z jaskini zostawiając  Mey ze szczeniakami. W lesie zastałem łosia. Coś innego ale też dobrego także zapolowałem na niego. Wróciłem z ciężkim mięsem do jaskini. Mey udało się jakoś uspać Renee, Lilianne i Ciel'a. Nie wiem jak kobiety to robią. Usiedliśmy i zjedliśmy w spokoju kolację. Po posiłku zauważyłem że szczeniaki się obudziły i pragnęły zabawy. Popatrzyłem na Mey maślanymi oczkami.
- O nie mój drogi!- pokiwała głową stanowczo.- Teraz twoja kolej.
Zrobiłem kwaśną minę i podszedłem do szczeniaków.
- No to w co się pobawimy?- zapytałem.
- W chowanego!- krzyknęła Renee.
Nie zdążyłem powiedzieć słowa a te dzikusy rozbiegły się po sforze.
- Mey ratuj!- krzyknąłem do niej wybiegając już z jaskini.

Mey?

Od Bitter Sweet'a - C.D Opowiadania Gracy

 Owczarek podniósł łeb. Zaczął się rozglądać, aby znaleźć zajęcie godne pracy suki. Kiedy przeczesał prawie całą jaskinię, jego wzrok skupił się na wyświechtanym stole.
 - Posprzątasz ten stolik - tłumaczył pies. - A jak skończysz, złożymy go. Może być?
Grey pokiwała energicznie głową, po czym ostrożnie podeszła do obiektu.
- On nie gryzie! - parsknął śmiechem, po czym wrócił do dawnej czynności, jaką było zmywanie.
   Kiedy umył każdą miskę z osobna, popatrzył na skończone dzieło. Nie były wymyte idealnie; kilka resztek jedzenia uchowało się we wgnieceniach naczyń. Przetarł czoło nowym, czerwonym ręcznikiem i oparł się o stolik.
- I jak? - spytała sunia, patrząc pytająco na Sweet'a.
Stolik był doskonały. Bynajmniej według owczarka, któremu wystarczyłoby jedynie przetarcie go mokrą szmatką. Pokiwał łbem.
- Nareszcie - westchnęła Grey. Usiadła na lśniącej powierzchni stolika.
- O czym mówisz? - Bitter uniósł brew. - Jeszcze czeka nas.. - przerwał. - A właściwie, Ciebie, dużo pracy.
Ponownie rozejrzał się po jaskini, szukając jakiegoś przedmiotu do wyczyszczenia, czy też naprawienia. Wskazał łapą rozbite lusterko.
- Gracy! - krzyknął.
Jednak nic to nie dało. Suczka najwyraźniej zasnęła w momencie, kiedy owczarek zaczął tłumaczyć. "Cudnie" - pomyślał. Wziął do łapy miskę z wodą, po czym ochlapał nią Grey.
- Już idę! - warknęła, a następnie skierowała się w kierunku jaskini.

Graacy? xD

Od Jocker'a- CD opowiadania Honey

*** po wojnie ***

Siedziałem już w szpitalu obok mojego ojca. Miałem łeb położony na jego brzuchu i dało się słyszeć mój bardzo cichy skowyt. Nie mogłem się pogodzić z jego stratą. Nagle na salę weszła Honey. Nie miałem ochoty teraz z nią gadać. Wolałem zostać sam w ojcem i byłem jeszcze w takim stanie.
- Wszystko u ciebie w porządku?- usiadła obok mnie Hon i zapytała.
- A widać jakby było?- pisnąłem.
Honey zamilkła na moje słowa. Nie wiedziała za pewne jak mnie pocieszyć. Z jednej strony to musiałem mieć szacunek do sforzan bo w końcu byłem nowym Alfą. Ja nie mogę... Teraz wszystkie obowiązki będą spadać na mnie. Ale nie mogę zawieść tatusia.

Honey? sorka śpieszyłam się xD

Mashine nie żyje! Jocker zostaje Alfą!

Powiadamiamy dopiero teraz że Mashine- nasza alfa nie żyje. Został zabity przez upiora chcąc pomóc przyjacielowi Lokiemu. Teraz Jocker zostaje nową Alfą! 




Questy!

Uwaga! Mamy trzy nowe questy!  Wszystkie w zakładce "Questy", wymyślone przez elisabeth666@vp.pl, Kordła ♥ i ♥♥♥Tommy♥♥♥.
No, teraz macie pole do popisu! Miejmy nadzieję, że większość z Was napisze chociaż jednego Questa.
Za wykonanie Questów, dostajecie nagrodę w postaci PNS, więc warto!!
Więcej w zakładce "Questy".


~~Skyres

Ashley, Colin, Charlotta i Flynn dorośli!


http://www.psiblog.pl/uploads/2/1/7/9/21795540/8394727_orig.png
Imię : Nazywa się Charlotta. Jednak tak nie lubi swojego imienia, że skróciła je do Charlie.
Ksywka : Popatrz wyżej.
Głos Sabrina Carpenter - The Middle of Starting Over
Rasa : BOS | Aussie
Wiek : Rok
Płeć : Suczka
Stanowisko : Projektantka
Rodzina :
Matka - Nesty
Ojciec - Weza
Siostra - Ashley,
Bracia - Flynn, Colin
Wujkowie - White †, Codie, Jack, Devo
Ciocie - Mey, Taylor, Rose Robin †
Kuzynki/Kuzyni – Lilianna, Renee, Ciel
Babcie - Crystal, Giselle †
Dziadkowie - Sintesu †, Servus †
Partner : -
Charakter : Charlie jest samotniczką. Zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Zazwyczaj denerwuje ją towarzystwo innych. Jest poważna i uważa się za dorosłą. Zabawa z innymi szczeniakami jest poniżej jej godności. Jest szansa jeden do stu, że się z tobą zaprzyjaźni. Jednak gdy przełamiecie pierwsze lody, szansa wzrasta. Są sytuacje, po których ta samotnica zwiąże się z tobą szczerą przyjaźnią. Nikogo się nie słucha i jest troszkę leniwa. To pesymistka. Najchętniej to wyrwałaby się stąd i rozpoczęła nędzne życie w szarym świecie ludzi...
Historia : Urodziła się tu.
Upomnienia : 0/4 
Kontakt : ♥♥♥Tommy♥♥♥





http://orig06.deviantart.net/ed3e/f/2014/315/e/4/untitled_by_hadissima-d863zrv.jpgImię : Ashley
Ksywka : Ash
Głos : Amnesia
Rasa : Owczarek australijski, czyli w skrócie Aussie od matki, który przeważa i Owczarek Szwajcarski od ojca.
Wiek : Rok
Płeć : Suka
Stanowisko : Piosenkarka
Rodzina :
Matka – Nesty
Ojciec – Weza
Rodzeństwo – Flynn, Charlotta, Colin
Wujkowie – Jack, Devo, White†, Codie
Ciocie – Mey, Rose Robin†, Taylor
Kuzynki/Kuzyni – Lilianna, Renee, Ciel
Babcie – Crystal, Giselle
Dziadkowie - Sintesu†, Servus†
Partner : -
Charakter : Ashley zmieniła się trochę. Jest to dosyć oschła i przewidywalna osobniczka, płci żeńskiej. Nie jest wybuchowa i na wszystko spogląda przez „czarno-białe okulary”. Nie lubi dużego zainteresowania jego osobą, więc próbuje się wmieszać w tłum i niczym nie wyróżniać. Na wszystkie psy patrzy z wyższością i próbuje się do nich podporządkować. Ash to suczka dosyć bezbarwna, bez większych celów w życiu. Jest bardzo zamknięta w sobie i zazwyczaj się nie odzywa, ponieważ albo ten temat jej nie interesuję albo nie ma co mądrego do powiedzenia. W odpowiedzi na pytania często wzrusza ramionami, mówiąc „Nie wiem”. Nie lubi podejmować decyzji lub wybierać z pośród czegoś, gdyż zawsze boi się, że wybierze źle, jednak nie boi się krytyki ze strony innych, gdyż jest bardzo wytrzymała psychicznie (jak i fizycznie). Obelg które są związane z jej osobą, nie bierze do serca i udaje, że ta osoba która „rzuca” w nią wyzwiskami po prostu nie istnieje. Mimo że jest zamknięta w sobie, ma duże poczucie humoru. Zawsze się śmieje i to ze wszystkiego, czasem nawet z rzeczy, z których nie powinna się śmiać.
Historia : Urodziła się w sforze.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : WhiteWinter
Inne zdjęcia : Klik | Klik | Klik |





Imię : Flynn
Ksywka :-
Głos : Fall Out Boy
Rasa : Flynn to mieszanka Owczarka szwajcarskiego, który przeważa i Owczarka Australijskiego.
Wiek : Rok
Płeć : Pies
Stanowisko : Pisarz. Pisze wiersze miłosne, dla swych ukochanych...
Rodzina :
Matka – Nesty
Ojciec – Weza
Rodzeństwo – Ashley, Charlotta, Colin
Wujkowie – Jack, Devo, White†, Codie
Ciocie – Mey, Rose Robin†, Taylor
Kuzynki/Kuzyni – Lilianna, Renee, Ciel
Babcie – Crystal, Giselle
Dziadkowie - Sintesu†, Servus†
Partner : Zakochuje się w co drugiej
Charakter : Dopiero gdy Flynn urósł, ukształtował się jego charakter. Flynn to ewidentny pies na baby. Typowy podrywacz, próbujący zdobyć wszystkie suczki w sforze. Szarmancki. Zazwyczaj wyluzowany i pełen pozytywnej energii. Zawsze ma uśmiech na pysku, co w dzieciństwie było u niego niespotykane. Lubi rywalizacje i różnego typu zabawy, którymi jako szczeniak gardził.
Historia : Urodził się tutaj.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : WhiteWinter



http://psy-rasy-psow.pl/wp-content/uploads/2012/04/bialy-szwajcarski.jpg
 Imię : Colin
Ksywka : Col, In
Głos : The Luka State - 30 Minute Break
Rasa : BOS | Aussie
Wiek : Rok
Płeć :Pies
Stanowisko : Szaman
Rodzina :
Matka - Nesty
Ojciec - Weza
Siostry - Ashley, Charlotta
Brat - Flynn
Wujkowie - White †, Codie, Jack, Devo
Ciocie - Mey, Taylor, Rose Robin †
Kuzynki/Kuzyni – Lilianna, Renee, Ciel
Babcie - Crystal, Giselle †
Dziadkowie - Sintesu †, Servus †
Partner : To tak jakby podrywacz, suczki się w nim zakochują, a on stara się je zdobyć. Która będzie tą jedyną?
Charakter : Colin to żywiołowy pies. Mówi miliard rzeczy na minutę, woli być szczery niż kłamać. Mówi tak właściwie wszystko o czym pomyśli. Zawsze robi coś zanim się nad tym zastanowi. Powagę potrafi zachować tylko wtedy, gdy jest bardzo smutny. Tak jak swoja siostra, Charlie, chciałby wyrwać się stąd jednak nie po to by mieszkać w szarym mieście, tylko dlatego by zwiedzać świat i dotrzeć na jego koniec (to marzenie odziedziczył po matce).
Historia: Urodził się tu.
Upomnienia : 0/4 
Kontakt : ♥♥♥Tommy♥♥♥

Nowa suczka! - Miracle




https://pbs.twimg.com/media/CQfLz6qXAAEV5IN.jpg

Imię : Miracle.
Ksywka : Miri. Ewentualnie Blacky lub Zoe. 
Głos : Natalia Szroeder - Tęczowy LINK!
Rasa : Sama nie wie, ale na pewno jakiś owczarek.
Wiek : 2 lata.
Płeć : Suczka.
Stanowisko : Strażnik Graniczny.
Rodzina : Brak.
Partner : Nie ma... Ale jest w kimś zauroczona.
Charakter : Miracle... Z pozoru spokojna, zamknięta w sobie i samotna. Ale pod tą powłoką, kryje się sympatyczna i energiczna duszyczka. Miri tylko przy nieznajomych, zachowuje się spokojnie. Kocha przygody i spacery. Jest specjalistką w skradaniu i straszeniu. Raz jest realistką, raz optymistką. Zna się na żartach, jest miła i romantyczna. Jednak umie zachować powagę. Jest bardzo nieśmiała i nieufna, ale z pewnością poznasz jej drugą stronę. Tak, Miracle jest towarzyska i zawsze ma humor. Ale racja, potrafi być wredna i samolubna. Nawet dla przyjaciół.
Historia :Urodziła się na ulicy. Wychowana przez szefa gangu stała się morderczynią. Walczyła na walkach psów, jednak uciekła, bo wiedziała że to nie dla niej. Dotarła tu, i pomyślała że zostanie.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Husarz15