niedziela, 27 marca 2016

Od Lilianny

Uciekałam ile sił w łapach. Co pare dużych skoków potykałam się ale nadążałam ze wstawaniem. Za mną słyszałam warki i krzyki pumy. Tak należę do tej grupy psów które z takim przeciwnikiem mogą tylko w karty pograć. Próbowałam jak najszybciej dobiec do centrum sfory, ponieważ oczywiście musiałam powędrować na drugi koniec świata. Niestety puma była coraz bliżej a do sfory jeszcze kilkanaście kilometrów. Opadałam z sił a pomiędzy skokami nie mogłam złapać oddechu. Zaczęłam zwalniać aż w końcu upadłam na brzuch z którego od razu przeturlałam się na plecy. Patrzyłam zrezygnowana na pumę biegnącą prosto na mnie. W myślach słyszałam już swoje skomlenie. Gdy puma wykonywała skok z boku skoczył na nią jakiś pies bądź suczka. Gwałtownie się podniosłam i popatrzyłam w bok na który mój zbawiciel zrzucił kota. Został po tym szkodniku zdechlak. Pies wyłonił się zza zarośli. Spojrzałam na niego. Wiedziałam że to pies ale za nic na świecie nie wiedziałam jak nazywa się obrońca. Rozpoznawałam jego wygląd gdyż był dość znany w sforze. Nie zbliżałam się bliżej. Chciałam coś wydusić ale to pies zaczął.
- Powaliło cię?!- warknął.
- Proszę?- zdziwiłam się reakcją psa.
- Ten gówniarz mógł cię zabić.. głupia suka.- parsknął.
- Sory ale lekcji przyrody mi nie musisz dawać. Wiem że mogła mnie zabić. Jakbyś nie zauważył to spieprzałam przed nią kilkanaście kilometrów.- tłumaczyłam wzburzona.
Ten tylko parsknął zawadiackim śmiechem. Otrzepałam się z piachu i miałam zamiar odejść. Gdy byłam już całkiem daleko pies krzyknął.
- Należy mi się coś!
A no tak.. Podeszłam do niego z powrotem i dałam mu z ostrego liścia. Pies natychmiastowo złapał się za policzek i warknął.
- Ej! Tak się odwdzięczasz?- szczeknął.
- Za co?
- Za to że uratowałem ci życie?- wspomniał.
Popatrzyłam na niego takim wzrokiem aby pomyślał że mu podziękuję.
- Sama bym sobie poradziła.- stwierdziłam.
Opuściłam ten zasrany les pełen kleszczy i idiotów.

Castiel?

Brak komentarzy: