środa, 30 marca 2016

Od Shairen - C.D. Opowiadania Shasty

     Kilka ostatnich tygodni dało mi dużo do myślenia. Wiadomość o śmierci Shasty, broniącego terenów sfory; jedno zdanie, które zupełnie odmieniło mój nudny, szary świat i to, że był przy mnie. Właściwie, on zawsze stał tuż przed moim nosem, czasem też jeden, olbrzymi krok za mną. Odkąd pamiętam swój czas, wówczas marnowany na tworzenie kolorowych bohomazów spędzałam z Shastą. Porządkowałam go do szufladki natrętnych, nie posiadających własnych spraw samców, którzy potrafią uczepić się kogoś jak owoce łopianu gęstej sierści. Wszystko właśnie tak wyglądało - niejasna, cienka nić przyjaźni, która nijak miała się do codzienności, która z czasem przerodziła się w coś innego. Coś, czego nie potrafię zapomnieć, a tym bardziej zagłębić się w uczucie jeszcze bardziej. Bałam się. Cholernie się bałam. Czego? Sama nie byłam pewna. Może jego reakcji, kiedy powiem mu o wszystkim? Albo tego, że mnie opuści? Te wszystkie myśli krążyły w moim łbie, nie dając czasu na jakiekolwiek zastanowienie. Każdą swoją decyzję popełniałam szybciej, niż kiedyś; szybka odpowiedź zawsze dawała do zrozumienia, że jest się całkowicie świadomym własnych wyborów.
     Nie chciałam wstawać. Miałam nadzieję, że sen będzie trwał o wiele dłużej, jednak promienie słońca i masywna, biała łapa napierająca na mój pysk nie pozwoliły mi kontynuować dalszego spania. Podniosłam pysk, a ciało samca gwałtownie się poruszyło. Ostrożnie ściągnęłam jego łapę z podbrzusza, na którym obecnie się znajdowała. Nie miałam najmniejszej chęci przerywać Shaście w obecnej czynności, o ile tak można było ją nazwać.. Szczerze? Nawet nie powinnam tego robić, nawet, jeśli obudziłabym się dopiero po zmierzchu. Poprzedniego dnia zasnęłam szybciej, niż on, dlatego byłam mu to winna, a przynajmniej tak sądziłam. Podeszłam cicho do kanciastego, kamiennego stolika, na którym leżał wcześniej upolowany jeleń. Pazurami błyskawicznie podzieliłam je na dwie części.

Shasta? c:

Brak komentarzy: