piątek, 18 marca 2016

Od Jem'a.

Wybrałem się jak zwykle na patrol. Szczerze mówiąc zacząłem lubić tą robotę. Wychodzenie na świeże powietrze dobrze mi robiło. W każdym razie lepiej niż siedzenie w jaskini lub norze. Zacząłem od największych lasów, wiele psów miało tam domy. Szedłem powoli ścieżką udeptaną przez członków sfory. Mierzyłem wzrokiem okolicę, aż dostrzegłem na horyzont zająca przemykającego wśród zasp. Nie byłem szczególnie głodny, ale nie zmarnowałbym okazji do polowania. Stałem w bezruchu, obserwując zwierzę. Ruszełem w prawo, za stworzeniem, nie odwracając jednak wzroku, który pozostał wbity w ten sam punkt. Przygotowałem się powoli do biegu. Zmrużyłem już oczy i napiąłem mięśnie. Gdy nagle coś uderzyło w mój bok, wytrącając mnie z równowagi. Potknąłem się o własne łapy i niemalże zaryłem pyskiem w ziemię.  
- Uważaj - rzucił krótko pies. Szedł dalej truchtem. Może i zignorowałbym to, gdyby był to ktoś inny. Ale nie, to był ON. Zdołałem szybko rozpoznać białe umaszczenie, oczy czy sposób chodu. Jedynie czego nie skojarzyłem to zapach - pachniał wyjątkowo, jak na "leśne zwierzę". Jakoś tak wyjątkowo świeżo. Chwila... Skąd on się tu wziął?! Pamiętam jeszcze jak obawiałem się swoich uczuć co do Suzzie, po tym jak Rayan zginął. Nie chciałem jej wtedy bardziej... dobić... Szczeknąłem kilka razy, dając mu znać by się odwrócił. Pies spojrzał w moją stronę. Żadne z nas nie odwracało już wzroku - patrzyliśmy sobie z wrogością w oczy. Nie miałem zamiaru pytać, jak to się stało, że do nas wrócił. Wiadomości szybko się tu rozchodzą, prędzej czy później dowiem się wszystkiego. Ale i on usłyszy plotki na mój temat.  Przez chwilę zastanawiałem się nawet, dlaczego tu jest, właśnie tu. Czy liczy na cokolwiek ze strony "innych"... Mówiąc "cokolwiek" i "innych" mam na myśli miłość Suzzie... Bo ja nie odpuszczę. Z taką samą pasją kocham i nienawidzę.  Odnażyłem kły, a Rayan odpowiedział mi tym samym. Mimo wszystko nie chciałem walczyć. Ten gest miał pokazać, że pies nie jest tu mile widziany, bynajmniej przeze mnie. A tym samym pokazaliśmy też sobie, jak bardzo się nie cierpimy. 


Rayan? (;  Troszkę krótkie, ale muszę się rozkręcić

Brak komentarzy: