- Może to właśnie czas, by się otrząsnąć, by stać się obowiązkowym - pies głęboko westchnął i popatrzył na suczkę. Nie chciał jej do niczego namawiać. Jest dorosła - poradzi sobie.
- Ale ja nie chcę! - krzyknęła Nesty na całe gardło tak, że ptaki z niedalekich drzew odleciały. Weza spojrzał na nią i znów westchnął.
- Rób jak chcesz - powiedział wprost - Tylko nic nie zrób szczeniakom - dodał cicho. W głębi duszy, chciał być prawdziwym ojcem i mieć bandę latających pod łapami szczeniaków. Pies odwrócił się i zaczął wracać do domu, po drodze zahaczając o jaskinię Mey.
- Cześć - powiedział powoli wchodząc do jaskini - Będziesz ciocią - uśmiechnął się lekko, jednak podchodząc do Mey zobaczył, że ma w oczach szklanki.
- Co się stało? - mina od razu mu zrzedła. Suczka próbowała coś z siebie wydusić, jednak nie potrafiła. Pies podszedł do niej bliżej i usiadł naprzeciwko. Wargi jej drżały, a oczy był zaczerwienione od płaczu. Gdy popatrzyła na brata, od razu go przytuliła i znów się rozpłakała.
- Rose nie żyje - powiedziała, puszczając brata i wbijając wzrok w ziemię. Weza siedział jak kołek. Też nie umiał nic z siebie wydusić.
- To żart? - zapytał, lecz nie dostał żadnej odpowiedzi - To tylko żart... - szepnął do siebie i popatrzył na Mey.
* Później *
Weza siedział w swojej jaskini, oparty i patrzył się w ścianę. Jeszcze wychodząc od Mey, natknął się na swoją drugą siostrę... Jego przemyślenia o rodzinie przerwała wchodząca Nesty. Pies szybko się odwrócił, by nie widziała tego, że płakał. Zazwyczaj był twardy, więc to nie w jego stylu.
- Co się stało? - usłyszał jednak to pytanie, którego usłyszeć nie powinien.
- Widziałem tą... no... y... tą, tą - zabrakło mu języka w gębie.
- Jak już to tę tę - poprawiła go Nesty (Biernik - Kogo? Co? Debilu ~ Gimper [*]). Weza jednak nie zwrócił na to uwagi. Obrócił się i popatrzył na partnerkę.
- Rosie nie żyje... - powiedział cicho, siadając na baczność.
Nesty?
Nesty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz