sobota, 7 listopada 2015

Od Rayan'a

Teraz już całkiem nie wiem, czy warto żyć... Straciłem wszystko, co mogłem. Wszystko, co dla mnie było i zawsze będzie najważniejsze. Po prostu nie umiem zrozumieć, że mój świat legł w gruzach, których ni jak nie da się odkopać. Nadal leżę w szpitalu. Suzzie myśli, że jej nie kocham. Że zostawiłem ją w tak trudnej sytuacji. Może zrobiłem coś źle? A może po prostu tak miało być? Eh... Teraz już nic nie będzie normalne. Właśnie miałem iść z Winnie na rehabilitację. Codzienne ćwiczenia znów postawią mnie na nogi. Tak myślę... Theo codziennie mnie odwiedza i opowiada o wyprawach wspinaczkowych. Nie wiecie jak cudownie słyszeć tak szczęśliwe słowa. Theo, jest dla mnie jak syn. W prawdzie, sam go wychowałem, podobnie jak Evelyn i Roney'a. Pewnie teraz dobrze im sie wiedzie. Na pewno lepiej niż mi...
-Rayan? Chodź, idziemy na rehabilitację. - Wyrwała mnie z zamyśleń lekarka. Otrząsnąłem się i poszliśmy na ćwiczenia. Wieczorem, mogłem za pomocą takich dwóch tyczek przejść się na spacer. Ludzie muwią na to "kule". Przystanąłem na chwilkę w parku. Usiadłem twardo na ławeczce i ochłonąłem. Akurat obok przechodził Mashine. Gdy mnie zobaczył, od razu usiadł obok.
-Przykro mi stary.. - Poklepał mnie po plecach a ja cicho jęknąłem. Wciąż boli.
-Powiedz Mashine, co ja mam zrobić żeby Suzzie znów mnie pokochała? Ciągnie nią do tego Jem'a jak nie wiem co.. A teraz zaczęła myśleć, że nigdy jej nie kochałem. Nie wiem skąd takie pomysły...-Zapytałem a po moim policzku spłynęła łza. Alfa zdziwił się z powodu mojego zachowania. Wstał, i rzucił na odchodne :
-Jeśli ci na niej zależy,zawsze możesz próbować.
Przemyślałem sobie jego słowa. W końcu, gdy zniknął mi z pola widzenia wstałem, i przewróciłem się o kogoś. Ledwo wstałem i zacząłem się czołgać po "tyczki". Nieznajomy/a był/a szybszy/a i podał mi je. Podniosłem wzrok i powiedziałem :
-Dzięki.

Tajemniczy pies? /suczka?

Brak komentarzy: