Uśmiechnąłem się lekko a Mey przetarła łapą łzy.
- To dlatego ciągle byłaś taka przygnębiona?- zapytałem.
Suczka nie odpowiedziała. Pewnie nie chce o tym rozmawiać już więcej. Więc dobrze.
- Idziemy gdzieś?- zaproponowałem.
- Ty głuptasie.- zaśmiała się.- Wiesz która jest godzina?!
Zerknąłem na mały zegarek na półce. Zegarek wskazywał dwunastą w nocy.
- Wops...- zaśmiałem się.
Położyliśmy się na naszym posłaniu i niedługo już oboje zasnęliśmy.
***z rana***
- Masz ochotę na śniadanko?- obudziłem smacznie śpiącą Mey.
- Tak ale...- ziewnęła.- Jeżeli masz mnie tak wcześnie budzić to się wyprowadzaj.
Mey zaśmiała się i mnie pocałowała.
- A w życiu!- rzuciłem się na nią.
Mey? To jeszcze do niczego nie zmierza xdd a i brak wenusia :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz