środa, 25 listopada 2015

Od Bitter Sweet'a - CD. opowiadania Gracy.

Bitter popatrzył na oddalającą się sarnę. Nie miał ochoty na nic, kompletnie na nic, po tym całym wydarzeniu. Zdziwił się zachowaniu Gracy, jednak ona miała po części rację. Gdyby nie jego - wtedy wspaniałomyślny - tekścik, nikogo nie musiałby uszczęśliwiać. Wtedy właśnie rozmyślał nad tym, że za głośno myśli. Czasem powinien przyhamować, bo zwykle źle się to dla niego kończy. Dlatego też nigdy nie znajdzie on partnerki, czy też przyjaciela, który go dobrze zrozumie. Mówi wszystko wprost. Po długim namyśle pies zdecydował się przeprosić suczkę, okazać chociażby trochę skruchy. Bo powinien. Jest naprawdę za chamski w stosunku do osób, które mu pomagają i akceptują. Co nie znaczy, że się zmieni, o nie. Po prostu w stosunku do znajomych będzie się ograniczał. A bynajmniej będzie próbował. Pełen satysfakcji z dokonanego wyboru pobiegł do siedzącej sarny. Miał wrażenie, że na niego czekała.
- Boże, nawet Felix Felicis nie jest mi potrzebny! - krzyknął uradowany. ( jakby ktoś nie wiedział, FF to jest taki eliksir z Pottera który daje szczęście. xd)
Napełniony pozytywną energią podszedł ostrożnie do zwierzyny, po czym szybko wskoczył na jej grzbiet. Niestety chybił, płosząc zwierze. Nie poddawał się, i po paru minutach znów miał ją przed oczyma. Tym razem rozgryzł jej szyję. Wtopił kły w giętką szyję  sarny, czując jak ciepła krew napływa do jego pyska. Przytaszczył zdobycz do jaskini, nie chcąc by jego "pracę" zauważyły wilki. Ułożył ją ładnie na kamiennym stoliku, zostawiając na później. Łapami ubił poduszkę, układając się do snu. O czymś jednak zapomniał.
- Gracy..- mruknął do siebie.
Gdy Bitter  Sweet odpowiednio się naszykował, - znaczy się, wstał - ruszył w stronę jaskini suczki. Usiadł przy jej progu. Po niedługim czasie przyszła Gracy.
- Jesteś cholernym arogantem. - powiedziała, po czym weszła w głąb jaskini.
*******
Stanąłem w progu jaskini, patrząc na zdenerwowaną suczkę. Próbowała zamknąć wejście ogromnym głazem. Zbytnio jej to nie szło, więc na chwilę przysiadłem, patrząc na nędzne próby. Robiłem jej na złość, przesuwając kamień w przeciwną stronę, za każdym razem mocniej.
- Tak uważasz? - warknąłem jeszcze głośniej, niż ona wcześniej.
- Tak. Lekceważysz nie tylko mnie, ale też i innych! - orzekła.
Przewróciłem oczami, słuchając jej kolejnych obelg. Gdybyśmy się nie znali, i gdyby nie była suczką, już dawno skoczyłbym jej do gardła. Gdy jej złość trochę przygasła, zacząłem dialog.
- Nie tylko ja. - syknąłem - Skoro jestem takim arogantem, to na cholerę budziłaś mnie rano, zatrzymywałaś u Lokiego i wykłócałaś się przy Jem'ie?
Na te słowa prychnęła urażona i przyskoczyła trochę bliżej mnie.
- Myślisz że specjalnie raczyłam się dla ciebie starać - po raz kolejny uniosła głos. - Nie marnuję czasu dla takich jak ty.
Pokiwałem głową i popatrzyłem na sukę ze złością. Nie musiała tego mówić.
- Więc ja też nie będę go marnował dla ciebie. Żegnam. - orzekłem, wychodząc z jaskini.
Przed wyjściem jeszcze rzuciłem pod jej łapy wątłą, uschniętą stokrotkę. Jedyny kwiatek, który mogłem jej dać o tej porze roku, bo służył u mnie jako zakładka do książki.Do łodyżki przyczepiony był zwykły tekst.
Wybacz, Gracy.
Suczka tym samym ruchem wyrzuciła kwiatka przez okno. Odszedłem daleko od niej, mając jej serdecznie dosyć.

Grey? ;w;

Brak komentarzy: