niedziela, 8 listopada 2015

Od Suzzie CD opowiadania Jem'a

Byłam w pięknej, magicznej krainie. Zewsząd spadał złoty, świetlny deszcz. Pomiędzy dwoma małymi drzewkami, we mgle stała postać. Brązowy pies z długą, falującą na wietrze sierścią. Ten pies wydawał się być bliski mojemu sercu. Nagle usłyszałam nawoływania. Ktoś krzyczał "Suzzie! Suzzie! Obudź się!". Zdziwiłam się. To ja śpię? Znikąd otoczyła mnie ciemność. Zaczęłam spadać w dół...

Otworzyłam oczy. Zobaczyłam pochylonego nade mną Jem'a. Na jego policzkach błyszczały łzy. Chciałam się poruszyć, ale ogarnął mnie ogromny ból. Kaszlnęłam ledwo, ledwo. Pies słysząc ten odgłos poderwał się. Widząc że się ocknęłam, mocno wtulił łeb w moją klatkę piersiową. Potem delikatnie wziął mnie na swój grzbiet i z trudem podążył w kierunku sfory. Chciałam wiedzieć, co się stało, ale nie potrafiłam wypowiedzieć słowa. Starałam się tylko nie zsunąć z Jem'a. Po paru minutach zmorzył mnie sen.
***
- Wpuśćcie mnie! - krzyknął ktoś.
- Przykro mi, ale nie możemy.
- Chcę wiedzieć, co się dzieje z moją córką!!! - teraz rozpoznałam ten głos. To tata.
Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jaskini lekarzy. Tata właśnie do mnie podbiegał. Przytulił mnie mocno.
- Mówisz że zaatakowały ją wilki? - oburzył się Mashine, zwracając się najwidoczniej do osoby stojącej za mną. Spojrzałam tam. Tą osobą był Jem, który kiwnął głową.
- Muszą mieć tu watahę - odchrząknął. Tata wyszedł, uspokoić innych członków sfory zaniepokojonych o mój los. Zostałam sama z moim przyjacielem
- Dziękuję za ratunek... - pocałowałam go w policzek.


Jem? Jak widać, wena nie dopisuje ;-;

Brak komentarzy: