środa, 11 listopada 2015

Od Bitter Sweet'a - CD Opowiadania Avril.

Popatrzyłem z pogardą na suczkę. Chciałem tylko, żeby powiedziała mi jak ma na imię, by łatwiej ją znaleźć. Ale nie. Musiała mi się wyżalać dobre... hm, pół godziny? Może krócej. Gdy się czasu potrzebuje, ucieka pośpiesznie jak zając. Odłożyłem na bok książkę i począłem wstawać. Sunia jednak nie miała już nic przeciwko temu; rzuciła tylko smętne spojrzenie na oddalający się gdzieś za skalną równiną mój cień. Gdy spojrzała na książkę wskoczyłem na wysoki głaz. Obserwowałem stamtąd suczkę. Właściwie... nie wiem dlaczego. Po prostu czułem że powinienem to zrobić. Wtedy przypomniałem sobie o własnoręcznie zrobionej zakładce, którą kiedyś zrobił dla mnie szczeniak z antynarkotykówki. Widniał na nim jednoznaczny napis. "Czekam na ciebie, wróć do mnie jutro!" No kur*a... Pewnie pomyślała, że chcę ją wyrwać, czy coś z tych rzeczy. Nic z tego. Była piękna i czarująca.. To fakt. Ale nie mogę jej ufać. Zresztą, jak każdemu. Albo przyjdzie ot tak po prostu, oddać książkę? Pewnie nie zauważyła tej diabelskiej zakładki. Ot co, na pewno jej nie zauważyła! Tak bynajmniej myślałem przez cały dzień. Spać nie mogłem, bo budziły mnie dzikie wrzaski młodych Suzzie i Roy'a. Nie było się co wściekać, a nawet należało im współczuć codziennego rabanu. Przecież każdy był kiedyś takim małym szczeniakiem.
****
Obudziłem się pod wpływem przenikliwego chłodu, wynikającego z braku koca. Przeciągnąłem się leniwie i spojrzałem na wejście do jaskini. Prószyło dziś niesamowicie. Typowa zima. Usiadłem na progu łóżka i rozprostowałem nogi. Westchnąłem. Po chwili usłyszałem głośny huk. Zacząłem błądzić wzrokiem za przedmiotem sprawiającym taki hałas. Okazała się nim być moja książka. 
- Czyli że.. - burknąłem cicho pod nosem.
Tak, Bitter Sweet. Czyli że ona właśnie skoczyła z "dachu" twojej jaskini niczym spider - man. I teraz podchodzi do ciebie, cicho warcząc.
- Chciałeś mnie widzieć? - uspokoiła się i rzekła łagodniejszym tonem - Tylko mi nie mów, że nie. 
Dlaczego miałem nie mówić? To po prostu zwykła, psia pomyłka. Nic więcej. Wstałem i zaprosiłem Avril do wnętrza groty. osz ty szaleńcu!
- Kawy? - spytałem, na co ona przytaknęła - Ile trucizny? Jedną czy dwie? 
Cicho się zaśmiałem. Ona tylko jednym susem spowodowała ograniczenie mojej przestrzeni i warknęła cicho.
- Dwie. - roześmiała się i usunęła się z drogi.
*****
Trochę zgłodnieliśmy. Zaczęła się potężna śnieżyca. Znacznie się ściemniało. Wręczyłem Avril miskę z gorącym risotto.
- Zostań. - szepnąłem.  - Nie możesz teraz iść.
Sunia kiwnęła łbem. Wskazała nosem, bym się położył. Spojrzałem na nią trochę lekceważąco, po chwili leżeliśmy już razem na podłodze B) wyszedłem z jaskini. W końcu miała zostać.


Avs? xddd

Brak komentarzy: