- Zaczekaj! - rzekł lekko zdartym głosem.
Odwróciłam się w kierunku psa, trochę się do niego przybliżyłam.
- Czego? - warknęłam nieprzyjaźnie - Masz coś do powiedzenia?
Całkowicie zmienił mi się nastrój. Poczułam falę smutku.
- Czy zdradzisz mi swe imię? - zapytał. - Jesteś tu nowa, hm?
- Tak, ale nie powinno cię to obchodzić. Zresztą, jak każdego.. - szepnęłam po cichu. Pies uważnie popatrzył na zakrwawione opuszki łap, prawdopodobnie przebite przez skalną powierzchnię. Szybko się otrząsnął.
- Mylisz się - syknął. - Każdy ma kogoś, kogo obchodzi los innych. Ty zapewne też. Matka, ojciec, hm?
Przypomniał mi się moment z dzieciństwa. Kiedy.. Po chwili z moich oczu zaczęły kapać łzy.
****
Siedzieliśmy dłuższą chwilę w zadumie. Ja i on. Nie znaliśmy nawet swoich imion, by móc normalnie rozmawiać.
- Mam na imię Avril. - orzekłam.
- Bitter Sweet - odparł pies - Cóż, żegam. Muszę załatwić.. parę ważniejszych spraw.
- Skoro zatrzymałeś mnie tutaj, masz tu zostać. - warknęłam sucho. - Po prostu potowarzyszysz mi w patrolu.
Bitter?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz