- Przepraszam Cię - powiedziałem zawstydzony .
- Odejdź . Chcę być teraz sama .
Pokiwałem głową i wybiegłem . Łzy same cisnęły mi się do oczu - Nie chciałem jej przecież skrzywdzić .
Położyłem się dopiero kiedy dotarłem na Śnieżną Polanę . Zauważyłem
Gracy i Lloyda , budujących iglo , ale nie miałem ochoty do nich
podchodzić . Rzuciłem się w mokry śnieg . Było mi bardzo zimno . Czułem
jakby lodowe kolce przekłuwały mi skórę , a chłodny bezduszny wiatr
dociskał je mocniej , z drastyczną siłą.
Po chwili przestałem czuć znajomy ucisk na szyi . Podniosłem łeb i
zauważyłem że moja obróżka leży wyłamana na śniegu . Znowu zacząłem
płakać . Moje łzy zamieniały się w lodowe kryształki . Położyłem na nich
łapę , a te boleśnie przekłuły skórę . Śnieg zabarwił się na czerwono .
- Wystarczy - usłyszałem głos Vice .
- Przepraszam , nie chciałem Cię skrzywdzić tym domu .
- A ja nie chciałam abyś się zranił - dodała cicho .
- To zgoda ? - zapytałem zarumieniony .
Vice podeszła do mnie i mnie przytuliła - Oczywiście ! - dodała .
Otarłem łzy .
- Ja wracam na noc do mojej jaskini . Dobranoc Vice . - powiedziałem ,
gdyż zapadał zmrok a potrzebowałem czasu aby trochę ochłonąć .
Vice ? Brak weny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz