środa, 11 listopada 2015

Od Bitter Sweet'a - CD. opowiadania Gracy

Grey miała rację. Śnieg padał dość gęsto. Z pewnością ograniczał nam ruchy, a co dopiero wyjście z jaskini psa i dotarcie do własnej. Sunia uśmiechała się od ucha do ucha, najwyraźniej była podekscytowana spotkaniem ze znajomym... Znaczy, znajomym był dla niej. My byliśmy sobie całkiem obcy. Jak tu się do niego zwracać? Hm.. Gracy coś o nim mówiła, ale pamiętałem to jak przez mgłę. Pies był za nieśmiały, by pierwszy się przedstawić. Nie chciałem tego robić, ale jeżeli ona go zna i mu ufa, z pewnością nie jest zagrożeniem. Uchyliłem lekko kącik ust. Wymruczałem ledwo dosłyszalnie swe imię. Grey zgromiła mnie wzrokiem i warknęła, bardziej brzmiało to jak groźba śmierci, niż zachęcenie do znajomości z psem.
- Bitter Sweet. - wyciągnąłem łapę, by podać ją psu.
Jednak po chwili ją zatrzymałem i znów schowałem. Nie znałem go, nie ufałem mu. Nie, podanie łapy to za wiele. Przełknąłem ślinę.
- Em.. Loki. - szepnął także nieśmiało. 
Miał podobny odruch, jak ja. Jednak zapewne miał inne zasady moralności. Moje były raczej proste; nikomu nie można bezgranicznie ufać. Wszyscy mogą stanowić zagrożenie, jeżeli dowiedzą się o tobie za dużo. Należy ufać jedynie sobie. Popatrzyłem kątem oka na Gracy.
- A drugim pozytywem jest to, że nie zostaliśmy bez żadnego zajęcia. - orzekłem i wskazałem nosem projektor wciśnięty głęboko, w głębi jaskini.
Pies najwyraźniej zrozumiał, że chodzi o projektor. Podszedł do sterty sprzętów, zgarnął go łapą i nastawił wszystkie potrzebne rzeczy. Trwało to nie więcej niż dziesięć minut; montaż papieru zazwyczaj nie jest czymś wielce trudnym. Popatrzył dumnie na sprzęt, lecz po chwili ta duma  całkowicie zniknęła. Nie mogliśmy nic zobaczyć, ponieważ niczego nie było. Żadnego projektu czy zdjęć. Pies popatrzył mizernie najpierw na Gracy, a po chwili na mnie.
- Przykro mi. - zasmucił się.
- Jeżeli nie ma nic do obejrzenia... - próbowałem wymyślić cokolwiek - To możemy sami nakręcić materiał. 
Grey uśmiechnęła się na myśl tworzenia filmu, a Loki lekko, naprawdę mało zauważalnie zamerdał ogonem. Wybiegliśmy z jaskini. Śnieżyca zniknęła, zostawiając za sobą grubą warstwę śniegu. 

Gracy? :>

Brak komentarzy: