Dopiero po chwili połapałam się, skąd znałam wypowiedziane przez niego
słowa, dlaczego coś w środku mnie skręciło się, gdy je przyswoiłam.
To samo mówiła moja matka.
Nie jestem słaba. Przynajmniej tak myślę, bo się staram. Choć
wspomnienie matki i dzieciństwa mocno mnie poruszyło, nie chciałam dać
tego po sobie poznać. Zmrużyłam oczy, by utrudnić psu czytanie z nich,
bowiem gdy nie odpowiedziałam, przyglądał mi się.
- Słusznie. - powiedziałam po chwili, gdy miałam pewność, że głos mnie nie zawiedzie.
- Raczej nie jesteś za tą dewizą, co? - spytał, ponownie kierując swój wzrok na drogę przed nami.
Zignorowałam to pytanie. Nie zamierzałam mówić o sobie takich rzeczy
komuś, kto nie chciał zdradzić mi nawet swego imienia. Postanowiłam
kierować się zasadą "oko za oko" i skoro on nie widzi nic złego w braku
odpowiedzi, to ja też.
Gdy dłuższa chwila milczenia minęła, a do moich uszu dotarł szum wody, pies odwrócił się do mnie zniecierpliwiony.
- Więc?
- Co: więc? - spytałam, jakby nie rozumiejąc sytuacji.
- Na pytanie się odpowiada. - orzekł.
- Tak? - żachnęłam się. - Vice. A ty?
Chwilę nie rozumiał, o co mi chodzi, jednak przypomniała mu się w końcu
sytuacja sprzed parenastu minut. Przewrócił oczami, lecz nie
odpowiedział. Nie dawałam się łatwo. Coś za coś. Odpowiedź za odpowiedź.
Bitter! :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz