Zmarszczyłem brwi, jednak zdecydowałem się nie reagować zbytnio na jej
słowa. Jedynie w środku, męczyłem się z dokładnym znaczeniem tych słów.
Ostatecznie, uznałem, że to... zwykłe słowa. Położyłem się, kładąc głowę
na łapach. Patrzyłem zamyślony na zachodzące słońce widoczne na
horyzoncie. Całe niebo zmieniło swoje kolory, stało się piękne złoto -
pomarańczowe. Była to z pewnością romantyczna chwila - a byłaby jeszcze
bardziej romantyczna, gdybyśmy się już nieco znali. Przeniosłem wzrok na
suczkę. Bez wahania położyła się obok i wtuliła łeb w moją sierść.
- Cudowny widok, prawda? - obrała jakikolwiek temat. Przytaknąłem,
jednak zdawałem się być nieprzejęty sytuacją. Skrzywiła lekko pyszczek w
grymasie. Widocznie była niezadowolona z moich reakcji. Przysunęła się
bliżej, za pewne oczekując też tego, że ją obejmę. Czując taką bliskość
drugiej osoby, aż odsunąłem się w bok, a przez moje ciało przeszedł
bardzo nieprzyjemny dreszcz. Spojrzałem na nią zaskoczony, ale i
skrępowany całą sytuacją. Wlepiłem wzrok w swoje łapy. Reszty wieczoru
również nie spędziliśmy inaczej - siedzieliśmy oddaleni od siebie, w
milczeniu. Wreszcie słonce zaszło, zapanował kompletny mrok. Na niebie
zostały gęste chmury, które przysłoniły księżyc i gwiazdy. Zdecydowałem
się odprowadzić suczkę - nie wypada jej teraz zostawić. Ruszyliśmy do
jej jaskini, wciąż w tej niezręcznej ciszy. Zdawało się, że straciła ten
zapał. Szedłem nieco za nią, a właściwie za jej śladami. Przed oczami
miałem już tylko jej ogon i własne łapy. Nic innego nie było widoczne,
przynajmniej w lesie. Stąpałem po zgrzytającym śniegu. Dodatkowo, ten
niespodziewanie zaczął spadać z nieba i obydwoje nas obsypywać.
Zatrzymywałem się na chwilę, by strząść jego nadmiar. Po mniej więcej
kwadransie dotarliśmy na miejsce. Przysiadłem na ziemi, widząc, że
suczka chce jeszcze coś zrobić, bądź mi przekazać. W mroku zajaśniały
jej niebieskie oczy, wprost naprzeciwko moich.
Raven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz