czwartek, 5 listopada 2015

Od Jem'a CD opowiadania Vice

Przegryzłem mocno wargi, patrząc już jedynie jak suczka odbiega gdzieś dal. Rzuciła mi ostatnie słowa, przez które poczułem kłucie w sercu. Spuściłem łeb. A więc kolejna nieudana próba. Chyba powinienem jaśniej pokazać, o co chodzi. Suzzie, która niespodziewanie pojawiła się z boku, poklepała mnie po ramieniu z podejrzanym uśmiechem.
- Tak bywa... - nie wiem, czy miało być to pocieszenie, ale jeśli tak to poczułem się bardziej... dobity. Odwróciłem się w przeciwną stronę i ruszyłem w stronę domu. Nie pomyślałbym, że dzień, w którym Mashine ogłosił mnie Betą może być tak okropny.
Dziś moje urodziny. Miała przyjść Su, ale pewnie po wczorajszym sobie odpuści. Wszyscy sobie odpuszczą. Spędzę ten dzień zaszyty w cieniu jaskini - sam. Krzątałem się po niej pełen złości, smutku, niepewności, zazdrości i wszelkich innych uczuć. Padłem na ziemię, zupełnie nie wiedząc co począć. Chyba powinienem sobie odpuścić... Ale nie potrafię. Przewróciłem się na drugi bok. Minęło kilkanaście minut, gdy otaczała mnie tylko cisza, choć w mojej głowie panował kompletny chaos. Wtem dziwny dźwięk zabrzmiał mi nad uchem, że błyskawicznie podniosłem się z ziemi. W wejściu stała grupka znajomych mi psów, w tym moja przyjaciółka, co od razy sprawiło, że na moim pysku pojawił się delikatny uśmiech. Wydawała się jednak przyjść tu z jakiegoś konkretnego powodu, żeby mi coś przekazać, a nie ze względu na moje urodziny. Wszyscy szybko rozproszyli się po wnętrzu, czując się jak u siebie. W grupie dostrzegłem od razu tą suczkę... Minęło kilka godzin na zabawie, choć nie brałem w niej zbytnio udziału. Nie byłem w humorze, ale też nie chciałem ich wypraszać. Stałem przeważnie w jednym miejscu, co jakiś czas spoglądając na znajomą, o ile można ją tak nazwać. Wreszcie i ona spojrzała na mnie. Równie szybko odwróciłem łeb.


Vice? Brak weny.

Brak komentarzy: