poniedziałek, 2 listopada 2015

Od Vice

W jeden ze słonecznych dni postanowiłam wybrać się nad jezioro. Jest jesień, więc drugiej takiej szansy mogłam nie dostać. Postanowiłam wziąć kąpiel, więc szłam za szumem wody. Szmer liści nie pomagał mi w wędrówce, jednak doszłam do rzeki jeszcze przed południem.
Pełna dobrego humoru wbiegłam do wody, rozchlapując ją dookoła. Uwielbiałam to. Zimna woda przyjemnie mnie orzeźwiła. Płynęłam na jej powierzchni, by tworzyć na tafli wody fale zalewające mi szyję. Nie wystarczało mi to, więc zanurkowałam.
Od razu tego pożałowałam, widząc pod wodą długie łodygi roślin i mnóstwo nieznanych mi ryb.
Z krzykiem wypłynęłam na ląd. Bałam się morskich stworzeń, a tych w dodatku nie znałam.
Położona na boku nie zauważyłam, że przyglądał mi się pies. Dostrzegłam go dopiero, gdy do mnie podszedł i pochylił się.
- Czyżby zdradziły cię twe wody, syrenko?

Bitter Sweet?
Przepraszam, wieczór mnie odmóżdża...

Brak komentarzy: