Obudziła mnie piękna melodia. Niestety gdy przebudziłem się całkowicie głos się urwał. Obok mnie siedziała Elaine. Dziwneee... Do łapy miałem coś przyczepione. Ałaa... Zaraz. Kroplówka?!
- Co to jest?!- pisnąłem wystraszony.
- Kroplówki nigdy nie widziałeś?- zaśmiała się.- spadłeś z dachu swojej jaskini i straciłeś przytomność.
- Musiałem być mocno w coś wpatrzony lub zagapiony.- przyznałem.- No. To teraz mi to odczep.
- Ja??- zdziwiła się.
- No a kto mi to założył?- zapytałem.
- Alana.- powiedziała.- Zaraz po nią pójdę.
- Nie ma potrzeby.- powiedziałem.- Sam do niej pójdę.
Powiedziałem ale zaraz wróciłem przypominając sobie że te ustrojstwo każe mi się nie ruszać i trzyma mnie jakby na sznurku. Pomachałem suczce łapą na pożegnanie. Elaine wyszła z mojej jaskini i niebawem wróciła wraz z Alaną. Biało- czarna suczka zbliżyła się do mnie i rzuciła wzrok na moją łapę i ogólnie na mój stan.
- Chyba musisz przeżyć z tym jeszcze jeden dzień.- przyznała.
- Coo?!?!- krzyknąłem.- Ja tu z nudów umrę!
Obie suczki popatrzyły się raz na siebie raz na mnie i zaśmiały się. Super... Ja się zabiję chyba. Alana się z nami pożegnała i opuściła nas. Położyłem się tyłem do Elaine.
- To co robimy?- zapytała.
- My?
- No tak, zostaję tu z tobą.- przyznała.
Te słowa mnie zdziwiły. Kto by chciał zostawać cały dzień z kaleką i to do tego nie mogąc pobiegać. Przez dłuższy czas nic nie mówiłem. No bo co mówić w takich sytuacjach. Nic mi nie przychodziło do głowy. Jeszcze mnie weźmie za jakiegoś nudziarza. Przypomniała mi się ta melodia którą słyszałem po moim przebudzeniu. Chciałem ją o to zapytać ale nagle u wejścia jaskini pojawił się Bitter.
- Widzę że nasz kaleka czuje się już dobrze.- zaśmiał się szyderczo.- Idziesz ze mną Line?
Suczka popatrzyła się na psa ale też na mnie. Zmarszczyłem brwi. Popatrzyłem z pogardą na kundla.
- Idź...
- Co?- zapytała.
- Możesz z nim iść.- odwróciłem się tyłem do nich i położyłem się.- Miłej zabawy...
Elaine? Długość odpowiada? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz