Brawo, Jem. To było coś. Schrzaniłeś wszystko.
Patrzyłem nerwowo na suczkę i porozsypywane płatki. Jakby wszytko w
jednej sekundzie straciło swój cudowny urok, a stało się zwyczajne, albo
nawet brzydkie. Zacząłem szybko zbierać kwiaty. Suczka pilnowała mnie
do ostatniej chwili, choć nie zwracała szczególnej uwagi na mnie.
Starała się pozbyć kolców róż... Gdy skończyłem, przeprosiłem skinięciem
głowy i wielce zawstydzony całą sytuacją wróciłem do sfory. Kompletnie
zapomniałem o pokazie, stoiskach i wszystkich innych rzeczach... Z
resztą nie to było teraz ważne. Nawet jeśli początek był tak fatalny,
nie chcę poddawać się tak łatwo.
***
Poranek nie należał szczególnie do tych dobrych, bo samo wstanie
sprawiło mi wiele problemu. Ziewnąłem przeciągle i wyprostowałem się. W
oddali słychać było okrzyki. Wyszedłem przed jaskinię lekko jeszcze
zaspany. Wszystko pokryło się cienką warstwą delikatnego puchu - śnieg
spadł! Stąpałem po nim, a ten przyjemnie skrzypiał. Ruszyłem w stronę
centrum. Po drodze spotkałem kilka psów, które gratulowały mi, witały z
radością. Nie wiedząc zupełnie o co chodzi, zwyczajnie je pomijałem. Ale
wreszcie trafiłem na rodzinę Alf. Mashine złapał za moją łapę i zaczął
nią wymachiwać. Z jego prawej stał Jocker, a z lewej Suzzie. Nieco za
nią znajdował się również Rayan, o którym czasem mi wspominała. Wszyscy
uśmiechali się szczerze.
- Gratulacje, Jem! - wykrzyknął radośnie Mashine. - Zostajesz Samcem Beta!
Całkowicie osłupiałem. Te słowa utknęły w moim umyśle i odbijały się
echem, aż wreszcie całkowicie ucichły. Rozejrzałem się po tłumie psów,
który okrążył nas w dziwny sposób. Wypatrzyłem tam moją... znajomą z
wczoraj... Wydawała się być nawet zaskoczona całym zajściem. Minęło
kilka minut, podczas, którym Alfa wytłumaczył mi kilka rzeczy, aż
wreszcie odszedł. Zrobiło się pusto, dookoła kręciło się tylko kilka
psów, a wśród nich tajemnicza suczka. Podbiegłem do niej z szarmanckim
uśmiechem, po czym oparłem się bokiem o skałę, jednocześnie blokując jej
przejście i sprawiając, że musi się zatrzymać.
Vice?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz