- No tak - uśmiechnął się. - W takim razie, czy wyjdziesz za mnie?
- Oczywiście, że tak - rzuciłam mu się na szyję. Tak się cieszyłam z tego.
Syriusz zabrał mnie do Alei Zakochanych. Siedzieliśmy na miękkich, różowych liściach drzew. Było tak wspaniale, że nawet się nie spodziewałam, że taki dzień nastąpi w moim życiu. Następnie Syriusz, mój ukochany zabrał mnie do swojej jaskini. Po drodze słońce mocno świeciło. Tak jakby również cieszyło się z naszego szczęścia.
- Kocham Cię - szepnęłam do niego a po pyszczku spłynęła mi łza radości. Pies otarł mi ją wierzchem łapy.
Przed nami ukazała się jego jaskinia. Wokół niej rosły różnorakie rośliny. Moją uwagę przykuł potoczek, który przepływał obok.
- Oto moja siedziba - powiedział i zaprosił mnie do środka.
Przytulaliśmy się i spędzaliśmy miłe chwile. Tyle się działo. Byłam na tyle zmęczona, że zostałam u niego na noc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz