wtorek, 17 marca 2015

Od Fayleer'a- CD opowiadania Elisabeth

Po obadaniu mnie poszedłem od razu do jaskini. Byłem skołowany przez moją walkę. Ten świat chyba za mną nie przepada... Czemu każdy myśli że wilki są takie złe?! To normalne jak każde inne zwierze. Czasem warkniemy żeby po prostu przetrwać. Umiemy kochać...
  Położyłem się w takim stanie. Trochę przygnębionym. Spojrzałem jeszcze raz na moją ranę. Wyglądała jak pięć oddzielnych ran rozciągających się po całych plecach. Wyglądałem trochę jak tygrys. W śmieszne prążki. Przynajmniej ze smutnej rzeczy potrafię wyciągnąć trochę szczęścia. W końcu zasnąłem kładąc obok siebie ząb mojego taty który dał mi lis. To moja jedyna pamiątka po nim.

***

Z rana doszedłem do wniosku że ta rana pozostanie blizną. To w sumie nawet fajnie. Dodaje mi charakteru. Podniosłem wisiorek i odłożyłem na głaz przy moim łóżku. Podniosłem się i tym razem w pogodnym stanie podreptałem do lekarza. Tym razem Irfan był. Wiedział już o mojej ranie. Więc zmienił mi bandaż i dał parę tam leków. Odniosłem je do domu i poszedłem zapolować po coś na śniadanko. Złapałem sporą sarnę i ze smakiem ją zjadłem. W pobliżu zobaczyłem szwędającą się Swan. Szła posępna przez drzewa. Nie zauważyła mnie. Oczywiście jak zawsze skorzystałem z takiej świetnej sytuacji. Wyprzedziłem ją i skoczyłem przed nią zagradzając jej drogę. Gwałtownie się zatrzymała.
- Część...?- pociągnęła.
- Siemka.-zaśmiałem się i stanąłem obok niej.- Gdzie się wybierasz?
- A właściwie to nigdzie.- przyznała.- Wracam z łąki.
- Spoko. Może gdzieś pójdziemy?-zapytałem.- Nie ma co robić.

Swan?

Brak komentarzy: