Pies próbował mnie pocieszać. Lekko się uśmiechnęłam, lecz nie na długo. Znów, zza krzaków wybiegł wielki pies -wampir.
- Jeszcze ci mało?! - Krzyczał Snowy. Zwrócił jego uwagę. Już miał na
niego skoczyć i rozszarpać, gdy ja wbiegłam pomiędzy nich i zasłoniłam
Snowy'ego swoim wielkim,włochatym ciałem. Słychać było tylko
pisk... Który ja z siebie wydałam. Znów oberwałam w to miejsce. Moje
łapy były całe zakrwawione. Z lewego ramienia wyciekała czarna krew.
Nie straciłam przytomności, chyba że na 2 sekundy. Ledwo, odepchnęłam
bestię. Snowy leżał nie przytomny. Przeraziłam się. Nagle przybiegł mój
brat z Rocky'm.
Oboje uczepili się wampira. Chwilę później coś, gdzieś indziej się
działo więc szybko uciekli. Wstałam, ochłonęłam i wzięłam Snowy'ego na
plecy i zaczęłam powoli iść.
Jak tylko doszliśmy do lekarza, Omega prawie zemdlała. Ja, z braku sił
padłam na ziemię i zasnęłam. Obudził mnie wesoły krzyk psa. Wszędzie
miałam bandaże, jakieś plasterki.
-Głowa boli... - mruknęłam.
-Obudziła się! Chodźcie! - wrzasnęła Omega.
Cała sfora ustała nade mną. Poczułam się lepiej.
-Dziękuję, że uratowałaś mnie - uśmiechnął się Snowy.
-Dla przyjaciół robi się wszystko... - powiedziałam, lecz co chwilę przerywającym i suchym głosem.
Snowy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz