Przytuliłam Quiet i Ferraro mocniej do siebie.
- To nieprawda... - szepnęłam do nich.
Nigdy nie pomyślałam, że będę musiała spotkać dzieci w takiej chwili.
- Dla mnie jesteście nadal małymi szczeniaczkami. - powiedziałam.
- Ja nie chcę żyć. - rzekł Ferraro.
- To nie prawda. Jesteście Młodymi Alfami. Kiedyś mnie i taty zabraknie, a wtedy będziecie musieli zająć nasze miejsce i rządzić tą sforą.
- Ale mamo, nie ma już Qet. Co ja bez niej zrobię? - spytał piskliwie jakby znowu miał 5 tygodni.
- Uwierz mi, poznasz jeszcze inną suczkę. Kiedyś kiedy byłam mała, błąkałam się. Spotkałam psa, który miał większe zmartwienia. Stracił całą swoją rodzinę : żonę i dzieci. Był zupełnie sam. - opowiedziałam mu.
- Ja to rozumiem, ale nie mam nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić oprócz Ciebie i Taty.
- A rodzeństwo? - spytałam zaskoczona.
- To też, ale miałem na myśli inne psy - nie z rodziny.
Przytuliłam go mocniej. Również chwyciłam za kark Quiet i objęłam.
- Już wam lepiej? - spytałam obojga.
Quiet i Ferraro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz