wtorek, 17 marca 2015

Od Swan – CD opowiadania Indiany

Byłam cała przemoczona. Jak spojrzałam w swoje odbicie w wodzie, to chciałam od razu gdzieś się schować. Wyglądałam jak zmokła kura, a w dodatku brzeg był zbyt stromy, aby się wdrapać na górę. Każda próba kończyła się tak samo, a Indiana i Ace nie mogli mi pomóc, bo byłam za nisko. Zbocze było zbyt śliskie i strome, z każdą chwilą byłam słabsza.
- Nie ruszaj się, zaraz Ci jakoś pomożemy. – Usłyszałam, z góry. Popatrzyłam tylko na nich bezradnie, bo wiedziałam, że oni tutaj nie dadzą rady zejść. Postanowiłam zaryzykować dopłynięcie, do przeciwnego brzegu. Tam taż było stroma, ale na szczęście trochę mniej. Udało mi się wdrapać na górę, ale moje szczęście nie trwało długo. W pewnej chwili zorientowałam się, że jestem zupełnie sama. Wokół mnie nie było żywej duszy. Nawet nie było słychać nocnego koncertu świerszczy. Czasami obok mnie przeleciał maleńki świetlik, i to tyle. Z czasem zaczęło się ich pojawiać coraz więcej i coraz częściej słyszałam ich brzęczenie koło uszu.



To był piękny widok, tylko szkoda, że jedynie ja go widzę. Miałam nadzieję, że ktoś mnie tutaj znajdzie. Nie podobało mi się spędzenie całej nocy, w ciemnościach lasu. Jakby tego było mało, to się zgubiłam. Niedawno dołączyłam do sfory i jeszcze nie wiem gdzie co jest. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie gałązki. Odwróciłam się w stronę z której dochodził odgłos i rozglądnęłam się dokładnie.
- Halo… jest tu ktoś ? – Zapytałam przerażona.

 Ktoś ? 

1 komentarz:

Unknown pisze...

Dokończę jako Giselle.
Indiana/Syriusz/Giselle