piątek, 27 marca 2015

Od Magic The Heart


Szłam obojętnie wąwozem. Nic się ostatnio nie dzieje, poza tym, że wiele psów zginęło popełniając samobójstwo lub zostało zabitych przez psy -wampiry. Jednak ja żadnego nie spotkałam... Do czasu.
- Magic! - Gdzieś daleko były krzyki.
- O... Tu jesteś psinko! - Nagle zza rogu wyszedł cały zakrwawiony i poraniony wampir.
Zdziwiło mnie to, że znam ich mowę...
- Nie znam cię! Nigdy w życiu żaden wampir ode mnie nie dostał! - Skuliłam ogon i zaczęłam błagać o to aby mnie zostawił. Nie myślałam, że to będzie mój koniec. Bez chwili zastanowienia zrobiłam kilka kroków w tył, lecz bestia skoczyła na mnie szybciej. Czułam, jak odrywa mi łapę... Jak rozcina swoimi pazurami mój piękny, zadbany ogon. Leżałam przez chwilę w kałuży krwi... Moje oczy były wciąż otwarte... Lecz zasnęłam... Ale czy się obudziłam? Tego nie pamiętam... Ale chyba już nie. Mogłam odejść... być ze swoimi znajomymi...

Brak komentarzy: