środa, 18 marca 2015

Od Zinedine

Błąkałem się bezcelowo po terenach sfory. Żadnego psa nie spotkasz od tak. Wszyscy się chowają...Tylko alfy patrolują góry (miejsce, w którym często są wampiry). Szedłem wolno, później przyśpieszyłem, aż wreszcie zacząłem biec. Nic tak nie cieszy jak lekki wietrzyk. Zazwyczaj pso-wampiry atakują w nocy, lecz ten którego spotkałem był odmieńcem. Leżał sobie na kamieniu, i wyglądał jakby spał. Bez chwili zastanowienia skoczyłem na wielką bestię. Uczepiłem się jego karku, wbiłem kły mocno i rozszarpałem skórę.
-Już się nie obudzisz! - Zaśmiałem się.
Wampir wstał i uciekł.
*Wieczorem*
Mieszkam pod drzewem...Leżałem spokojnie gdy nagle jakiś pies dosłownie "spadł" z nieba. Widocznie jakiś wilkołak rzucał nim, aż dorzucił tu. Pies stracił przytomność. Szybko go podniosłem, wziąłem na plecy i zaniosłem do lekarza.

Ktoś?

Brak komentarzy: