Byłam zamyślona przez dłuższy czas. W ogóle nie wiedziałam,
po co mu to powiedziałam. Ledwo go znam, a w dodatku jest wilkiem i ma
stanowisko mordercy w sforze. To było dziwne, jak na mnie.
- Yyy… Fayleer nie wiem jak Ci to powiedzieć – Zaczęłam
niepewnie. – Miło się z tobą rozmawiało, ale … ty jesteś wilkiem, a mnie uczono
trzymać się z dala od takich jak ty. – Przyznałam.
- Aha… miło, że przynajmniej jeden pies mówi bez przeszkód to
co o mnie myśli. – Powiedział smutnym głosem.
- Nie chciałam Cię urazić, ale… nie lubię ukrywać swoich
uczuć.
- Jakich uczuć ? – Zapytał zaciekawiony.
- Nie tych o których myślisz – Odwróciłam wzrok.
- Wcale o tym nie myślałem. – Przyznał wciąż zaciekawiony.
- No… jasne… faceci myślą tylko o jednym, więc się nie
wykiwasz. – Oburzyłam się. – W ogóle po co ja z tobą gadam ?
- Nie wiem – Uśmiechnął się. Wcześniej nie sądziłam, że samce
mogą być aż tak wkurzające. Jego komę tarze zaczęły mnie tak wkurzać, że
myślałam, że go zabiję. Nigdy wcześniej nie byłam tak rozwścieczona taką błahostką.
Miałam nadzieję, że już nie będzie się odzywał i tak też było. Jednak już jego
wzrok spadający na mnie doprowadzał mnie do szału.
Fayleer ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz