Zamyśliłem się.
- Zaczyna się ściemniać więc po prostu możemy tutaj przenocować bo coś nie widzi mi się iść w środku nocy do domu. - powiedziałem.
- Ok, jaskinia jest duża. Pomieścimy się. - uśmiechnęła się i położyła obok mnie.
Polubiłem Lissy. Miała coś w sobie, że chciałem ciągle z nią czymś się dzielić. To chyba tak zwana charyzma.
- Dobranoc. - szepnąłem, ale nie usłyszała mnie bo już słodko spała. Poszedłem jej śladem.
*** Następnego dnia ***
Obudziłem się, ale w jaskini Elisabeth już nie było. Pewnie wstała szybciej. Jeszcze chwilę poleżałem i wyszedłem w końcu na dwór. Suczka brodziła łapą w kałuży.
Podkradłem się do niej po cichu i warknąłem nad uchem. Głośno krzyknęła.
- Nie rób tak więcej. - oburzyła się.
- A co, boisz się czegoś?
Elisabeth?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz