Płakałam po stracie tych wspaniałych psów Quiet i Tormaru. Najlepsi
przyjaciele jakich miałam. Niestety te durne krwiożercze kundle się tu
panoszą. Zauważyłam Rockiego który nad czymś myślał. Zauważyłam też
Navedę. Partnerka Rockiego ruszyła do lasu i już chciałam ją zatrzymać
ale się opamiętałam. Usłyszałam wrzask. Te kundle ją chciały pożreć! O
nie nie pozwolę na stratę następnego członka SPU. Pobiegłam jej śladem
do lasu (przecierz jestem wyżłem) i odepchnęłam ją od niego. Był ogromny
i ledwo wbiłam mu pazury w plecy. Został ślad po moich pazurach a
wampir odbiegł i krzyczał:
-Wszyscy wy mnie to znaczy nas popamiętacie. Byłam ciekawa skąd oni się
tu wzięli. Postanowiłam zabrać Navedę do Irfana. Zastałam tam Mashiego a
Irfan był w spiżarni.
Mashine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz