- Nie przeszkadzasz mi - westchnęłam cicho. Poczułam nagłą potrzebę wygadania się komuś, ale na pewno nie samcowi, i na pewno nie ledwo poznanemu. Zauważyłam że pies przygląda mi się ukradkiem. Najwyraźniej uczucia miałam wypisane na twarzy.
- Coś się gryzie - zauważył, co skwitowałam milczeniem.
- Toś odkrył Amerykę - odezwałam się po dłuższej chwili. Miało to zabrzmieć ironicznie, ale jednak wypadło dość słabo.
- Co cię gryzie? - najwyraźniej nie był do końca zainteresowany moimi problemami, tylko chciał mi... pomóc. Byłam tym zdziwiona, gdyż nikt mnie nie lubił, wszyscy obchodzili mnie szerokim łukiem...
- To nie jest temat na który mogłabym rozmawiać z nowo poznanym, PSEM - rzuciłam oschle, nie odpowiadając na tę "uprzejmość". Loki nie oponował, tylko spokojnie mi się przyglądał. Westchnęłam po raz kolejny i usiadłam. Długo nie musieliśmy czekać na efekty...
- Pierwsze co pamiętam ze swojego życia, to straszny ból... - zaczęłam swoją opowieść. - Potem jakieś krzyki... Jedyne co wywnioskowałam ze słów ludzi, to to że dostałam w głowę kamieniem i nie wiadomo czy kiedykolwiek odzyskam pamięć. Jak widać - trochę odzyskałam. Miałam trafić do schroniska, ale uciekłam. Błąkałam się przez jakiś czas aż w końcu natrafiłam na sforę. Spotkałam Video, i... zakochałam się. Zawsze byłam słaba i wszystko mogło mnie załamać. Po jakimś czasie wyznałam mu swoje uczucia, ale mnie odrzucił. Moim zdaniem, mógł to zrobić delikatniej. A, jak mówiłam, byłam słaba, to trochę mnie to... załamało. Od tego czasu, snuje się wszędzie jak duch. I jestem na wszystko obojętna. A teraz proszę, śmiej się ze mnie - powiedziałam żałośnie.
Loki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz