piątek, 14 sierpnia 2015

Od Damona †

Popatrzyłem na moje kochane szczeniaki. Nie były już takie malutkie, jak kiedyś. Niestety, musiały dorosnąć.
- Skillet? - zapytałem, podchodząc do syna.
- Tak? - zapytał, patrząc na mnie obojętnie.
- Zwołaj rodzeństwo - uśmiechnąłem się lekko i usiadłem. Pies spokojnie poszedł w poszukiwanie sióstr i braci. Po chwili przyszli do mnie Jammy i Vawes.
- Co jest? - zapytał ciekawy West, siadając obok mnie. Nie odpowiedziałem mu nic, bo nagle coś mnie przygniotło.
- Cześć - usłyszałem głos Jasmine. Ta, gdy zobaczyła Vawes'a, od razu zaczęła się z nim kłócić.
Przewróciłem oczami i ciągle czekałem na resztę.

W końcu znalazła się przede mną cała armia.
- Chodźcie - zaśmiałem się i wstałem. Zacząłem iść w jakieś dosyć znane mi strony. Piętnaście jednak minut wystarczyło, by Meredith, Josie i Vawes się odłączyli. Zostali przy mnie tylko Jammy, Skillet, Tahti i Jasmine. Przeszliśmy do dosyć pięknego miejsca.
- Gdzie my idziemy? - zapytała Jas, ciągle się rozglądając się.
- Na spacer - wszedł mi w słowo Skillet. Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Jasmine westchnęła i stanęła nagle w bezruchu.
- Co jest? - zapytał Jammy, podchodząc do Jasmine. Jas, nie zdążyła jeszcze nic powiedzieć, a już napadła na nas wataha wilków. Niestety nie mieliśmy żadnych szans, ponieważ oczywiście były większe i silniejsze. Popatrzyłem na swoje dzieci, które giną.
- Przepraszam - powiedziałem swoje ostanie słowa.

Brak komentarzy: