Poszliśmy do mojego brata aby poinformować go o naszym powrocie do siebie. Ciekaw jestem, ucieszy się czy może wręcz przeciwnie. Jaskinia rodzinna znajdowała się niedaleko. Najpierw spotkaliśmy moich kochanych rodziców.
- O, dawno Was nie widzieliśmy - powiedziała mama i przytuliła każde z osobna.
- Ta przeprowadzka zabiera wiele czasu. Musieliśmy dobrze się urządzić - odpowiedziała Hon.
- No dobrze, chodźcie do środka - poprowadziła nas mój tata.
Musiałem w końcu to dodać bo nie mogłem się doczekać.
- Niedługo założymy rodzinę - wyprężyłem się dumnie.
Rodzice na początku nieco się zdziwili, ale po chwili uśmiechnęli. Chyba chcieli mieć wnuki.
- Jest Theo? - zagadnąłem.
- Tak. Siedzi sobie w jaskini.
Objąłem Honey łapą i weszliśmy do środka. Zastałem brata leżącego i wpatrującego w sufit.
- Siema Theo, kopę lat - uśmiechnąłem się do psa.
Ten obrócił się i odwzajemnił uśmiech.
- Nareszcie przyszliście.
- Jesteśmy z powrotem razem - powiedziała Hon a ja dodałem. - Cieszysz się?
- Dobrze, że w końcu się pogodziliście. Dosyć miałem tych kłótni.
Po tym wyznaniu siedzieliśmy w trójkę i rozmawialiśmy kilka godzin. Kiedy nadszedł czas, poszliśmy do siebie i położyliśmy na swoich posłaniach.
- I widzisz, poszło jak z płatka. Teraz możemy spokojnie mieć szczeniaczki.
Honey? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz