Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą muchę, która wyrwałam mnie ze
snu. Od ruchowo wstałam i przybrałam pozycje bojową. Mucha latała
dokładnie przede mną. Pokazałam kły i zaraz kłapnęłam szczęką. O dziwo
ją złapałam. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wyszłam przed jaskinię.
Wyplułam ją na ziemię. Biedaczka jeszcze próbowała pofrunąć.
Przewróciłam oczami i przydusiłam ją łapą. Westchnęłam i rozejrzałam się
wokół. Musiałam iść już gdzieś, bo o dalszym śnie nie mogłam już
marzyć. Poszłam ponurym krokiem w stronę lasu. Warto by złapać jakiegoś
królika czy coś. Spuściłam głowę i zaczęłam patrzeć na swoje łapy. Były
dosyć czarne od ziemi. To było dziwne bo nie kopałam ostatnio w ziemi.
Może w nocy lunatykowałam i zaczęłam kopać jakiś tunel, by się stąd
wyrwać. Jeśli tak, to ten plan był płytki. Zupełnie zapomniałam jak już,
gdzie wy tunel jest. Moje rozmyślenia przerwał pies, który na mnie
wpadł.
- Uważaj jak chodzisz - warknęłam, podnosząc łeb.
- A Ty patrz gdzie idziesz - odparł pies. Przewróciłam oczami.
- A Ty w ogóle kim jesteś? - zapytałam i cofnęłam się.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz